PARK C~1 JPG
PARK C~1 JPG


To chyba najmniej ucywilizowany park w Rybniku. Nie ma tu pielęgnowanych rękami miejskich ogrodników rabatek i kwietników, oczek wodnych czy innych parkowych ozdobników. Można tu za to, wśród starych lip, jesionów, buków i dębów, znaleźć wytchnienie i ciszę.Historia parku sięga końca XIX wieku. Juliusz Haase był wtedy właścicielem wielkiej fabryki skór z równie wielkimi tradycjami. Odziedziczył ją po swoim ojcu Ferdynandzie. Była usytuowana między ulicą Raciborską a dzisiejszą Hallera, blisko koryta Nacyny. Na przełomie 1887 i 1888 roku w fabryce doszło do tragicznego wypadku. Kilku pracowników zginęło, kilku innych odniosło poważne obrażenia. Zbliżały się właśnie wybory do rady miasta, w której wzorem swego ojca chciał również zasiąść Juliusz Haase.By w pewnym sensie zadośćuczynić mieszkańcom za to nieszczęście, postanowił ofiarować miastu część swoich włości – 1,2 hektara terenu położonego na lekkim wzniesieniu, po prawej stronie drogi prowadzącej do Chwałowic. Tereny te okoliczni mieszkańcy nazywali Kozimi Górami, co miało związek z wypasaniem na tamtejszych nieużytkach bardzo popularnych wtedy w gospodarstwach domowych kóz. Do dziś funkcjonuje też określenie Hazenhajda, czyli łąka Haasego.Zgodnie z wolą darczyńcy na przekazanych miastu terenach miał powstać pierwszy w Rybniku miejski park. Akt darowizny podpisano 12 stycznia 1888 roku. Zgodnie z jego zapisami miasto miało ten teren zadrzewić.W 1905 roku do darowanych gruntów miasto dodało swoje i w ten oto sposób powstał park o łącznej powierzchni 6,8 hektara. To właśnie ten rok przyjmuje się za datę powstania parku, ale również za początek zakładu zieleni miejskiej. W parku powstał mały amfiteatr i fontanna.Po I wojnie światowej i plebiscycie, gdy jasne się stało, że Rybnik wraz ze sporą częścią Górnego Śląska wróci do Polski, rodzina Haase sprzedała swój rybnicki majątek, w tym fabrykę skór, i słuch o niej zaginął, co pozwala przypuszczać, że wyjechała do Niemiec.W połowie lat 90. minionego wieku prywatny przedsiębiorca zbudował na Kozich Górach kawiarnię, a raczej niewielki bar z zapleczem, do biesiad pod gołym niebem, co przyczyniło się znacznie do ożywienia parkowej przestrzeni. Miasto z kolei udrożniło zarośnięte ścieżki i dokonało pielęgnacyjnych cięć wiekowych drzew. Urządziło też w parku jedyną w mieście ścieżkę zdrowia i plenerową siłownię, sprzyjającą rozwijaniu tężyzny fizycznej spacerowiczów. Odporne na wandali urządzenia do wiosłowania, pedałowania, podciągania i skrętów tułowia cieszą się sporą popularnością.Jest tu również plac zabaw dla dzieci, boisko do koszykówki i betonowe stoły do ping-ponga, a także zadaszona, plenerowa estrada.We wrześniu hucznie obchodzono tu 100-lecie parku. Jubileuszowy festyn zorganizowała Rada Dzielnicy Meksyk. Posadzono wtedy sześć młodych drzew, klony palmolistne posadzili m.in.: prezydent Adam Fudali, przewodniczący rady miasta Michał Śmigielski, przewodniczący zarządu dzielnicy Roman Widerski i szef Rady Dzielnicy Śródmieście Józef Gawliczek. Zorganizowano również kilka interesujących konkursów, m.in. plastyczny, w czasie którego dzieci rysowały park, a także konkurs na najładniejszą „ryczkę”. Ten ostatni wygrał Stanisław Kuźnik, przewodniczący Rady Dzielnicy Meksyk. Zaplanowano również konkurs na najsmaczniejszy kołocz, ale zgłosiła się do niego tylko jedna gospodyni Prakseda Widerska. Jej wypiek wszystkim smakował i w okamgnieniu zniknął z blachy. Z okazji 100-lecia parku do znajdującego się w nim obelisku przytwierdzono ufundowaną przez miasto tablicę upamiętniającą jego fundatora.
Tekst i zdjęcie: (WaT)

Komentarze

Dodaj komentarz