Archiwum
Archiwum

Spotkanie miało rozpocząć się o godz. 20.30, a tuż przed godziną 18 okazało się, że z meczu będą nici. Tor był bardzo namoczony, choć w Częstochowie od dwóch dni nie padało. Był to prawdopodobnie kolejny efekt eksperymentów z nawierzchnią, które dwa tygodnie temu doprowadziły do walkoweru 0:40 dla Stali Gorzów. Kłopoty częstochowian trwają i doprowadziły do tego, że zaplanowany na wczoraj trening nie doszedł do skutku. Krzysztof Mrozek, prezes PGG ROW Rybnik przekonywał jednak: - Chcemy odjechać ten mecz. Chcemy sportowo zakończyć ten sezon.

Jednak już od dzisiejszego południa wiadomo było, że rozegranie tego spotkania będzie niezwykle trudne. Ulewy pod Jasną Górą co prawda nie było, po dosypaniu do nawierzchni 25 ton glinki nawet najmniejszy deszcz sprawia, że przypomina ona plastelinę i bardzo długo utrzymuje wilgoć.

O przełożeniu spotkania rybniczanie dowiedzieli się w drodze do Częstochowy, ale okazuje się, że sprawa mogła mieć inny finał. Już w poniedziałek prezes Krzysztof Mrozek zaproponował, żeby dzisiejsze spotkanie zostało rozegrane... w Rybniku.

- Znałem stan toru w Częstochowie po tym dosypaniu glinki. Oczywiste było, że trudno będzie to ogarnąć przy kapryśnej jesiennej aurze. W poniedziałek zaproponowałem organowi zarządzającemu rozgrywkami zmianę gospodarza – po prostu Włókniarz jedzie mecz domowy w Rybniku – mówi Krzysztof Mrozek i dodaje: - Wiem, że propozycja dotarła do częstochowskiego klubu. Szkoda, że z tego nie skorzystali.

Nieoficjalnie mówi się, że powtórka meczu Włókniarz – PGG ROW odbędzie się w najbliższą środę. Wątpliwe, że do tego czasu częstochowianie dadzą sobie radę z torem, o którym trener polskiej kadry żużlowej Marek Cieślak mówił dwa tygodnie temu: - Na tym torze jeszcze długo nie będzie żużla...

 

Komentarze

Dodaj komentarz