Poza pracą w komisjach i intergrupach europarlamentarnych posłowie i posłanki wybierają delegacje, w których chcą pracować. Chodzi tutaj dokładnie o reprezentowanie Parlamentu Europejskiego w stosunkach z parlamentami innych krajów – będących poza samą Unią. Wybrałem więc dwie delegacje, które bardzo mnie interesowały. Mój pierwszy wybór to kraje EFTA (Europejskie Stowarzyszenie Wolnego Handlu), które obejmują Norwegię (z wiadomych względów), Szwajcarię, Islandię i Liechtenstein, drugi wybór to Serbia, która jest ciągle na trudnej drodze do Unii – chciałem doświadczyć na własnej skórze, jak wygląda taka droga, pamiętając proces integracji europejskiej i dostosowywania polskich przepisów na drodze do UE.
W zeszłym tygodniu odbyło się pierwsze spotkanie mojej delegacji krajów EFTA w stolicy Lichtensteinu – Vaduz. Przedstawiciele wszystkich tych czterech krajów podsumowywali 25 lecie Europejskiego Obszaru Gospodarczego – strefa wolnego handlu i wspólny rynek pomiędzy państwami UE i EFTA (poza Szwajcarią). Szwajcaria ma swoje powody, dla których nie chce być członkiem EOG, nie mniej jednak przedstawiciele szwajcarskiego parlamentu różnili się dosyć znacznie w ocenie relacji z UE (w zależności od reprezentowanej partii). Nihil novi zwłaszcza dla nas, chciałoby się rzec, nie mniej jednak już ocena samego stowarzyszenia z Unią - w każdym z tych krajów - przekracza każdorazowo 65 procent poparcia.
Sam Liechtenstein to jedno z najmniejszych państw świata – tylko 190 km² i z 38 tysięcy mieszkańców. Co ciekawe jeszcze 50 lat temu Liechtenstein był krajem rolników, a obecnie przewodzi w rankingach PKB per capita. Ta rewolucja spowodowana jest faktem, że ponad 10 proc. mieszkańców tego małego, górskiego państwa to przedsiębiorcy, a kilka firm z siedzibą w Vaduz zostało potentatami w skali światowej. Gospodarczy cud pod Alpami? I to w 50 lat!
Łukasz Kohut, poseł do Parlamentu Europejskiego, politolog, fotograf, felietonista Tygodnika Regionalnego Nowiny
Komentarze