Płot, który podzielił sklepikarzy i parking, na którym parkować mogą tylko klienci GS-u / Dominik Gajda
Płot, który podzielił sklepikarzy i parking, na którym parkować mogą tylko klienci GS-u / Dominik Gajda

Mieszkańcy widzą to tak: pani prezes GS-u, chcąc zrobić właścicielom sklepików pod górkę, postawiła płot, zastawiając wejście do tych punktów. Mało tego, na dużym parkingu pojawił się znak: tylko dla klientów placówek GS-u. Sęk w tym, że kiedy w piątek byliśmy na miejscu, po geesowskim sklepie spacerowały jedynie... sprzedawczynie. A drzwi do dwóch budek nie zamykały się... A zmotoryzowani klienci niewiele sobie robili ze znaku. Samochody parkowały, ludzie wpadali po bułki czy kawałek mięsa i jechali dalej.

Ale pod górkę, a raczej - ponad płot - mają również pracownicy tych budek. Chodzi o dostawy towaru. Kiedy o 4 rano przyjeżdża samochód ze świeżym mięsem czy pieczywem, trzeba się ostro nagimnastykować, przerzucając towar przez płot. Bo bezpośrednio pod budkę podjechać z towarem nie można - Dzień w dzień musimy te kosze podawać sobie przez ten płot. A uwierzcie, panowie, takie kosze z pieczywem swoje ważą, mam więc solidny aerobik - mówi nam pani Malwina z budki piekarniczej, która zgadza się na rozmowę.

Co na to klienci? - Mówią, że to idiotyzm, wyrzucenie pieniędzy w błoto - stwierdza pani Malwina.

Pytamy mieszkańców. Oficjalnie za dużo gadać nie chcą. Ale gdy wyłączamy dyktafon i chowamy notatnik, pukają się w czoło. - Panowie, to nie tylko absurd. To także większe zagrożenie. Bo jak ktoś idzie od strony GS-u na mięsny, to przechodzi bardzo blisko głównej drogi. Kierowca, skręcając na sklep, zagapi się i mamy tragedię. To tylko kwestia czasu. A wystarczyło zamiast płotu słupki dajmy na to postawić. I już klienci swobodnie mogą między GS-em i budkami przechodzić - radzi jeden z mieszkańców, który akurat ma chwilę na rozmowę z nami.

Chcemy zapytać u źródła, daleko nie mamy, bo szefowa GS-u urzęduje na piętrze budynku na tyłach parkingu - między sklepem spółdzielczym a prywatnymi budkami. Porozmawiać - porozmawia, ale swego stanowiska oficjalnie nie przekaże, bo mediom ostatnio nie ufa. Twierdzi, że płot postawić mogła, zresztą płot już kiedyś w miejscu tym stał, a ona jedynie postawiła nowy. No tak... tyle, że wcześniej budki stały w innym miejscu.

Przede wszystkim jednak - stwierdziła - jeśli mięsny i piekarnia chcą prowadzić biznes, to powinny poczuwać się do partycypowania w kosztach utrzymania parkingu. Bo ten - podkreśla - służy nie tylko klientom sklepu GS-u, ale też apteki czy kawiarenki, które tu działają. A jeśli właścicielom budek płot przeszkadza - zawsze mogą przesunąć swoje budki 2-3 metry w głąb, wtedy będą mieć wygodny wjazd pod same drzwi.

Mieszkańcy uważają, że pomóc może jedynie wójt. - Bez względu na to czy teren należy do gminy czy nie, powinien złagodzić ten spór - podkreślają na Facebooku, gdzie sprawa jest mocno komentowana.

Niestety nie mam wpływu na ten stan rzeczy. Teren ten jest własnością GS-u... - wójt Marek Bąk odpowiedział już mieszkańcom na Facebooku.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt
1

Komentarze

  • Humberto Tylko dla .... 06 sierpnia 2020 10:49I to obraz PiSowskich katolików w jednej gminie(wsi). Myślę,że dalszy komentarz zbyteczny.

Dodaj komentarz