Latający Wawrzon w kresce autorki / Elżbieta Grymel
Latający Wawrzon w kresce autorki / Elżbieta Grymel

 

Jeśli wyrządzimy komuś krzywdę, zło wróci do nas kamieniem, i to w niedługim czasie. Taki morał płynie z opowieści o gospodarzu, który na wyrost zemścił się na swoim Bogu ducha winnym parobku.

 

W pewnej pobliskiej wsi u bogatego gospodarza pracował ubogi pachołek imieniem Wawrzon. Za zgrabnym i urodziwym chłopakiem oczami wodziła niejedna miejscowa dziewczyna, ale był biedny jak przysłowiowa mysz kościelna, więc większość z nich nawet nie mogła marzyć o tym, żeby go sobie wybrać za męża. Inna sprawa, że parobek nade wszystko pokochał skromną i cichą Dorotkę, córkę wyrobnicy dworskiej Kukliny, która mieszkała w rozpadającej się chałupie na skraju lasu. Ostatnio mówiono we wsi, że młodzi mają się pobrać, bo chodzili oglądać niewielkie gospodarstwo, które w sąsiedniej wsi wystawiono na sprzedaż. Istotnie, nie minęło wiele czasu, a chłopak je kupił. Jakoś tak mniej więcej w tym samym czasie jego gospodarzowi zaginęła spora kwota pieniędzy.

Powiązał jedno wydarzenie z drugim i nabrał podejrzeń, że ukradł je pachołek, bo niby skąd taki biedak miałby wziąć kasę na zakup gospodarstwa? Bogaty chłop nie mógł tego w żaden sposób udowodnić, ale był tak przekonany co do winy młodzieńca, że postanowił się na nim zemścić, i to bardzo srogo. Kiedy w niedzielne popołudnie chłopak poszedł w odwiedziny do Dorotki, gospodarz skierował swe kroki do miejscowego wróża, którego nazywano Deptułą. Położył przed nim banknot wielkiej wartości i wyłuszczył sprawę. Wróż – człowiek z tych, co to pomóc, ale jednocześnie również zaszkodzić mogą – żadnym sposobem nie mógł jakoś uwierzyć w winę Wawrzona.

Banknot leżący na stole tak jednak kusił i przekonywał, że wreszcie się zdecydował! Zapytał tylko, czy czary mają być zwykłe, czy "za wodą", to jest takie, których się odczynić nie da. – Za wodą! – odrzekł mściwy gospodarz. Deptuła złapał pod pachę pas pachołka, który przyniósł gospodarz, wybiegł z nim na podwórko, poczynił nim jakieś znaki w cztery strony świata, a potem wrzucił do przepływającej obok rzeczki. – Teraz będzie latał aż do śmierci! – zapewnił gościa po powrocie do izby. W tym samym czasie Wawrzona, który akurat siedział u swojej ukochanej Dorotki, przeszedł zimny dreszcz i zanim zdążył coś powiedzieć, zaszumiało po kątach, silny wiatr po prostu wywiał go z chałupy i poniósł wysoko pod chmury. Chłopak latał tak wiele dni i nocy. Wychudł z głodu i sczerniał od deszczy, które nieustannie go siekły.

Wierna Dorotka czuwała co prawda od rana do wieczora, żeby Wawrzonowi podać jadło, kiedy będzie przelatywał obok jej domu, ale usiłowania dziewczyny spełzały na niczym, wiatr rozbijał wszystko o ziemię. Tymczasem niedługo po swej niechlubnej zemście gospodarz dowiedział się, że pieniądze ukradł jego własny syn. Znalazł w jego izbie rozbitą kasetkę. Wobec tak koronnego dowodu chłopak przyznał się do wszystkiego. Powiedział też, co zrobił z pieniędzmi. Skruszony gospodarz pobiegł do Deptuły, ponieważ chciał odczynić czar, ale wróż w niczym nie mógł mu już pomóc. Na wpółprzytomny ze zgrozy gospodarz biegał potem po polach, wzywając swego pachołka, by ten mu przebaczył.

Z czasem ludzie zaczęli go uważać za wariata, toteż wcale nie zdziwiła ich wiadomość o jego śmierci. W dniu, w którym wiatr rzucił na podwórko Dorotki zeschnięte na wiór zwłoki Wawrzona, gospodarz powiesił się w pobliskim lesie. Zawsze więc trzeba pamiętać o tym, że gdy wyrządzimy komuś zło, to wróci do ono do nas ze zwielokrotnioną siłą!

2

Komentarze

  • Elżbieta Grymel Do Jany 04 czerwca 2015 12:12Dziękuję za uważne czytanie moich tekstów, co prawda błędu nie stwierdziłam, ale może został już poprawiony, albo u Pani źle wyświetliło, już kiedyś były takie problemy, bo znajomi mi zgłaszali, że jednego dnia brakowało u nich całych fragmentów tekstu, a następnego było wszystko ok. Wszystkie uwagi bardzo sobie cenię. Pozdrawiam serdecznie.
  • Jana O Wawrzonie 03 czerwca 2015 22:55Pani Elżbieto - temat zawsze aktualny, wyrządzona krzywda zawsze wraca do krzywdziciela. Chciałam tylko zwrócić uwagę, że w drugim zdaniu brakuje chyba słówka 'winnym" - Bogu ducha winnym parobku. Pozdrawiam

Dodaj komentarz