Jan Hahn wyszukuje w historii Śląska sprawy ciekawe i wyjątkowe / archiwum prywatne
Jan Hahn wyszukuje w historii Śląska sprawy ciekawe i wyjątkowe / archiwum prywatne

Włożył pan mnóstwo pracy w przygotowanie wydawnictwa pt. "Lux ex Silesia – Światła ze Śląska", którą w odcinkach publikowaliśmy na łamach "Nowin". Jak przyjęli ją czytelnicy?

 Na pomysł opracowania broszurki ukazującej przewagę Śląska nad innymi wielkimi regionami oraz jego czołową rolę w krzewieniu chrześcijaństwa, kultury i cywilizacji, wpadłem na początku lat 90. ubiegłego wieku, kiedy to Ślązacy (w tym oczywiście i ja) mieli okazję zaczerpnąć wiedzę o wielkości Śląska w głębokiej przeszłości i stosunkowo niedawnej. Zainspirowały mnie kontakty z najwybitniejszymi Górnoślązakami, założycielami Związku Górnośląskiego: prof. prof.Ewą Chojecką, Joanną Roztropowicz, Dorota Simonides, Ireną Lipowicz, Andrzejem Klasikiem, Julianem Gembalskim, Henrykiem Mikołajem Góreckim, Karolem Stryją, Jerzym Wuttke, Wojciechem Czech, biskupem Alfonsem Nossolem i wieloma innymi. Ich wskazówki oraz niezwykła i na najwyższym intelektualnym poziomie aktywność w tym czasie związku, pozwoliła mi myśleć o takim zamierzeniu.
 
Które okazało się wyzwaniem.
 Trzeba tu dodać, że wiele skorzystałem z rad i publikacji Doroty Simonides i Franciszka Marka, których obecne poglądy niebezpiecznie zbliżyły się do poglądów polskich narodowców. Pracy miałem co niemiara (mimo szczupłości mego opracowania), gdyż musiałem za każdym razem ogarnąć tzw. całokształt, a internet i wszelkie wyszukiwarki były wtedy w powijakach. Wiele wysiedziałem się w bibliotekach, przeglądnąłem setki gazet i czasopism. Pierwszą wersją tekstu była broszurka "Śląsk w Europie" którą wydał mi Andrzej Roczniok. Niniejszą, poszerzoną wersję wydrukowałem za pieniądze z powiatu tarnogórskiego. Zobowiązałem się do wygłoszenia kilku wykładów o Śląsku w szkołach średnich i do rozdawania książeczek. "Lux ex Silesia" skonstruowana jest tak, że zawiera tysiące faktów i nazwisk, z których każde odkrywa pasjonującą historię. Można wybrać konkretny temat lub biografię i wgłębić się w naprawdę fascynujący świat śląskiej duchowości, nauki i kultury. Nauczyciele korzystający z mojej książeczki zasygnalizowali m, że uczniowie rozwijają niektóre poruszone w niej wątki.
 
Czyli są tym zainteresowani. Czy  pana zdaniem jest szansa, aby młodzi mogli poznawać historię regionu w szkołach?
 Nauka o dziejach Śląska, pomijanych od zawsze w oficjalnych podręcznikach, trafia do szkół dzięki nauczycielom entuzjastom i działaniom takim, o jakich mówiłem. W Rybniku wspaniałą robotę wykonuje Demokratyczna Unia Regionalistów Śląskich. To są jednak działania dorywcze, marginalne. Poziom wiedzy o przeszłości regionu – katastrofalnie niski, wzrośnie tylko po zagwarantowaniu obowiązkowych lekcji w szkołach każdego szczebla. To jest cel postawiony przez 14 organizacji skupionych w Radzie Górnośląskiej. Miesiąc temu mieliśmy w Katowicach konferencję informującą nauczycieli i samorządowców o postępach prac zmierzających do wprowadzenia w województwie nauczania regionalnego.
 
Co, pana zdaniem, stoi na przeszkodzie wprowadzeniu historii Śląska do szkół?
 Przeszkoda jest jedna i wydaje się dzisiaj nie do pokonania: rozporządzenia i programy MEN zrodzone z myślenia centralistycznego i przeciwnego wszelkim dążeniom regionalistycznym.
 
