Do tragedii doszło w lesie między Kuźnią Raciborską a Rudą Kozielską / NaszRacibórz
Do tragedii doszło w lesie między Kuźnią Raciborską a Rudą Kozielską / NaszRacibórz

„Część pocisków artyleryjskich, które mieli zneutralizować polegli saperzy z Gliwic, miała zdemontowane zapalniki. Były one sklejone taśmą w pakiety i przygotowane do wywiezienia. - Niewykluczone, że zrobił to pracujący na zlecenie gangów świetnie wyszkolony pirotechnik - mówi osoba znająca kulisy sprawy” - napisała wczorajsza „Gazeta Wyborcza”,a za nią portal NaszRacibórz.

Podczas rozbrajania niewybuchów przez saperów 6 batalionu powietrzno - desantowego z Gliwic doszło do eksplozji. Na miejscu zginęło dwóch żołnierzy, trzeci zmarł w szpitalu. Trzech kolejnych doznało obrażeń.

Według GW, śledczy rozważają wersję, że pracujący na zlecenie gangów pirotechnik szukał w lesie między Kuźnią Raciborską a Rudą Kozielską materiałów do produkcji domowych ładunków wybuchowych. Nie wiadomo dlaczego zdemontował zapalniki, zapakował je i nie zabrał od razu. Być może ktoś go spłoszył i chciał wrócić w dogodnym momencie. Już po zdarzeniu w lesie miano znaleźć reklamówkę z ładunkami wybuchowymi. Wezwano do nich pirotechników kontrterrorystów z Katowic. Zostały zdetonowane na miejscu.

Centralne Biuro Śledcze Policji od dawna ma informacje, że grupy przestępcze zaopatrują się w lasach w Kuźni w materiały wybuchowe. Kilka lat temu miano znaleźć kilkadziesiąt pocisków przeciwlotniczych, pocisków do działek przeciwlotniczych, ciężkich pocisków kalibru 150 mm i bomby. Łącznie zawierały 54 kg trotylu. Ujawniono wtedy przekopywanie lasu, a akcja była związana z informacjami, iż jeden z gangów planuje zamach bombowy.

Źródło: https://katowice.wyborcza.pl/katowice

Komentarze

Dodaj komentarz