Znajdująca się w sporze zbiorowym z dyrekcją załoga żąda indeksacji pensji w związku ze wzrostem minimalnego wynagrodzenia / Archiwum
Znajdująca się w sporze zbiorowym z dyrekcją załoga żąda indeksacji pensji w związku ze wzrostem minimalnego wynagrodzenia / Archiwum


Ireneusz Stajer

Wczorajsze rozmowy związkowców z dyrekcją, dotyczące indeksacji wynagrodzeń w związku ze wzrostem minimalnej pensji, zakończyły się fiaskiem. W poniedziałek ma rozpocząć się bezterminowy protest załogi.

- Spotkaliśmy się i na tym można byłoby zakończyć moją wypowiedź. Pracodawca nie przedstawił żadnej propozycji. Z naszej strony poszliśmy na daleko idące ustępstwa. Wolę tego nie komentować – mówi Piotr Rajman, przewodniczący zakładowej Solidarności.

Pojawiła się jeszcze iskierka, że nie dojdzie do strajku. Jutro na godzinę 12 przedstawiciele strony społecznej zostali zaproszeni na rozmowy do Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach, czyli organu założycielskiego rybnickiego szpitala numer 3. - Ma być Marszałek Jakub Chełstowski i wicemarszałek Dariusz Starzycki. Powiem szczerze, że nie liczymy na cud. Mało tego, doszły nas słuchy, że jutro o godzinie 15 pojawi się informacja dyrekcji o wygaszaniu niektórych oddziałów szpitala. To jest ewidentny szantaż – dodaje szef Solidarności.

Jeśli chodzi o strajk, szpital będzie pracowała tak jak w święta. Zamknięte mają być poradnie

Michał Sieroń, rzecznik prasowy WSS nr 3, odpowiada, że dyrekcji nie stać na kolejne podwyżki. - Strajk grozi zatrzymaniem pracy szpitala. Chyba nie będzie dalszych rozmów, bo stoimy na absolutnie przeciwnych stanowiskach. Na dodatek strona społeczna podała do mediów nie do końca prawdziwe informacje. W strajku nie uczestniczyło 700 osób, a tylko około 150 osób – podkreśla rzecznik. Jak dodaje, związki zawodowe zaproponowały rozbicie kwoty 400 złotych na dwie transze po 200 zł – w przyszłym i następnym roku.

- Podstawowym teraz postulatem jest podwyżka o kwotę różnicy wzrostu minimalnego wynagrodzenia. W tym roku to 350 zł brutto dla każdego pracownika, pomniejszone dla tych grup, które mają jakieś systemowe wzrosty. Ale i tak to potężna grupa, wyliczyliśmy, że byłoby to 6,5 mln zł. Związkowcy żądają, że co roku pensje wzrastałyby o kwotę wzrostu wynagrodzenia minimalnego, które w 2023 roku ma wynieść 4000 złotych brutto – oznajmia rzecznik.

Do tematu wrócimy w środowych "Nowinach".

2

Komentarze

  • max I w ten sposób... 20 lutego 2020 09:31... rządzący zarżną Polską gospodarkę. W 2023 roku nikt w tym kraju nie będzie chciał zarabiać poniżej 4 000 zł brutto. Z drugiej strony nie twierdzę, że np. pielęgniarkom czy personelowi pomocniczemu w polskich szpitalach podwyżki się nie należą. Absurdalna jest dysproporcja pomiędzy lekarzem, który tylko w szpitalu zarabia co miesiąc na dyżurach 40 000 złotych (prywatnie może wyciągnąć dodatkowo 20 - 30 000 zł bez wielkiego wysiłku) a pielęgniarką która otrzymuje 2 500 zł, czy ratownikiem medycznym który będąc na pierwszej linii frontu dostaje niewiele więcej. Moim zdaniem jedynym rozwiązaniem tej sytuacji jest łatwiejszy dostęp do polskiego rynku pracy dla lekarzy z zagranicy, którzy mogą być realną konkurencją dla polskich lekarzy.
  • Mama Kamila Apteka 19 lutego 2020 17:16Bardzo potrzebujemy tego szpitala jak i apteka calodobowa przyszpitalna calodobowa jak w Wodzislawiu, gdyz udsjac sue z dzieckiem z pogotowia potem szukamy w nocy w smogu apteki...

Dodaj komentarz