KWESTI~1 JPG
KWESTI~1 JPG


Prezydent zarzuca dyrektorowi brak odpowiedniego nadzoru nad główną księgową. Ubiegłoroczne kontrole finansów ZSZ, jakie przeprowadził urząd miasta, ujawniły szereg nieprawidłowości oraz kompletny bałagan w księgowości. W efekcie sprawa trafiła do prokuratury. Pikanterii konfliktowi na linii prezydent – szefowa delegatury dodaje to, że jeszcze przed kilku laty Barbara Dzierżawa była szefową obecnego prezydenta. Zanim przeszła do pracy w kuratorium, był dyrektorką Zespołu Szkół Górniczo-Elektrycznych w Jastrzębiu. W tej szkole do 1998 roku pracował Marian Janecki. Był nauczycielem historii. – To nie ma nic do rzeczy – mówi prezydent. – Proszę nie dopatrywać się żadnych porachunków osobistych – zastrzega szefowa delegatury. Tymczasem dowody winy księgowej Edycie K. są przytłaczające. Pod koniec sierpnia tego roku do sądu wpłynął akt oskarżenia. Prokurator zarzuca księgowej, że w okresie od stycznia 2003 roku do września 2004 roku podrabiała podpisy pracowników ZSZ na listach zapomóg socjalnych i zapomóg zdrowotnych, posługiwała się fałszywymi fakturami, w wyniku czego zagarnęła ponad 116 tys. zł.Oskarżona, która zeszłej jesieni została zwolniona z pracy, przyznała się do winy. Zdążyła nawet wyrównać część wyrządzonej szkody. W ocenie prezydenta konsekwencje służbowe w tej sprawie powinien ponieść także dyrektor. Zgodnie z prawem oświatowym do odwołania dyrektora szkoły potrzebna jest pozytywna opinia kuratorium, ale rybnicka delegatura stanęła w obronie Grzegorza Gruszki. Pierwszy wniosek prezydent Janecki przesłał do Rybnika w listopadzie zeszłego roku, ale odpowiedź szefowej delegatury była negatywna. W uzasadnieniu opinii napisała m.in. (cytujemy): „Dyrektor szkoły jest niezaprzeczalnie odpowiedzialny za realizację finansów publicznych, lecz trudno oczekiwać, aby sprawdzał pracę księgowej oraz dokonywał ponownych przeliczeń. Księgowa jest darzona zaufaniem dyrektora szkoły, że przygotowane przez nią dokumenty są prawidłowe (...)”. Barbara Dzierżawa napisała też, że „odwołanie dyrektora w trakcie roku szkolnego spowodowałoby dezorganizację pracy w drugim semestrze roku szkolnego 2004/2005 z uwagi na konieczność przeprowadzania egzaminu maturalnego i dojrzałości, egzaminów zawodowych oraz rekrutacji na nowy rok szkolny”. Druga próba odwołania Gruszki, podjęta w trakcie tegorocznych wakacji, też zakończyła się fiaskiem. Władze miasta nie uzyskały pozytywnej opinii kuratorium. „Do delegatury, po wydaniu opinii, nie wpłynęły dokumenty potwierdzające nowe okoliczności mające wpływ na zmianę naszego stanowiska” –poinformowała w lipcu Barbara Dzierżawa. Prezydent nie rozumie postawy kuratorium w tej sprawie. – Przecież z protokołów kontroli i późniejszego zachowania się dyrektora wynika, że nie miał on żadnej kontroli nad finansami szkoły – mówi.Dodaje, że kontrolerzy znaleźli umowy-zlecenia, jakie zawierał z księgową na prowadzenie spraw płacowych w szkole, za które ona pobierała (oprócz pensji) 2581 zł. Kopie tych umów dołączono do protokołu z pierwszej kontroli zakończonej w maju ubiegłego roku. Dyrektor podpisał ten protokół. Dopiero w grudniu, kiedy sprawą zajęła się prokuratura, napisał do prezydenta, że nigdy nie zawierał tych umów, a po dokładnym przyjrzeniu się podpisom pod umowami i rachunkami wypłat dla Edyty K. stwierdził, że nie są to jego podpisy. Dla prezydenta jest to ewidentny brak nadzoru nad pracą księgowej, ale nie może ukarać za to dyrektora. – Jak mam zatem egzekwować pilnowanie finansów od szefów innych placówek oświatowych? – pyta prezydent. Dyrektor Gruszka nie chce komentować całego zamieszania. Zapowiada, że ujawni wiele szczegółów dotyczących tej sprawy, ale... dopiero za pół roku. Nie chce, jak mówi, by na tej sprawie ucierpiała szkoła. – Z pewnością odniosę się do stawianych mi zarzutów, ale na to przyjdzie czas – kwituje. Równie niechętnie na temat konfliktu z władzami miasta mówi Barbara Dzierżawa. Dla niej sprawa jest zamknięta. Nie widzi powodu, by nazwisko dyrektora było przedmiotem jej publicznych wypowiedzi, skoro nie pojawiły się nowe okoliczności w tej sprawie. – Od czasu wydania stanowiska w sprawie wniosku prezydenta nie wydarzyło się nic, co mogłoby zmienić moją opinię – podsumowuje.
Tekst i zdjęcie: ARKADIUSZ KUTA

Komentarze

Dodaj komentarz