Pan Tomek pali znicze w miejscu wypadku / Adrian Karpeta
Pan Tomek pali znicze w miejscu wypadku / Adrian Karpeta

To 7-letni chłopiec z Czerwionki-Leszczyn. - Z jego rodziną spotkali się pracownicy Ośrodka Pomocy Społecznej i zaoferowali pomoc prawną oraz psychologiczną - zapewnia Hanna Piórecka-Nowak, rzeczniczka Urzędu Gminy i Miasta Czerwionka-Leszczyny.

Mieszkańcy Kamienia są wstrząśnięci tragedią. Przychodzą na miejsce, palą znicze. Rodzina chłopca przyniosła jego zdjęcie, ktoś ustawił krzyż...

- Jechałem na rowerze, zobaczyłem helikopter. Najpierw mówiono, że ofiarą jest dziewczynka, dopiero później okazało się, że zginął młody chłopiec. Straszna tragedia - mówi Leon Słomiany. - Kamień się rozwija, znów otwarto kąpielisko, ruch samochodów i pieszych jest większy. No i teraz płacimy za to cenę - dodaje starszy mężczyzna.

Pan Tomek mieszka naprzeciw miejsca śmierci chłopca. Na szczęście, kiedy to się stało, nie było go w domu. Przyjechał do domu dopiero wieczorem. Zapalił znicz. - W pobliskim sklepie zabrakło zniczy... - mówi.

- Do sklepu wpadła jakaś pani, która wychodziła z ośrodka wypoczynkowego. Była cała roztrzęsiona. Obok niej przemknął ten samochód, który przejechał chłopca. Mówiła, że o mało jej sukni nie zerwał - mówi nam sprzedawca. Gdy pytamy o chłopca, nie potrafi powstrzymać łez. Wychodzi na zaplecze.

Do ośrodka przyjeżdżają kolejni rybniczanie, spragnieni spokoju i odpoczynku. - Nie wyobrażamy sobie, jak po alkoholu można prowadzić samochód. W dodatku w aucie było jeszcze dziecko... Przyjechaliśmy dzisiaj na pluskadełko na terenie ośrodka w Kamieniu. Byliśmy tu w sobotę, a ten wypadek zdarzył się w niedzielę. Nawet nie chcemy iść w miejsce, gdzie to się stało... Ogromne wyrazy współczucia dla rodziców - mówią nam Klaudia Dobosiewicz i Artur Bielich.

Mieszkańcy Kamienia mówią, że to bardzo niebezpieczne miejsce. Widoczność jest ograniczona. Nie ma chodnika. Co z tego, że jest ograniczenie prędkości do 30 km na godzinę i dwa progi zwalniające. - Młodzi kierowcy jeżdżą tutaj jak idioci. Wręcz dodają gazu i dosłownie przeskaskują przez te progi, robiąc zakłady, kto dalej - mówi nam pan Tomek.

Ulicą Hotelową młodzi jeżdżą w las, gdzie znajduje się staw, nad którym urządzają dzikie biwaki. - Nikt z tym nic nie robi, postawili tylko znaki, nic więcej... - mówią ludzie.

W poniedziałek na miejsce podjechał radiowóz, zatrzymał się na chwilę na poboczu. Po kilkunastu minutach odjechał.

Czy w miejscu wypadku miasto planuje poprawić infrastrukturę drogową, żeby zapobiec kolejnym wypadkom? - Sądzę, że warunki na ulicy Hotelowej nie są w stanie w żadnym stopniu usprawiedliwić tego, że wypadek spowodował pijany kierowca - mówi Lucyna Tyl z rybnickiego urzędu miasta. - W tym miejscu znajdują się progi zwalniające oraz ograniczenie do 30 km/h, do którego sprawca wypadku z pewnością się nie dostosował. Na ul. Hotelowej nie planuje się zbudowania chodnika ani żadnych innych elementów infrastruktury. Jeżeli jednak policja ustali, że droga jest niebezpieczna i wskaże czynniki, które mogą być przyczyną wypadków, miasto z całą pewnością zastosuje się do zaleceń - dodaje Lucyna Tyl.

Galeria

Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz