Sędzia Anna Górny wyznaczyła nowy termin rozprawy na 25 sierpnia / Ireneusz Stajer
Sędzia Anna Górny wyznaczyła nowy termin rozprawy na 25 sierpnia / Ireneusz Stajer


Ireneusz Stajer

Wyłudzili na szkodę Skarbu Państwa około 8,6 miliona złotych podatku VAT. Szajka działała w Jastrzębiu-Zdroju poprzez sieć kilkunastu firm – niektóre powstały tylko w celach przestępczych. Prezesami fikcyjnych spółek byli między innymi... bezdomny złomiarz, alkoholik i stróże z budowy. Twórcy procederu kupili "szefom" firm piękne, drogie garnitury. Przynajmniej na pierwszy rzut oka wyglądali na ludzi biznesu. Za atrapą krył się jednak duży przekręt.

Śledczy wykazali, że pomysłodawcą przedsięwzięcia był Andrzej G., prokurent jastrzębskiej spółki O.L. Inni oskarżeni to: Paweł P. i Michał S. oraz współdziałający z nimi Klaudiusz T., Ryszard N., Paweł Z. Proceder uprawiany poprzez firmy – słupy okazał się bardzo skuteczny jeśli chodzi o wyłudzenia podatku VAT, ale doprowadził sześć osób na ławę oskarżonych. Jak informuje prokuratura, za przestępstwo to grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Taką samą karę przewiduje polskie prawo za pranie brudnych pieniędzy, co również udowodnili im śledczy.

Kara będzie dobrowolna

Dzisiaj (16 czerwca) w V Wydziale Karnym Ośrodka Zamiejscowego w Rybniku Sądu Okręgowego w Gliwicach miał ruszyć proces oskarżonych, stawiło się pięciu, szósty nie miał takiego obowiązku.

Wszyscy chcą dobrowolnie poddać się karze. Oskarżeni zostali już wcześniej zobowiązani do wpłacenia w depozyt sądowy określonych kwot na poczet naprawienia szkód. Andrzej G. ma uiścić 120 tys. zł, pozostali znacznie mniej. Do tej pory wpłacili niewielkie sumy. Obrońcy wnioskowali o odroczenie rozprawy. - To niebagatelne kwoty. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że nasi klienci zapłacą brakujące sumy do końca lipca. Przesunięcie rozprawy o miesiąc-półtora nie spowoduje nadmiernej zwłoki w postępowaniu – zaproponował obrońca Andrzeja G. i Pawła P.

Rozprawa odroczona

- Mamy tu dwie kwestie: wymierzenia zasłużonej kary i odzyskania przez Skarb Państwa wyłudzonego podatku. Jeśliby, odroczenie rozprawy przyczyniłoby się do zwrotu zagarniętych środków, to przychylam się do wniosku – oznajmił prokurator Arkadiusz Kwapiński. Dodajmy, że jedynie Klaudiusz T. przekazał w depozyt całe 49,7 tys. zł.

Obrońcy podtrzymali wnioski dotyczące skazania w trybie konsensualnym. - Rzeczywiście warto odroczyć sprawę, tym bardziej, że będę modyfikowała proponowane dla oskarżonych kary – stwierdziła sędzia Anna Górny, przewodnicząca składu orzekającego. Podzieliła się wątpliwości związanymi z wnioskami mecenasów i opisem prokuratorskim. Zaproponowała m.in. objęcie oskarżonych do czasu wydania wyroku nadzorem kuratora, na co od razu zgodzili się Klaudiusz T. i Ryszard N.

Pozostali zdecydują po konsultacji ze swoimi pełnomocnikami. Sędzia Anna Górny wyznaczyła nowy termin rozprawy na 25 sierpnia, godzinę 12.

Firmy słupy

Jak do tej pory, zabezpieczono majątek oskarżonych na poczet grzywien i naprawienia szkody w związku z uszczupleniem podatków w łącznej kwocie 635 tysięcy złotych. Śledztwo prowadziła jastrzębska policja oraz Urząd Celno-Skarbowy w Katowicach Oddział w Bielsko-Białej. Prokuratura informowała, że zakrojone na szeroką skalę dochodzenie pokazało sieć powiązań, karuzelę fikcyjnych faktur, w które zaangażowano kilkanaście firm, w tym wiele tworzonych na potrzeby przestępstwa za granicą. Wszystko to działo się w latach 2013-2014.

