Soprany i alty na pierwszej linii  / FB, Ireneusz Stajer
Soprany i alty na pierwszej linii / FB, Ireneusz Stajer

Ireneusz Stajer

Na muzycznej scenie są już blisko 15 lat. Wkrótce jubileusz, który powinni świętować hucznie i z pompą. Bo AF Music pod dyrekcją Andrzeja Marcińca jest coraz lepszy. Potwierdzają to artyści swoimi świetnymi występami. Ostatnio mogliśmy ich podziwiać na koncercie z okazji 60. lecia żorskiego kina, gdzie brawurowo zaśpiewali utwory z wielu najważniejszych filmów w dziejach X Muzy. Zespół komplementował prowadzący imprezę znany dziennikarz Tomasz Raczek.

Grupa ma za sobą występ w telewizji Polsat. Reprezentuje Żory w miastach partnerskich. Zdobył szereg prestiżowych nagród w kraju i za granicą. Grupę wokalną AF Music tworzy 19 przyjaciół. Niemal wszyscy wywodzą się z Voce Segreto, którym także kieruje Andrzej Marciniec. Zespół od 1991 roku działa przy Miejskim Ośrodku Kultury w Żorach. Większość składu rekrutuje z Zespołu Szkół Ogólnokształcących imienia Karola Miarki, gdzie uczy A. Marciniec. To kuźnia utalentowanej wokalnie młodzieży, która trafia potem do AF Music, gdzie ma okazję śpiewać na profesjonalnym poziomie. AF Music działa także pod skrzydłami MOK i spotyka się na próbach w Domu Kultury na Dolnym Przedmieściu.


Wspólny mianownik

Jakie były początki AF Music? – Pewnym deszczowym, październikowym popołudniem w 2005 roku, spotkaliśmy się w grupie chyba z sześcioro znajomych na pysznej kawie. Wspominając stare czasy i rozmawiając o planach na przyszłość, odkryliśmy, że mamy wspólne niespełnione marzenie, czyli dalsze śpiewanie – opowiada sopranistka Justyna Rychlewska, która jest w zespole od początku. Pomysł, żeby stworzyć AF, pojawił się w głowie Andrzeja Marcińca. - Większość z nas była wtedy jeszcze studentami (choćby podyplomowymi), ale to był wspólny mianownik, na bazie którego powstała pierwsza nazwa zespołu: Akademicka Formacja Muzyczna. Życie, a w zasadzie pierwszy konkurs poza granicami kraju zweryfikował ją bardzo szybko – okazała się zbyt trudna do wymówienia przez obcokrajowców! I tak powstał AFMusic – tłumaczy Justyna.

Ogniste "Kisses of Fire"

Sama śpiewa od zawsze. Już w gimnazjum założyła z koleżanką kilkuosobowy chórek. Nie dostała się na Akademię Muzyczną, choć ma wyjątkowo piękny głos. Uczyła się jednak śpiewu u czołowych wykładowców. Doceniają to organizatorzy koncertów w całym kraju, prosząc Justynę o recitale. Podczas jubileuszu kina zaśpiewała razem z uznanym wokalistą Mirosławem Lazarkiem "Dumkę na dwa serca", w nieco innym aranżu i tonacji niż oryginał. Grał żorsko – rybnicki Carrantuohill.

Z wykształcenia jest higienistą stomatologiczną. Jak mówi, nie boi się żadnej pracy. Zajmuje się między innymi doradzaniem młodym matkom, jak... prawidłowo nosić maleństwa w chustach. W dobie programu 500 + ma to duże wzięcie. Handluje również elektroniką.

- Jesteśmy ludźmi, dla których śpiew jest czymś więcej niż tylko wykonywaniem utworów wokalnych. To nasza pasja, odskocznia od szarej rzeczywistości, antidotum na stres. Dla każdego z nas muzyka jest czymś innym, ale dla wszystkich jest sposobem wyrażania emocji i dzielenia się nimi ze słuchaczami – mówi Ewa Szczygieł, obdarzona pięknym altem. Na koncercie jubileuszowym kina ogniście zaśpiewała jako solistka z Moniką Stuchlik piosenkę "Kisses of Fire" ABBY z filmu "Mamma Mia". Usłyszeliśmy ją również w utworze z kultowego "La la land".

W duchu musicalowym

- Jako mała dziewczynka z wypiekami słuchałam utworów Edyty Górniak i Whitney Houston. Zawsze inspirowały mnie gwiazdy z potężnym głosem. Nie próbowałam jeszcze zmierzyć się z ich piosenkami... - przyznaje szczupła blondynka. - A powinnaś. Czekamy – wołały na spotkaniu z reporterem "Nowin" koleżanki wokalistki. Ewa chodziła w dzieciństwie na ognisko muzyczne, a potem do szkoły muzycznej, gdzie wykształciła głos.

- Cały czas tworzymy w duchu musicalowym. W lutym kroi nam się program, który w całości pokażemy w Pawłowicach. Ale już 5 stycznia w żorskim Kinie Na Starówce jeszcze raz damy koncert z muzyką filmową, a następnie w sierpniu przyszłego roku. Widowisko tak bardzo się spodobało, że mamy mnóstwo zaproszeń z różnych instytucji – cieszy się Andrzej Marciniec. - To najlepszy dyrygent i aranżer. Pełen pomysłów, kreatywny, który ciągle coś zmienia. Do końca nie wiedzieliśmy jak będą wyglądały nowe utwory. A jednak daliśmy radę, dzięki właśnie wypracowanej przez lata łączności artystycznej z Andrzejem – podkreśla solistka Daria Wilmanowicz. 

Zespół składa się dziś z pięciu sopranów, ośmiu altów, trzech tenorów i trzech basów. Jarosław Szymura też śpiewa w AF Music od początku. - Jestem dość nieśmiały, więc unikam partii solowych. Andrzejowi nie odmawia się jednak. Słucham wszelkiej muzyki, nawet disco polo, bo lubię tańczyć – uśmiecha się Jarek. Ukończył inżynierię środowiska i energetykę na Politechnice Śląskiej. Wcześniej zrobił licencjat z germanistyki. Pracuje w firmie produkującej noże dla górnictwa i frezy do zdejmowaniu z dróg asfaltu.

Mała Ania zachwyciła

Nie sposób pominąć 10-letniej Ani Kamińskiej, która zrobiła furorę swoim występem na jubileuszu kina. Niby formalnie nie należy do AF Music ani jeszcze do Voce Segreto, ale jest córką wokalistki tego pierwszego. Na scenie znalazła się przede wszystkim dzięki wspaniałemu, dojrzałemu jak na tak młodą piosenkarkę głosowi. - Na początku się stresowałam. Kiedy jednak zabrzmiały pierwsze dźwięki poczułam ogromna radość, że mogę wystąpić – mówi Ania.

Nie był to sceniczny debiut utalentowanej żorzanki. Z powodzeniem uczestniczy w konkursach. Zdobyła m.in. drugą nagrodę na Ogólnopolskim Przeglądzie Dziecięcych Zespołów Wokalnych "Muzyczna Karuzela" w Bartoszycach, gdzie jurorem był Mietek Szcześniak. Kilka lat później odbierała nagrodę z rąk samego Staszka Sojki.

Cały artykuł przeczytacie w środowych „Nowinach”.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz