Dominik Kolorz: Nie zdradziliśmy górników


Wielu górników, czego dowodzą wpisy na portalach społecznościowych, uważa zawarcie porozumienia przez związkowców z delegacją rządową w sprawie likwidacji kopalń PGG za zdradę interesów pracowniczych.

Nie wiem, jak wielu jest tych górników. Prawdą jest natomiast, że wywalczyliśmy dla wszystkich zatrudnionych obecnie w kopalniach bezpieczeństwo socjalne w każdym elemencie, włącznie z gwarancją zatrudnienia aż do emerytury. Myślę, że niejedna branża w kraju mogłaby pozazdrościć nam takiego porozumienia. Pragnę przypomnieć, że jeszcze tydzień temu wielu górników było zagrożonych bezrobociem, dużo kopalń było zagrożonych likwidacją nie za 29 - 30 lat, ale 10-11 lat. Jeżeli ktoś mówi o zdradzie interesów pracowniczych, to jest w błędzie.

Jak przebiegały negocjacje, które punkty było przeforsować najtrudniej?

Nie było łatwo, negocjacje trwały do późnych godzin nocnych. W zasadzie przełom, dotyczący przyjęcia niemieckiego kierunku transformacji górnictwa, nastąpił w środę późnym wieczorem. Najtrudniejszym punktem okazało się uzyskanie konsensusu w kwestii terminów funkcjonowania kopalń.

W końcu uzgodniono, że ostatnie zakłady górnicze PGG zostaną zamknięte w 2049 roku, co wpisuje się w unijny plan Zielonego Ładu.

Jako realista klimatyczny uważam, że to nie czas i miejsce, by odnosić się do kwestii Zielonego Ładu. Natomiast rzeczywiście przyjęliśmy taką datę. Ostatecznie strona rządowa przystała na wydłużenie terminu likwidacji kopalń, co pozwoli lepiej przygotować cały proces. Najpóźniej mają zostać zamknięte ruchy Chwałowice i Jankowice KWK ROW, na czasie zyskał też Marcel. Pierwotnie miałyby zakończyć żywot w 2034 – 2035 roku. Pozostałe kopalnie będą zlikwidowane szybciej, lecz nie dlatego, że przewodniczący Solidarności jest z Rybnika, więc sprzyja Subregionowi Zachodniemu, lecz z powodów ekonomicznych i geologicznych.
Ale już za jakieś 10 lat, nasi następcy pewnie będą analizowali zawarte właśnie porozumienie. Mogą wówczas zdecydować na skutek różnych zdarzeń, takich jak chociażby we Francji, gdzie dla stabilności systemu nagle ponownie uruchomiono energetykę węglową, że trzeba wydłużyć czas żywotności kopalń. Albo na odwrót, jeśli postęp technologiczny na świecie będzie tak szybki jak teraz, pojawią się wnioski, że trzeba skrócić czas transformacji górnictwa, bo w górnictwie nikt już nie chce pracować.

Kierunków rozwoju za ileś lat nie da się określić ze 100-procentową pewnością. Najlepsze nawet plany mogą przecież zrewidować nadzwyczajne wydarzenia, jak np. pandemia Covid-19. Węgiel znowu może być potrzebny...

Pan i ja wiemy, że Polacy nie rozróżniają dwóch rzeczy, a błąd ten powiela większość mediów. Zupełnie czymś innym jest niska emisji np. w odniesieniu do Rybnika, natomiast czymś innym bezpieczeństwo energetyczne kraju. Na świecie nie ma już w zasadzie elektrowni węglowej, która by przyczyniała się do powstawania smogu. Zabezpieczenia w tych zakładach są tak doskonałe, że z ich kominów nie wydobywają się pyły, cząstki siarki czy innych szkodliwych gazów. Jeszcze 20 lat temu elektrownie miały sprawność na poziomie 20 procent i strasznie kopciło się z tych kominów. Teraz problemem dla ludzkiego zdrowia jest tylko to, co emitują do powietrza „kopciuchy” z domów mieszkalnych.

Ratunkiem dla środowiska ma być energetyka gazowa i odnawialne źródła energii. Czy jednak zapewni nam to całkowite bezpieczeństwo energetyczne?

To jest kluczowe pytanie dla rządzących, czy stabilność energetyczną opierać na gazie czy jednak korzystać z technologii wysokosprawnych, niskoemisyjnych i postawić na przynajmniej dwie – trzy elektrownie oparte na węglu? Gazu z pewnością nie będzie aż tyle, by zapewnić sobie stabilność systemu energetycznego.

Wspomniał Pan o niebywałym postępie technologicznym w ostatnich latach, którego doświadcza przecież również górnictwo węgla kamiennego. Jak dobrze wykorzystać złoża, które będziemy eksploatowali jeszcze przez 30 lat?