Przeciwko Andrzejowi G., Pawłowi P. i Michałowi S. toczyło się również postępowanie dotyczące prania brudnych pieniędzy z wyłudzonych podatków. Obaj panowie mieli też wyzbywać się majątku spółki, by urząd skarbowy w Bielsku-Białej nie mógł zająć na poczet długów czterech nieruchomości o wartości 602 tysięcy złotych. Na ich konta zdążyło wpłynąć 1,4 mln złotych

Szajka zaniżyła ogółem podatek VAT na około 8 mln 600 tys zł , w tym wyłudziła od Skarbu Państwa 1 mln 414 tys zł – pieniądze te wpłynęły na rachunki bankowe przestępców. Część zwrotów została wstrzymana przez urzędy skarbowe , gdy pojawiły się wątpliwości co do rzetelności transakcji, a część VAT u posłużyła do obniżenia podatków w legalnej części działalności.

Zaczęło się od spedycji

Śledczy ustalili, że na początku działalności firma O.L. zajmowała się głównie świadczeniem usług spedycyjnych. Miała swoich stałych klientów, od których przyjmowała zlecenia dawane przewoźnikom. Usługi spedycyjne kupowała także na giełdach transportowych. W 2013 roku O.L. rozszerzyła działalność o handel tonerami i sprzętem elektronicznym, w ofercie były m.in. notebooki, laptopy, tablety, iphony. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie zawierano fikcyjnych transakcji. W ten oto sposób szajka wyłudzała podatek VAT.

Prezesi z marginesu


W całym procederze ważną rolę przypisano "słupom". Do ról prezesów angażowano ludzi z marginesu społecznego. Złomiarz żyjący na ulicy zgodził się za 500 złotych "kierować" fikcyjną firmą. Zabrano go do notariusza w Katowicach, gdzie podpisał stosowne dokumenty. Z kolei dwaj inni "prezesi" tak naprawdę pracowali jako stróże na budowach. Prokuratura podała, że oni za podpisanie podpisanie dokumentów otrzymali po 2000 złotych - jeden został prezesem, drugi wiceprezesem spółki.

Słup wystawiał fakturę na kolejnego słupa lub na podmiot, który pełni w łańcuchu dostaw rolę bufora. "Znikający podatnicy" są na początku stworzonego łańcucha dostaw. Kolejne ogniwo w oszustwie to bufory, mające za zadanie uprawdopodobnienie wiarygodności fakturowanych transakcji. Na bufory są wybierane podmioty mające jakąś historię działalności. W większości przypadków są one tworzone na potrzeby brokera, czyli końcowego nabywcy, który poprzez zadeklarowanie wewnątrzwspólnotowej dostawy towarów, żąda od urzędu skarbowego zwrotu podatku VAT - wyjaśnili śledczy.

Oskarżeni wykształceni

Firmy zakładano nie tylko w Polsce, ale i Czechach, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, na Węgrzech. Formalnym odbiorcą tonerów i części do drukarek oraz kopiarek, była czeska spółka z siedzibą w Brnie. Tonery odsprzedawano dalej do spółki na Węgrzech. Fikcyjne dostawy trafiały też do innych zagranicznych firm. Transakcje zawierano na papierze, dokumentację i korespondencję prowadzono w języku polskim, a prezesami tych firm byli Polacy. Rzeczone spółki zlikwidowano i zalegają z podatkami w krajach, gdzie formalnie funkcjonowały. Jak widać, proceder został szczegółowo przemyślany, zorganizowany i rozbudowany.

Oskarżeni mają wykształcenie wyższe ekonomiczne i informatyczne. Znają się na prawie podatkowym i funkcjonowaniu służb skarbowych. W śledztwie zatrzymania czterech podejrzanych – m.in. w Jastrzębiu-Zdroju i Krakowie. Wobec dwóch sąd zastosował środek zapobiegawczy w postaci aresztu śledczego, co zmieniono później na dozór policji z poręczeniami majątkowymi w znacznych kwotach.

Pokrzywdzonymi w tej sprawie są: Naczelnik Śląskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Katowicach Oddział w Bielsku-Białej, Naczelnik II Urzędu Celno-Skarbowego w Bielsku-Białej, Naczelnik Urzędu Skarbowego Kraków Śródmieście, Naczelnik Urzędu Kraków Prądnik.

Do tematu wrócimy w jutrzejszych „Nowinach”.

Galeria

Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz