20021316
20021316


O ile początki tego zapomnianego już gdzie indziej zwyczaju religijnego są dobrze udokumentowane historycznie, o tyle nie ma materiałów źródłowych, mogących wyjaśnić genezę procesji pacholczych, bo tak od początku były nazywane. Pochodzący z 1672 roku dokument lubomski formułuje religijne cele procesji, jednak nie wyjaśnia przyczyn, dla których za czasów proboszcza, ks. Laurentego Bernarda Fabritiusa obrządek ten nastał. Dość obszerny, napisany sugestywną polszczyzną wyraźnie artykułuje religijną treść postanowienia: „Wszystko niech będzie na cześć Boga w Trójcy św. Jedynego, na chwałę Niepokalanej Panny Maryi i na cześć Marii Magdaleny i wszystkich Świętych. Młodzieńcy i dzieweczki żyjący w 1972 roku oświadczają, że postanowili uczcić Chrystusa Zmartwychwstałego i zbierają się w poniedziałek wielkanocny w oznaczonym miejscu, by wspólnie się naradzić, w jaki sposób szukać Jezusa Nazareńskiego wraz z Mariami zdążającymi do grobu Chrystusa. Z oświecenia Ducha Świętego "votum uczynili", że oni, co z woli bożej żyją i ci, co po nich przyjdą i na tym lubomskim groncie z dzieweczkami zostawać będą, od wtorku wielkanocnego aż do Zesłania Ducha Świętego w każdą niedzielę i święta po południu urządzać będą procesje około gumien lubomskich, rozmyślając o odkupieniu przez zmartwychwstałego Zbawiciela”.Dalej już następuje opis spraw organizacyjnych i samego przebiegu procesji pacholczej. Już wtedy miała ona strukturę, zarząd z wybieralnym wójtem, stróżów porządku i wyznaczony czas spotkań na wtorek wielkanocny, w trakcie którego wybierano nowe władze tego swoistego stowarzyszenia kościelnego.Najwięcej domysłów budzą od pokoleń okoliczności w jakich mogło dojść do narodzin procesji pacholczych w tej części Górnego Śląska, bo wcześniej znane były również w innych parafiach tych stron. Tu domysły historyków o naturalnej, uwarunkowanej grozą tamtych czasów genezie obrządku, mieszają się z podaniami i legendami. Nikt dziś nie potrafi jednoznacznie rozstrzygnąć, co mogło mieć decydujący wpływ na powstanie tego zwyczaju adoracyjnego.Do dziś żywa jest w tych stronach opowieść o straszliwej zarazie sprzed setek lat, podczas której wymarła cała dziatwa i młodzież. Śmierć oszczędziła zaledwie jednego chłopca i jedną dziewczynę. Gdy zaraza minęła, oboje ocaleni z pomoru odczytali to jako znak i postanowili co roku na Wielkanoc chodzić z modlitwą dziękczynną do kapliczek i krzyży przydrożnych.Inna legenda nawiązuje do śmigusa - dyngusa. Zdarzyło się w jednej wsi, że chłopcy najładniejszą z dziewcząt złapali za ręce i nogi, rozhuśtali i wrzucili do stawu rybnego, których do dziś w lubomskich stronach jest wiele. Zabawa miała tragiczny finał, bo dziewczyna upadła na wystający z dna kół do mocowania sieci i została nim przebita na wylot. Od tego zdarzenia młodzież męska i żeńska co roku na znak pokuty chodziła modlić się do pamiątkowego krzyża postawionego na brzegu stawu. Podtrzymaniu tej wersji sprzyja ta okoliczność, że procesje pacholcze odbywają się już tylko w lubomskim sołectwie Syrynia, gdzie, był ów staw.A jeszcze na początku zeszłego wieku nie były czymś nadzwyczajnym w tych okolicach. Tworkowski proboszcz, ks. Gregor pisał w 1906 roku o różnych zwyczajach związanych z procesjami wielkanocnymi. Wymienia przy tym między innymi takie miejscowości jak Racibórz, Tworków, Krzyżanowice, Buków, Lubomia, Syrynia, Bieńkowice, Pietrowice Wielkie, a także wsie ołomunieckie. Jedne procesje odbywały się pieszo, inne były konne. Jest rzeczą bezsporną, że zachowana do dziś syryńska procesja pacholcza jest reliktem tego powszechnego niegdyś na ziemi raciborskiej i gliwickiej zwyczaju religijnego.Skąd jego wielka popularność w połowie XVII wieku? Stąd zapewne mogą się wywodzić jakieś szczątki prawdy zawartej w legendzie o zarazie sprzed setek lat. Wiek ten zaznaczył się w historii jako czas straszliwych wojen i najazdów wojsk tureckich i hord tatarskich. W tamtych czasach w Europie pojawiała się jeszcze przywlekana przez obce armie dżuma. Może więc właśnie w okolicznościach wojennej epidemii jakaś parafia Raciborszczyzny zapoczątkowała procesje młodzieńcze, a później przyjęły się one na większym obszarze.Pozostaje pytanie, skąd w nazwie procesji określenie "pacholcza", skoro dokument lubomski nawołuje do uczestnictwa w niej chłopców na równi z dzieweczkami. To również może mieć związek z historycznymi uwarunkowaniami powstania owego zwyczaju. Bo przecież skoro przez cały wiek, w którym zrodził się ten obrządek, przez Europę przewalały się straszliwe, wyniszczające wojny, to kogo one najbardziej wyniszczały jak nie młodych mężczyzn. Może więc pierwsze procesje związane były z kościelnymi uroczystościami dziękczynno - błagalnymi, w których uczestniczyli wyłącznie młodzieńcy, a więc potencjalni rekruci. Na pierwotnie pacholczy charakter owych obchodów mogą też wskazywać do dziś zachowane gdzieniegdzie procesje konne młodych mężczyzn. Prawdopodobnie więc dokument lubomski nie jest zapiskiem o pierwszej procesji, lecz o jednej z wielu w tych stronach.