Węgiel kamienny poprzez zastosowanie odpowiedniej technologii może być paliwem bezemisyjnym. Chcąc zupełnie pozbyć się smogu w perspektywie jakichś 15 lat powinniśmy zainwestować w produkcję tzw. błękitnego węgla. Możemy też korzystać ze zgazowywania węgla pod ziemią. W Świeradowie-Zdroju np. mądry burmistrz dopłaca do bezemisyjnego węgla, którym mieszkańcy ogrzewają domy. Miasto, które jeszcze kilka lat temu śmierdziało dymem jak Rybnik, ma w tej chwili czyste powietrze. Myślę, że do 2049 roku w Polsce powstanie trochę instalacji wytwarzających „błękitny węgiel” i z tego tytułu będziemy produkowali nadal kilka mln ton kamiennego. Gdyby Rybnik nie chciał smogu, może kupić z 60 – 70 ton węgla, dogaduje się z rządem, dotuje każdą tonę zakupionego przez mieszkańców „błękitnego węgla” kwotą ok. 400 zł, gwarantuję, że w następny roku nie byłoby niskiej emisji.

To co Pan mówi, wydaje się proste i oczywiste, a jednak nie jest stosowane w praktyce na większą skalę.

Wie pan, wszystko co czarne w ramach „klimatycznej religii” jest kontestowane i nikt nawet nie chce słyszeć, że z węgla można zrobić coś dobrego.

Co więc przeważyło, że liderzy wszystkich central związkowych zgodzili się na likwidację kopalń.

Po sygnowaniu porozumienia powiedziałem, ze tak naprawdę serce mi krwawi. Wynegocjowaliśmy długi okres transformacji. Podkreślam jeszcze raz i przypominam wszystkim malkontentom, że jeszcze tydzień temu mówiono nam, że kopalnie trzeba zamknąć do 2035 roku, a najlepiej jeszcze szybciej. Żyjemy w wolnym kraju, jeśli ktokolwiek jest w stanie wynegocjować coś więcej, proszę bardzo... Zapraszamy do stołu, ponieważ umowa będzie opracowywana jeszcze przez dwa najbliższe miesiące. Jak zostanie przygotowana w szczegółach, zostanie wysłana do Brukseli.

Porozumienie, które zakłada m.in. pomoc publiczną na dofinansowywanie produkcji w kopalniach fedrujących węgiel energetyczny będzie musiała zaakceptować Komisja Europejska. Czy Pana zdaniem otrzymamy taką zgodę?

Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy wszystkowiedzący. Akceptacja tego porozumienia przez UE jest możliwa. Traktat Lizboński zawiera odpowiednie zapisy, odnoszące się do potencjalnych sytuacji, gdy zawierane są specjalne porozumienia społeczne i wtedy możliwa jest pomoc publiczna.

Likwidując kopalnie, stracimy kilkaset tysięcy miejsc pracy w kilku branżach. Co potem?

Nie jestem takim wizjonerem jak Elon Musk. Mamy jeszcze trochę czasu, wszyscy powinniśmy zakasać rękawy i napisać porządne projekty unijne. Ale nie tak, jak to się robi teraz – tu ścieżka rowerowa, tam park wodny, wymiana trylinki w chodniku. Chodzi o takie projekty, które ściągną nowych inwestorów i pozwolą stworzyć nowe miejsca pracy. Pewnie w całym województwie będą się one opierać na zupełnie innych założeniach technologicznych – cyfryzacji, branży automotive czy odnawialne źródła energii. W mojej ocenie, kto szybciej zakopie topory polityczne, uzyska lepsze warunki transformacji górnictwa.

Jak związkowcy będą przekazywali załogom kopalń założenia porozumienia z rządem i przekonywali do słuszności zawartej umowy społecznej?

W dużej części już to zrobiliśmy. Mamy swoje kanały przekazu, będzie informowali o porozumieniu na masówkach, w naszych gazetach i biuletynach. Jeszcze raz podkreślę, górnicy są ludźmi ciężkiej pracy, którzy wolą prawdę prosto w oczy, a nie farmazony pojawiające się w Internecie. Nie załatwiliśmy sobie nic kosztem górników! Aż serce boli, gdy widzimy jak zamykają się markety Tesco i nie możemy zaproponować ich pracownikom takich warunków, jakie wywalczyliśmy dla załóg kopalń. 

Rozmawiał: Ireneusz Stajer

3

Komentarze

  • leon związkowcy 05 października 2020 09:30Jedyne zdanie z tego wywiadu z którym się zgadzam to to mówiące o programach osłonowych dla pracowników hipermarketów. To prawda, że oni na przykład po wyjściu sieci z Polski znajdują się na lodzie z żenującymi świadczeniami. To jak bardzo rząd zmienił podejście do górnictwa w ostatnich tygodniach świadczy o strachu przed związkami i tym, jaką rozwałkę mogą zrobić w stolicy. Panie Kolorz, epoka węgla już się skończyła. Pan tego nie zrozumie, bo żyje pan z tej branży, ale taka jest prawda.
  • hajer Jasne, jasne... 30 września 2020 14:17Za 10 lat Dominik Kolorz będzie już na emeryturze, a zwykły górnik pozostanie z problemem. Proste.
  • jo 12 pkt 30 września 2020 08:51A 12 punktu to chyba związki nie zrozumiały.

Dodaj komentarz