Główny oskarżony Dawid K. odpowiadał za zabójstwo w zamiarze ewentualnym / Archiwum
Główny oskarżony Dawid K. odpowiadał za zabójstwo w zamiarze ewentualnym / Archiwum


Ireneusz Stajer

Sąd Apelacyjny w Katowicach podtrzymał wczoraj co do zasady wyroki dla bandytów, którzy trzy lata temu skatowali 28-letniego Jacka Hrycia z Jastrzębia-Zdroju. Mężczyzna zmarł.

Ojciec zamordowanego Jacka, Zenon Hryć zapowiada, że wniesie kasację do Sądu Najwyższego. - 25 lat więzienia dla głównego sprawcy to stanowcza za mało. Nikt mi nie zwróci jedynego syna, którego po śmierci żony bardzo długo wychowywałem samotnie. To był dobry chłopak, z nikim nie skonfliktowany. Miał być dla mnie oparciem na stare lata – mówi ojciec. Jak dodaje, sąd nie uwzględnił, że główny oskarżony Dawid K. trenował sztuki walki.

- Jego ciosy miały moc śmiertelnej broni, co wykorzystał na moim synu. Mówiłem o tym w sądzie okręgowym i apelacyjnym. Niestety bez skutku – zaznacza pan Zenon. - Za dobre sprawowanie wyjdzie po 10 latach. Należy mu się dożywocie. Pozostali oskarżeni powinni pójść za kratki na 25 lat. Nie wierzę w ich resocjalizację – dodaje.

Ma również pretensje do prokuratora, który nakazał bez jego wiedzy skremować ciało. Mówi, że nigdy nie wybaczy sprawcom. Poczeka na uzasadnienie wyroku i złoży kasację.

Dlaczego taki wyrok? - Było aż osiem apelacji z różnych stron, obrońców i pełnomocników oskarżycieli posiłkowych. Sąd stanął na stanowisku, że generalnie rozstrzygnięcie w pierwszej instancji było słuszne – mówi Robert Kirejew, rzecznik prasowy katowickiej apelacji. Zatem wobec głównego sprawcy, któremu przypisano zabójstwo w zamiarze ewentualnym, utrzymano 25 lat więzienia.

- W stosunku do Łukasza K. skazanego w pierwszej instancji na 8 lat i 2 miesiące nasz sąd uznał, że nie ma wystarczających podstaw, by różnicować jego odpowiedzialność z trzema pozostałymi oskarżonymi i obniżył mu karę do 8 lat. Wszyscy mają więc taką samą – stwierdza Kirejew.

Natomiast podwyższono dwukrotnie zadośćuczynienie. Wdowa ma otrzymać 200 tys. zł, ojciec 60 tys. zł. Zmieniono też konstrukcję karną. Wszyscy skazani odpowiadają solidarnie. Od każdego z nich pokrzywdzeni mogą się domagać zasądzonej kwoty.

- Sąd nie uznał za stosowne zaostrzenia kar. Materiał dowodowy wskazywał ponad wszelką wątpliwość, że oni nie działali z wcześniej zaplanowanym zamiarem zabójstwa. Gonili 28-letniego Jacka po to, żeby go dotkliwie pobić – mówi sędzia. W trakcie pobicie nastąpił, jak to określają prawnicy, eksces ze strony głównego sprawcy.

- Dawid K. bez żadnego porozumienia i akceptacji pozostałych zaczął zachowywać się na tyle brutalnie, że wiadomo było o ewentualnym zamiarze zabójstwa. Za tę potworna brutalność, trudną do wyobrażenia został skazany na 25 lat. Dla młodego człowieka to jest bardzo dotkliwa kara – wskazuje Kirejew. Nie było też podstaw do złagodzenia kary.

Przypomnijmy, że sąd okręgowy skazał Dawida K. na 25 lat więzienia. Pozostali uczestnicy bestialskiego ataku usłyszeli wyroki ośmiu lat odsiadki. Sędzia sądu okręgowego Ryszard Furman, uzasadniając ustnie orzeczenie, mówił, że Dawidowi K. obojętne było, czy Jacek Hryć przeżyje, czy nie. I to on skazany został właśnie za zabójstwo.

Do tematu wrócimy w środowych "Nowinach".

Komentarze

Dodaj komentarz