Jeden z poszkodowanych saperów walczy o życie. Wesprzyjmy go i jego rodzinę gorącą modlitwą / NaszRacibórz
Jeden z poszkodowanych saperów walczy o życie. Wesprzyjmy go i jego rodzinę gorącą modlitwą / NaszRacibórz

AKTUALIZACJA

Na razie nie można zabrać z miejsca tragedii ciał dwóch saperów, którzy zginęli w eksplozji niewybuchu, ani wszcząć śledztwa. Jak informuje szefowa Prokuratury Rejonowej Katowice – Południe Bogusława Szczepanek-Siejka, trzeba najpierw usunąć wszystkie niewybuchy. Teren nadal jest bowiem niebezpieczny. Z tego też powodu nie dokonano dotąd oględzin miejsca i nie wykonano sekcji zwłok. Na usłany pociskami obszar, póki co, nie może wykonywać czynności prokurator ani żandarmeria wojskowa.

Prokurator dodaje, że jest zabezpieczana dokumentacja w jednostce wojskowej w Gliwicach. Dziś mają zostać przesłuchani świadkowie. Z uwagi na wagę zdarzenia, sprawę przejmie Prokuratura Okręgowa w Gliwicach.  

 

8 października eksplozja niewybuchu w lesie między Kuźnią Raciborską i Rudą Kozielską powiększyła bilans drugiej wojny światowej. Zginęło dwóch saperów z 6. batalionu powietrzno – desantowego w Gliwicach, a czterech zostało rannych.

Jeden z żołnierzy został przetransportowany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do Centrum Urazowego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 im. Św. Barbary w Sosnowcu. - Jego stan jest skrajnie ciężki. Znajduje się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia – poinformowała dziś dyrektor dr n med. Alicja Cegłowska. - U pacjenta doszło do rozległych uszkodzeń czaszkowo – mózgowych, co potwierdza badanie tomografem – dodaje neochirurg Wojciech Kaspera. Całą noc lekarze walczyli o zatrzymanie krwotoku.

Dwóch rannych saperów przebywa w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Na prośbę rodzin szpital nie udziela informacji o ich stanie zdrowia. Skoro jednak trafili do Siemianowic, doznali rozległych poparzeń. Zaraz po wybuchu jednego z nich hospitalizowano w Górnośląskim Centrum Medycznym w Katowicach – Ochojcu. - Przebywał u nas do godziny 20. Następnie został przewieziony do Siemianowic Sląskich – powiedziała nam rzeczniczka Jolanta Wołkowicz.

Dwóch najmniej poszkodowanych przetransportowano do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku. - Lżej ranny po konsultacji na SOR-ze opuścił szpital wczoraj po godzinie 17. Drugiego z pacjentów przewieziono na oddział chirurgii szczękowej do szpitala w Katowicach przy ulicy Francuskiej – mówi Michał Sieroń, rzecznik WSS 3 w Rybniku.

 

- Stała się wielka tragedia. Bilans drugiej wojny światowej nie jest zakończony. Przybywa ofiar. Sytuacja w naszych lasach jest specyficzna. Na terenie gdzie doszło do wybuchu, w czasie wojny były magazyny z amunicją. Kiedy Niemcy wycofywali się na zachód, likwidowali składy. Często wyglądało to tak, że wrzucano granat. Z jedna trzecia pocisków nie wybuchała. Po ostatnich wichurach leżały one płytko pod ziemią. Powywracane drzewa z korzeniami odsłoniły wiele bomb. Niebezpieczne miejsce znajduje się w rejonie ulicy Pańskiej, około kilometra w głąb lasu. Wiem, że służby zabezpieczają teren – zaznacza burmistrz Paweł Macha.

Jak dodaje, kuźniańskie lasy pełne są niewybuchów. Przy byle jakim pożarze słychać detonacje. Strażacy obawiają się wyjazdów do lasu, bo nie wiedzą czy wrócą z nich żywi. - Apeluję do mieszkańców, grzybiarzy, a zwłaszcza do poszukiwaczy skarbów, którzy chodzą po lasach z wykrywaczami metali, by nie dotykali podejrzanych znalezisk. Myślę, że niewybuchy powinien zabrać ten, kto je tu zostawił, na własny koszt – podkreśla włodarz.

Liczy, że tworzona w Kuźni Raciborskiej jednostka Wojsk Obrony Terytorialnej przeczesze okoliczne lasy. Saperzy z WOT bardzo pomogliby w ten sposób mieszkańcom.  

Do wybuchu mogło dojść, bo jeden z pocisków mocno utkwił w ziemi, a saperzy nie dali rady go wyciągnąć. Być może próbowali zdetonować pocisk na miejscu. Taką hipotezę snują niektórzy miejscowi. Przyczyny i okoliczności wykaże prokuratorskie śledztwo. Z pewnością zostaną powołani biegli, którzy szczegółowo opiszą jak doszło do tragedii w lesie miedzy Kuźnią Raciborską a Rudą Kozielską.      

Komentarze

Dodaj komentarz