W Wisusie odbywa się większość dużych turniejw okręgu Rybnik / Archiwum
W Wisusie odbywa się większość dużych turniejw okręgu Rybnik / Archiwum

 

Do końca drugiej rundy klubowego treningu w Wisusie zostało już tylko pięć turniejów.

 

 

W żorskim Wisusie rozegrano już dwanaście turniejów w ramach drugiego w tym roku otwartego treningu klubowego dwóch zaprzyjaźnionych sekcji Asy – Wisus. Trzynasty turniej odbędzie się dziś, 29 lipca, jako że Wisus swoje rozgrywki ma w środy. Runda potrwa do końca sierpnia, więc pozostało jeszcze pięć spotkań. W programie każdego jest rozegranie dwóch serii po 36 rozdań, a to jest już około trzech godzin gry, czyli porządna lekcja.

Na razie klasyfikacja generalna obejmuje 53 osoby, dominują wśród nich przedstawiciele Wisusa i Asów, ale przyjeżdżają także zawodnicy z wielu innych sekcji i klubów macierzystego okręg Rybnik. Niewykluczone, że trening zdobędzie popularność i poza jego granicami, ponieważ pojawili się gracze z TS Pszczyna czy WOK Połomia, a to okręgi tyski i Śląsk Południe. Dodajmy, że są także niezrzeszeni, a przychodzili oni także w pierwszym cyklu, o którym wspominaliśmy na jego zakończenie.

– W ciągu roku rozgrywamy trzy takie cykle. Pierwszy trwa od stycznia do kwietnia, drugi od maja do sierpnia, a trzeci od września do grudnia. Każdy składa się z 17 lub 16 turniejów, jeśli zdarzy się, że w którąś środę wypadnie święto, a ich celem jest zachęcanie do udziału w rozgrywkach ligowych oraz podnoszenie poziomu gry, bo w zawodach uczestniczy wielu graczy z najwyższej półki. Jak nazwa wskazuje, są to spotkania otwarte, więc może przyjść każdy, niezależnie od tego, czy jest zrzeszony – objaśnia Henryk Paździor, prezes Wisusa.

Jak dodaje, rozumie obawy amatorów, bo mało który miałby odwagę siąść przy jednym stoliku z graczem z pierwszej ligi. Tu jednak nie trzeba drżeć przed taką sytuacją, przynajmniej na początku. Dlaczego? Ano dlatego, że o miejscu gry decyduje liczba punktów uzyskana w poprzednim turnieju, a ci, którzy przyjdą pierwszy raz, zaczynają przy ostatnim stole, gdzie z konieczności siadują najsłabsi. Jest więc czas i okazja, żeby się podciągnąć, bo kto uzyska dobry wynik, przesiada się wyżej. Generalnie zaczyna się z zawodnikami na swoim poziomie, ale jeśli robi się postępy, dostaje się bonus w postaci stolika o wyższym numerze.

– I o to chodzi, bo sztuką nie jest ograć słabszych, tylko gonić najlepszych. Zaletą tego systemu jest to, że nawet jak w pierwszej serii będziesz miał słabszych przeciwników, to w drugiej możesz trafić nawet na pierwszoligowców. Ja zacząłem chodzić na te treningi dopiero pod koniec pierwszego cyklu, żeby się podszkolić. I tak się zapaliłem, że w środy spieszę się z pracy, żeby tylko zdążyć. Na ostatnim turnieju zaczynałem na tym oślim, czyli dziewiątym, stoliku, nagrałem ponad 800 pkt, więc po pierwszej serii przesadzili mnie do na trzeci stolik, gdzie byli już ci najlepsi. W sumie zdobyłem 1555 pkt i zająłem jedenaste miejsce na 35 osób, bo tyle nas wtedy było – relacjonuje jeden z niezrzeszonych uczestników.

Zachętą jest nie tylko możliwość zaspokajania ambicji, ale także nagrody. – Rozdajemy je po każdym turnieju, a przeznaczamy na wpłaty ze startowego, które wynosi 15 zł. Ich wysokość zależy więc od liczby grających danego dnia, a zawsze jest ich tyle, ile stolików. Ostatnio było ich dziewięć. Najlepszy dostał 80 zł, dziewiąty 20 zł – wylicza Henryk Paździor. Jak dodaje, nagrody są także na zakończenie każdego cyklu. Ich liczba będzie zależała od puli, do której wpłaca się kasę z wpadek. Najlepszy dostaje piątą część kwoty, drugi piątą część tego, co zostało, itd. aż do wyczerpania kasy. Po dwunastu turniejach w skarbonce jest 2188 zł.

Dodajmy jeszcze, że każdemu graczowi zalicza się dziesięć najlepszych wyników. Ostatni turniej wygrał Marian Tetla (Wisus, 2507 pkt), drugi był Mariusz Pawlas (1983 pkt), a trzeci Wojciech Ciastowicz (Jubilat Jastrzębie, 1970 pkt). W klasyfikacji generalnej prowadzi Marian Tetla (10653 pkt), drugi jest Eugeniusz Skupień (Wisus, 10275 pkt), a trzeci Wojciech Ciastowicz (9887 pkt).

Więcej w kąciku skatowym w "Nowinach".

Komentarze

Dodaj komentarz