- Podniosły charakter tonu zawartej w nim obietnicy wskazuje na rygorystyczny związek tych obchodów z ich ściśle religijnym pochodzeniem - mówi ksiądz Piotr Kachel, proboszcz parafii pod wezwaniem św. Antoniego z Padwy w Syryni. - Być może element wydarzeń historycznych również ma w genezie tych uroczystości jakieś znaczenie, ale nie ma na ten temat żadnych dowodów w postaci dokumentarnej. Dla mnie ważne jest, aby zwyczaj siedmiu niedzielnych procesji pacholczych był kontynuowany, gdyż stanowi on pomost od setek lat łączący ludzi tej parafii i miejscowości.W organizacji i programie współczesnej syryńskiej procesji pacholczej zachowały się wszystkie historyczne składniki obrządku sprzed 330 lat. O godzinie dziesiątej wieczorem zaczynają bić kościelne dzwony, a dwadzieścia par młodzieńców wyrusza na wieś i chodząc od domu do domu, zbiera daninę procesyjną. Zwyczaj nie pozwala na zamykanie drzwi przed nimi. Gdy wykrzykną na progu domostwa słowo "kompanicy", gospodarz z gospodynią witają ich poczęstunkiem i przekazują pieniądze. Wyraz "kompanicy" ma zapewne swój źródłosłów w czasowniku kąpać, bo skoro jeszcze niedawno przychodzili o północy, to właśnie zaczynało się drugie święto Wielkiej Nocy, a więc i śmigus. Dziś chodzą przed północą, ale przyspieszony nieco śmigus i tak przetrwał. Bicie w dzwon pozostało zapewne pamiątką po dzwonach trwogi z okresu najazdów tureckich i tatarskich.Z najstarszych czasów procesji pacholczych zachowały się Księgi Młodzieńców Syryńskich. Zawierają one szczegółowe zestawienie wydatków poczynionych z uzbieranej przez kompaników daniny. Te swoiste księgi przychodów i rozchodów stowarzyszenia stanowią dokumenty finansowe wydatków fundacyjnych. Wynika z nich jednoznacznie, że pieniądze przede wszystkim wydawane były na zakup i naprawę sztandarów procesyjnych, a także na odnawianie krzyży i figur, remont i ogradzanie kapliczek oraz upiększanie terenu dziesięciu tras procesyjnych. Zapiski w Księdze Młodzieńców Syryńskich prowadzone są od 1743 roku do dziś. Na przykład ksiądz proboszcz Stanjeck zanotował: "Ten ołtarz świętego Jana Nepomuckiego w naszym kościele Syreńskim wystawiony jest Roku Pańskiego 1742, dnia 6 Septembra pierwszy raz Msza Święta przy nim celebrowana była. Na ten czas był foitem młodzieńskim Marcin”. - Także Roku 1840 Pacholci a dzieweczki Syrinskie dali Monstrancyą nowego srebra częscią posrebrzoną częscią pozłoconą dla Syrinskiego kościoła u Girtlera w Raciborzu zgotować ze swoich zezbiranych i zeskładanich pieniędzy zapłacili mu 30 t.j. trzydziesci twardich (...)W zapiskach wielokrotnie powtarzane jest określenie "moc kustuf" (dużo wydatków). Rzeczywiście, wydatki inwestycyjne i fundatorskie wskazują na dobrą gospodarkę tym publicznym groszem. Był nawet okres, gdy dostatek zgromadzonego pieniądza pozwolił na udzielanie pożyczek. Spłata niektórych była rozkładana na długie lata, co wskazywałoby na zalążek działalności bankowej stowarzyszenia pacholczego. Gdy jednak na liście dłużników zaczęło przybywać tych niewypłacalnych, zaprzestano procederu pożyczania procesyjnych pieniędzy.- Za moich czasów już tego nie było - wspomina Józef Krakowczyk, wójt procesji z lat 1972 - 1975. - Wszystkie zebrane przez kompaników pieniądze wydawane były na inwestycje i cele organizacyjne. Na przykład na trzechsetną rocznicę procesji, w 1972 roku ufundowaliśmy płytę pamiątkową do przedsionka kościelnego. Dwa lata później sfinansowaliśmy przyjazd na nasze obchody wielkanocne kleryków ze Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie. W ostatnim roku mojego wójtowania wykonaliśmy nowy płotek przy krzyżu obok starego cmentarza.Istnieje jeszcze jeden dokument historyczny, tym razem językowy, wskazujący na starodawny rodowód syryńskich procesji pacholczych. Jest nim pochodząca z XVII wieku pieśń pacholąt. W niezmienionej formie od ponad trzech wieków w drugie święto Wielkiej Nocy, zawsze o godzinie trzynastej śpiewana jest przez młodzież na rozpoczęcie procesji:Obróć serce JezusowiTwojemu miłośnikowiWidzisz, że cię umiłował,Ciało i krew za cię wydał.Ach witaj prawdo przedwiecznaWitaj miłości serdeczna.Witaj żywocie zbawieniaA dusz naszych posilenia.Trzysta trzydziesty raz zaintonowana zostanie 1 kwietnia tego roku, w poniedziałek wielkanocny o 13.

Komentarze

Dodaj komentarz