Jakie pan do tej pory wydał publikacje o historii Śląska?
 O historii Śląska wydałem właściwie jedną książkę: "Ilustrowana historia Śląska w zarysie". Broszurki: "Śląsk w Europie" i "Lux ex Silesia" mówią więcej o kulturze, życiu duchowym, sztuce i nauce, niż o wydarzeniach i ich następstwach. Piszę ogólnie o Śląsku, o charakterze Ślązaka, o śląskim mistycyzmie, o Śląsku magicznym. Niedawno na powiatowej konferencji regionalnej w Żernicy pod Gliwicami zaprezentowałem referat: "Czy istnieje specyficzny, śląski rodzaj humoru?". Głównie piszę w czasopismach: prawie regularnie w tarnogórskich "Montes Tarnoviciensis" i w "Gwarku", okazjonalnie na przykład w "Nowinach", z czego jestem dumny, gdyż uważam to pismo za najlepsze czasopismo regionalne, najlepiej też prezentujące i dbające o sprawy śląskie.
  
Kiedy zainteresował się pan Śląskiem, jego kulturą, duchowością, historią?
 Dojrzewałem intelektualnie na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, w okresie rozkwitu Piwnicy pod Baranami, Teatru Stu, spektakli Swinarskiego, Axera, Wajdy, otoczony perłami polskiego malarstwa i architektury. Skrzętnie ukrywałem swą śląskość uważając, że nie dorasta do pięt kulturze krakowsko-małopolskiej. Na oczy przejrzałem, wykorzystując znajomość z założycielami Związku Górnośląskiego, którzy pokazali mi świat z tej perspektywy. I tak dowiedziałem się na przykład, że miasto Kraków stworzone zostało przez Ślązaków i do XVI wieku, czyli przez okres swego największego kulturalnego rozkwitu, nie różniło się ono pod względem struktury narodowościowej od Wrocławia czy Legnicy. Potem zaczęto wydobywać z zamierzonej przez władze niepamięci wybitnych ludzi – gigantów umysłu i kultury, wobec których ich koledzy znad Wisły byli jak karzełki. Jak się dogrzebało do takich skarbów, nie sposób na tym przestać. Zacząłem wyszukiwać w historii Śląska sprawy ciekawe i wyjątkowe i nic nie wskazuje na to, bym tego zaprzestał. Ostatnio zajmuję się sprawami magii, mistycyzmu, fantastyki i mistyki na Śląsku.
 
Jaka postać historyczna zasługuje, pana zdaniem, na wyróżnienie jako symbol Śląska? 
  Henryk IV Probus (Prawy). Ostatni ze śląskich Piastów, który mógł zdobyć koronę. Był od tego o krok. Piękny, szlachetny, gruntownie wykształcony, utalentowany. Przyjaźnił się z Tannhauserem i sam był trubadurem. Był zwycięzcą rycerskich turniejów w całej Europie. Łączył w sobie kulturę niemiecką (z racji pochodzenia), czeską (wychowany na dworze w Pradze) i polską (zasiadał na stolcu w Krakowie). Nie został królem, gdyż jego rycerskość, poczucie honoru nie potrafiły przyjąć reguł walki o koronę narzuconych przez Łokietka. Zginął przeto otruty.
Rozmawiała: Iza Salamon
 


Pisze o Śląsku z potrzeby serca
 Jan Hahn mieszka w Tarnowskich Górach. Ukończył filologię słowiańską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Opanował język serbsko-chorwacki, dzięki czemu, jak sam dzisiaj mawia, dodatkowo zna także chorwacki, serbski, czarnogórski i bośniacki. Jest tłumaczem literatury w tym języku, a także autorem popularnej broszury "Śląsk w Europie".  Z potrzeby serca pisze bowiem także o Śląsku. Brał udział w spotkaniach dotyczących standaryzacji języka śląskiego. Jest prezesem Przymierza Śląskiego.
 

Galeria

Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz