Zbiórka na budowę hospicjum w Rybniku / Archiwum
Zbiórka na budowę hospicjum w Rybniku / Archiwum


Ireneusz Stajer

Koszty utrzymania stacjonarnego hospicjum są gigantyczne, a kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia niewystarczające. Dlatego tak ważne jest, byśmy przekazywali na rzecz placówek opiekujących się osobami terminalnie chorymi „jeden procent” z naszego podatku dochodowego. Okazuje się, że robimy to chętnie. Zarządzający hospicjami w naszym regionie proszą mieszkańców o wsparcie również w tym roku.

Na co idą pieniądze z „jednego procenta”? - Umożliwiają nam szeroko pojętą działalność statutową: począwszy od zakupu sprzętu medycznego, który się zużywa. Trzeba go na bieżąco wymieniać. Są to: koncentratory tlenu, Łóżka przeciwodleżynowe na pilota i materace – wymienia Dorota Domańska, zastępca prezesa Stowarzyszenia Przyjaciół Chorych „Hospicjum im. Jana Pawła II” w Żorach. Jak dodaje, w zeszłym roku borykali się z dużym problemem. Przez kilka miesięcy stowarzyszenie nie miało kontraktu z NFZ, na prowadzenie hospicjum domowego.

- Dodatkowo uruchomiliśmy poradnię opieki paliatywnej, którą musieliśmy utrzymywać właśnie z „jednego procenta”. Działa pełną parą od października, co z braku kontraktu wymusiło na nas korzystanie z dodatkowych środków finansowych – zaznacza pani prezes.

„Jeden procent” pomógł przetrwać

Kontrakt miało hospicjum stacjonarne. Natomiast domowe przegrało konkurs na kolejny okres. Wygrało go konkurencyjne hospicjum, które działa w Żorach dłużej. NFZ uznał, że wystarczy jedno hospicjum domowe. - Odwołaliśmy się od tej decyzji, dyrektor Funduszu ogłosił dodatkowy konkurs i od listopada otrzymaliśmy z powrotem kontrakt. Natomiast przez trzy miesiące musieliśmy sobie radzić sami. Utrzymywać domową opiekę z poradnią dzięki z „jednego procenta”. Z pieniędzy darczyńców opłacaliśmy pielęgniarki, lekarzy, rehabilitanta, psychologa, by nie spadł poziom naszych świadczeń. Zresztą pacjenci błagali, byśmy nie rezygnowali z takiej formy opieki. Sytuacja była rzeczywiście dramatyczna – przyznaje Dorota Domańska.

Coraz więcej pacjentów

Teraz funkcjonują w Żorach dwa hospicja domowe i jedno stacjonarne. - Z opieką jeździmy także poza Żory: do Czerwionki-Leszczyn, Świerklan czy jastrzębskiej Boryni i Szerokiej. Obsługujemy terminalnie chorych pacjentów wszędzie tam, gdzie możemy dojechać – dopowiada pani prezes. Od początku, po 17 latach żorskie hospicjum udzieliło pomocy już ponad 3 tysiącom chorych. Od dekady działa placówka stacjonarna.

- Część pieniędzy z „jednego procenta” dajemy też na oprocentowane lokaty do banków. Przydają się w sytuacjach kryzysowych, gdy NFZ nie wypłaca za jakieś świadczenia albo są nadwykonania. Obecnie mamy kontrakt w hospicjum stacjonarnym na 24 pacjentów, a obsługujemy 30. - wylicza szefowa.

Sprzęt się zużywa

Opieka w placówce nad jednym pacjentem kosztuje około 500 złotych, na dobę. Tymczasem NFZ płaci znacznie mniej. Żorskiemu hospicjum brakuje na miesiąc 80 – 100 tys. zł, by wyjść „na zero”. - Dziurę finansową łatamy z „jednego procenta”. Kupujemy szczególnie środki opatrunkowe, farmaceutyki, wyżywienie, pościel. To wszystko się zużywa. W pralniach pościel poddawana jest chemikaliom, dezynfekcji, wysokiej temperaturze, więc szybko się niszczy i wymaga zmiany po paru miesiącach. Na szczęście mamy darczyńców – stwierdza Dorota Domańska.

Na same farmaceutyki hospicjum wydaje 300 – 400 tys. zł rocznie. - W zeszłym roku dostaliśmy z „jednego procenta” ponad 500 tys. zł, co umożliwiło ciągłość działania i podniesienie standardu o wspomnianą poradnię. Wymieniliśmy sprzęt i kupiliśmy nowy – tłumaczy. Hospicjum generalnie zajmuje się pacjentami chorymi terminalnie z rozsianą chorobą nowotworową. Przyjmuje również osoby z odleżynami.

Co roku więcej

W Rybniku działają dwie organizacje świadczące pomoc hospicyjną. - Pieniądze z „jednego procenta” gromadzimy głównie na budowę hospicjum stacjonarnego. Wiadomo, że podjęliśmy taką inicjatywę, a miasto postanowiło wnieść taki obiekt. Ale później wyposażenie i prowadzenie będzie należało do fundacji – mówi Katarzyna Sobik-Mika, wiceprezes Fundacji Puls-Med Blisko Ciebie z siedzibą w Rybniku. W zeszłym roku dostaliśmy z „jednego procenta” ponad 20 tys. zł. - Od 2016 roku mamy status organizacji pożytku publicznego. Do tej pory zebraliśmy ponad 30 tys. zł. Z początku nie były to wysokie kwoty, ale z roku na rok udaje nam się pozyskać coraz więcej.

Jeżdżą nawet do Wodzisławia

Niemedyczne Hospicjum Domowe im. św. Ojca Rafała Kalinowskiego w Rybniku przeznacza „jeden procent” na zakup środków pielęgnacyjnych i higienicznych, sprzętu rehabilitacyjnego dla naszych podopiecznych oraz na ogólną pomoc dla nich. - W ubiegłym roku wpłynęło na nasze konto z „jednego procenta” przeszło 20 tys. zł. W tym roku przydałyby się pieniążki na taki sam cel – przyznaje prezes Katarzyna Lechowicz. Niemedyczne Hospicjum Domowe jest grupą wolontariuszy, które wspomagają rodziny w opiece nad chorym w domu. Działa nie tylko w Rybniku, ale i w ościennych miastach i gminach wiejskich. - Pomagamy np. w Wodzisławiu Śląskim, swego czasu dojeżdżaliśmy nawet do Orzesza – zaznacza pani Katarzyna. To działające od 2007 roku domowe hospicjum opiekuje się obecnie 56 osobami i wypożycza sprzęt. Użyczyło już pacjentom w domach już ponad 100 specjalistycznych łóżek.

Hospicja proszą mieszkańców o przekazywanie na rzecz opieki paliatywnej "jednego procenta". To bezcenna pomoc, z której mogą skorzystać przecież sami darczyńcy oraz ich bliscy.

Do tematu wrócimy w środowych "Nowinach".

Komentarze

Dodaj komentarz