Do którego Śląska panu dzisiaj bliżej, Górnego czy Dolnego?
Moje serce zostało na Górnym Śląsku, gdzie się urodziłem. Tutaj są rodzice, niestety oboje już w grobie. Zawsze będą tęsknił za Tarnowskimi Górami, chociaż życie pewnie zakończę na Śląsku Dolnym. Tam urodzili się syn i wnuk, tam teraz są moi najbliżsi.
A jak bardzo my, Górnoślązacy, różnimy się od Dolnoślązaków?
Ci na Dolnym Śląsku chwalą się, że ich polszczyzna jest najlepsza, bo najbliższa normom języka literackiego. Mówię: żałujcie, że nie jesteście w takiej sytuacji jak ja. Na co dzień, na uniwersytecie, w czasie wykładów, mówię polszczyzną literacką. Ale w każdej chwili mogę przejść na ten gwarowy kod językowy. Ludzie na Górnym Śląsku tak jak ja przerzucają się z jednego kodu na drugi. Na Górnym Śląsku mówię: po tylu latach już byście sobie dali spokój z hanysami, gorolami. Weźcie przykład z Dolnego Śląska, tam każdy jest skądś. I to w gruncie rzeczy nie jest najważniejsze kto, skąd. Żyjemy tu, na tej ziemi, historycznie jak najbardziej śląskiej. Tak się składa, że ci na Dolnym Śląsku, ponieważ są zewsząd, nie mają tak silnej tożsamości etnicznej jak Górnoślązacy czy Ślązacy z Opolszczyzny.
Jakie jest pańskie ulubione śląskie słowo?
Drzistnąć! Czyli walnąć, ale też wydać dźwięk fizjologiczny, po którym powietrze niepięknie pachnie. Czasem się wygłupiam, mówiąc do mojego wnuczka: o, Wiciu, drzistnąłeś. Ale ja najbardziej lubię to słowo w znaczeniu walnąć, trzasnąć z wielkim hukiem, żeby nie powiedzieć: dupnąć.
Teraz w modzie jest dyskusja o języku śląskim. Pan twierdzi jednak, że go nie ma!
Przez całe swoje życie zawodowe dmucham i chucham na gwarę śląską, ale to nie jest osobny język! Wiem, że teraz podpadnę moim krajanom, ale oni nie zmuszą mnie do zmiany stanowiska. Gwara to piękny dialekt, najbardziej archaiczny w Polsce. Niedawno odebrałem wzruszający telefon od starego Ślązaka, który piękną gwarą mówił, że rzykali my zawsze po polsku, przecież nie przekładano tego „Ojcze nasz” na gwarę! W pewnych sytuacjach ten Ślązak, mówiący na co dzień gwarą, przechodził na polszczyznę, właśnie np. wtedy, kiedy rzykoł.
Ale przecież Marek Szołtysek napisał „Biblię Ślązoka”.
Ja prywatnie bardzo go lubię, mam do niego dużo szacunku i sympatii. Ale scena zwiastowania, w której Archanioł Gabriel przyfurgoł do frelki Maryjki i pedzioł, co będzie miała gryfnego karlusa i do mu miano Jezus, brzmi dla mnie trochę groteskowo. Bo w kościołach śląskich nigdy nie opowiadano o tym gwarą. Starzy śląscy księża, biskupi nie wyobrażają sobie odczytywania poszczególnych części ewangelii po śląsku. Chciałbym, żeby ten temat trochę się wyciszył, ale boję się, że niestety tak się nie stanie.
A co z dziećmi? Uczyć je gwary?
Tak, ale nie z przymusu szkolnego. Bo znam setki rodzin śląskich, w których już się też na co dzień nie mówi gwarą. Natomiast znajomość kodu literackiego i gwarowego jest jak najbardziej pożądana. Moje górnośląskie koleżanki z uniwersytetu ciągle o tym mówią. Ideałem dydaktycznym byłoby osiągnięcie podwójnej kompetencji językowej. W każdej chwili mogę mówić gwarą i w każdej chwili mogę też przejść na język literacki.
Czyli w domu albo na podwórku dziecko może mówić gwarą, a w szkole już językiem literackim?
No a jaki ja byłem?! Dom mój był nauczycielski, matka nie była Ślązaczką, więc myśmy w domu raczej mówili tylko polszczyzną literacką. Ale poza domem i lekcjami mówiłem tylko gwarą. I tak było do matury!
Jan Miodek urodził się 7 czerwca 1946 roku w Tarnowskich Górach. W młodości marzył o zawodzie dziennikarza. Ale po obronie pracy magisterskiej „Nazwy miejscowe kulturalne typu Środa, Piątek, Wola, Osiek” zaproponowano mu staż asystencki w katedrze języka polskiego na Uniwersytecie Wrocławskim. Jest związany z tą uczelnią do dziś. Na antenach telewizyjnych i radiowych oraz w prasie promuje wiedzę o języku. Był gościem specjalnym koncertu „Zielona wyspa Śląsk”, który zorganizował zespół Carrantuohill w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu.
Czytaj też:
Łagodny i piękny protest
Masz prawo do śląskości
Polak z duszą Ślązaka
Spisz się sam
Komentarze