Protestujący pracownicy rybnickiego szpitala / Dominik Gajda
Protestujący pracownicy rybnickiego szpitala / Dominik Gajda

Pracownicy szpitala zebrali się przed godziną 14 przed budynkiem dyrekcji szpitala wojewódzkiego. Było ich około dwustu, przynajmniej na tyle szacowali będący na miejscu reporterzy. Wsparli ich związkowcy m.in. z Solidarności. Przeszli do ronda Wileńskiego.

Byli przedstawiciele różnych grup zawodowych, pracujący w szpitalu. - Porównujemy swoje zarobki do innych, to jest tragedia. Jestem technikiem radiologii, robię zdjęcia rentgenowskie, tomografie komputerowe, to bardzo odpowiedzialna robota, wymagająca dużej wiedzy. Pielęgniarki coś dostały, ratownicy coś dostali, lekarze coś dostali, a my? W zeszłym roku była podwyżka, pierwsza po 5 czy 6 latach i dostaliśmy 29 złotych! Mam 35-letni staż pracy w szkodliwych dla zdrowia warunkach, zarabiam 2300 złotych. Z dodatkami, nockami, pracą w weekendy będzie tego 2500 zł – mówił nam jeden z protestujących.

- Jak dojdzie do strajku, będziemy wykonywać badania na cito, tomografie komputerowe po wypadkach itp. - dodawał.

Do protestu przyłączyli się również m.in. technicy farmacji. - Od jutra w szpitalnej aptece pracował będzie tylko kierownik apteki – powiedziała nam jedna z aptekarek.

Wiesława Frankowska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników Bloku Operacyjnego, Anestezjologi i Intensywnej Terapii, powiedziała, że od dwóch lat trwają rozmowy z dyrekcją szpitala w sprawie podwyżek.

- Stanowisko dyrekcji jest usztywnione, nie ma z jego strony żadnych kompromisów. W akcie desperacji wychodzimy na ulicę przy wsparciu różnych grup zawodowych. Oczekujemy wzrostu wynagrodzeń dla wszystkich pracowników szpitala oraz sztywno określonych norm zatrudnienia w tak newralgicznym miejscu jak blok operacyjny i anestezjologia - mówiła Wiesława Frankowska.

- Na jutro został ogłoszony strajk, polegający na zaniechaniu pracy, z zachowaniem zespołów ostrodyżurowych. Rozpocznie się na porannej zmianie. Z powodu protestu żadnemu pacjentowi nie może stać się krzywda. Pracodawca został o strajku poinformowany, zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, od 10 października wiedział, że do takiej sytuacji może dojść - dodawała Wiesława Frankowska.

Protestujących poparł Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności. - Są tacy pracownicy szpitala, którzy przez ostatnie lata dostali kilkanaście tysięcy złotych podwyżki. Ja wiem, że fachowców trzeba traktować wybitnie, ale też nie można po macoszemu traktować tych, którzy na tych fachowców pracują – mówił Dominik Kolorz,

W piątek mają się rozpocząć rozmowy „ostatniej szansy” z wicemarszałkiem województwa Michałem Gramatyką.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz