Uczestnicy rocznikowego spotkania / Ireneusz Stajer
Uczestnicy rocznikowego spotkania / Ireneusz Stajer

Podstawówkę ukończyli dokładnie pół wieku temu. Spotkanie absolwentów szkół numer 2 i 1 zaczęło się od mszy św. w kościele farnym św. Apostołów Filipa i Jakuba, którą odprawił ksiądz prałat Jan Waliczek.

Następnie ponad 40 osób przeszło na drugą stronę ulicy ks. Klimka, gdzie stoi „dwójka”. Tam na schodach swojej byłej szkoły zrobili sobie wspólne zdjęcie. Zdecydowana większość biorących udział w uroczystości jubilatów uczęszczała właśnie do SP 2. „Jedynka” mieściła się wówczas w gmachu obecnego Zespołu Szkół Ogólnokształcących imienia Karola Miarki.

Absolwenci klasy „c” spotkali się w swojej dawnej sali z byłą wychowawczynią – Adelą Całką z domu Machnik. Andrzej Orszulik wręczył kwiaty ulubionej nauczycielce jubilatów. Nie zabrakło wspomnień. - To były fajne i w większości bardzo zdolne dzieci. Pracowałam z nimi od pierwszej do ósmej klasy. Przez trzy lata uczyłam wszystkiego, a następnie byłam ich wychowawczynią. Do klasy „c” chodziło bodajże 32 uczniów. Byłam matematyczką – śmieje się pani Adela. Bo nazwisko ma matematyczne. Kiedy mówi komuś, że Całka uczyła całek, każdy kwituje to przynajmniej uśmiechem.

- Pochodzę z Rownia. SP 2 to były moje pierwsze lata w zawodzie. Potem pracowałam w Bystrej Ślaskiej i Bielsko-Białej, gdzie przeprowadziłam się z mężem. Wyjątkowo dobrze pamiętam i cenią moją byłą klasę „c” z Żor. Cieszę się, że wielu z nich przyszło dziś na spotkanie. Serdecznie dziękuję panu Orszulikowi za zorganizowanie jubileuszu. Na pewno trzeba było włożyć w to mnóstwo pracy – mówi emerytowana już nauczycielka.

- Spotkanie zorganizował kilkuosobowy komitet – prostuje pan Andrzej. Zmotywowało ich stare zdjęcie, przedstawiające szóstoklasistów ze swoją wychowawczynią. - Jesteśmy pani wdzięczni za lata nauki i wychowawstwa. Pamiętam, że jak tu przyszliśmy pierwszy raz z tytami słodyczy, nie wiedzieliśmy w zasadzie co to jest szkoła – przyznał Andrzej Orszulik.

- To był ciekawy czas. Patrząc na współcześnie żyjące dzieci, nasze dzieciństwo było chyba lepsze. Mieliśmy więcej inwencji, sami robiąc zabawki i wymyślając zabawy. Cieszyliśmy się większą swobodą. Dziś dzieci chodzą na rożne zajęcia od rana do wieczora – zaznacza Michał Krakowczyk, emerytowany zawodowy pilot. Jak mówi, latał na wszystkim. Ostatnio boeingami w Wizz Airze. Bardzo miło wspomina wychowawczynię. - Było nas trzech najbliższych kolegów: Andrzej Orszulik, Andrzej Chytrek, no i ja. Wszyscy mieszkaliśmy w centrum Żor – uśmiecha się pan Michał.

- Szkoła podstawowa to były najlepsze lata życia – stwierdziła wzruszona Maria Klenart, kiedyś Jokel. - Pamiętam naprawdę bardzo fajnych nauczycieli. Szkoła, tak jak ponad 90 – procent zabudowy Żor była zburzona. Wznowiła działalność w 1951 roku. Miałam szczęście uczęszczać do niej przez 8 lat. Z panią Adela jeździliśmy na wspaniałe wycieczki. Każda z nas chciała być przy wychowawczyni, by trzymać ją za rękę. Miałam koleżankę Jaśkę, z którą siedziałam w ławce od pierwszej do ostatniej klasy, a potem przez cztery lata w żorskim Liceum Ogólnokształcącym imienia Miarki. Dziś także siedziałyśmy w jednej ławce – cieszyła się Renata Białoń, emerytowana nauczycielka, była dyrektorka Szkoły podstawowej nr 17 na osiedlu Powstańców Śląskich.

Wszystkie te klasy spotykają się systematycznie co kilka lat. Potem wszyscy pojechali na wspólną biesiadę do restauracji „Wenecja”.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz