Przewodniczący rady miasta Piotr Kosztyła przedstawił stanowisko komisja skarg i wniosków / Ireneusz Stajer
Przewodniczący rady miasta Piotr Kosztyła przedstawił stanowisko komisja skarg i wniosków / Ireneusz Stajer

Firmy domagają się  od miejskich Zakładów Techniki Komunalnej między innymi wypłaty należnych ich zdaniem pieniędzy. Sprawa została bardzo dokładnie i wnikliwie przeanalizowana – mówi szef rady miasta Piotr Kosztyła. Skargę uznano za bezzasadną głosami 13 rajców, trzech się wstrzymało.

Radni odrzucili w czwartek skargę podwykonawców dotyczącą robót ziemnych i stanu surowego domów wielorodzinnych nr 6 oraz 4 i 5 w rejonie alei Zjednoczonej Europy. Inwestycję realizują miejskie Zakłady Techniki Komunalnej. Docelowo w Żorach ma powstać 1000 mieszkań czynszowych w budynkach o podwyższonym standardzie.

- Sprawa została bardzo dokładnie i wnikliwie przeanalizowana. Była rozpatrywana przez radnych od listopada zeszłego roku. Mieliśmy spotkania w ramach połączonych komisji z przedstawicielami firm – mówił na sesji Piotr Kosztyła, przewodniczący rady. Jak dodał, Samorządowe Kolegium Odwoławcze wskazało, by sprawdzić, czy rada miasta jest w ogóle władna do zajęcia się skargą, która oparto na przepisach Kodeksu cywilnego i Prawa zamówień publicznych.

- Ostateczne stanowisko wypracowała komisja skarg i wniosków, uznając pretensje podwykonawców za bezzasadne. SKO także sugeruje, żeby tą sprawą zajęły się sądy powszechne – poinformował Kosztyła.

Przypomnijmy, że część firm czuje się skrzywdzona. Pierwszy generalny wykonawca został usunięty z budowy. Według prezesa ZTK Olgierda Zarasia, dlatego, bo nie poradził sobie z robotami ziemnymi. Zupełnie inaczej widzi to właściciel firmy, twierdząc, że nie dostał rzetelnych informacji o stanie gruntu, który okazał się podmokły. Sprawa toczy się w sądzie. Na razie Temida orzekła, że przedsiębiorca nie musi zapłacić umownych odsetek karnych.

Z kolei podwykonawcy drugiego z generalnych wykonawców, który splajtował, domagają się wypłaty pieniędzy za wszystkie zrealizowane prace. Ich zdaniem, firma jest im winna około 1,5 mln zł. Skoro już nie istnieje, chcą pieniędzy od inwestora – ZTK. Prezes Zaraś nie chce zapłacić, bo rzeczone prace nie zostały zgłoszone. - Gdybym dał im pieniądze, mógłbym usłyszeć prokuratorski zarzut niegospodarności – broni się szef miejskiej spółki. Przedstawiciele dwóch firm pikietowali w trakcie poprzedniej sesji przed urzędem miasta.

W uzasadnieniu zawierającym szczegółową argumentację prawną czytamy m.in.: „Z wyjaśnień zarówno ZTK sp. z o.o. jak i skarżących wynika, że podstawę w oparciu o którą Spółka odmówiła zapłaty wynagrodzenia skarżącym jako podwykonawcom zadania z zakresu zamówienia publicznego, stanowiło uregulowanie wynikające z przepisów Prawa Zamówień Publicznych, zgodnie z którym zamawiający nie ponosi odpowiedzialności za zapłatę wynagrodzenia podwykonawcom, których umowy nie zostały wcześniej zaakceptowane przez zamawiającego ( w przypadku robot budowlanych) lub przedłożone zamawiającemu (w przypadku dostaw lub usług).

Za odrzuceniem skargi było 13 radnych, a trzech wstrzymało się od głosu.

Komentarze

Dodaj komentarz