Zastępca dyrektora ZGM Andrzej Waliszewski pojechał na Plac Żołnierza, by porozmawiać z mieszkańcami / Ireneusz Stajer
Zastępca dyrektora ZGM Andrzej Waliszewski pojechał na Plac Żołnierza, by porozmawiać z mieszkańcami / Ireneusz Stajer

AKTUALIZACJA

 

ZGM odpowiada

 

Na spotkaniu byli przedstawiciele mieszkańców bloków przy Placu Żołnierza 1 i 2, ulicy Patriotów 1 i 3 i ulicy Żurawia 5. Jak zapewnia zastępca dyrektora ZGM Andrzej Waliszewski, budynki będą poddane modernizacji energetycznej, polegającej na ociepleniu oraz wymianie ogrzewania węglowego na gazowe.

 

W wieloletnim programie finansowym zadanie to ujęto na lata 2019-2020. Jego realizacja uzależniona jest od pozyskania środków finansowych na ten cel.

 

- Zapadliska obok budynku Plac Żołnierza 2 zostaną naprawione siłami własnymi ZGM w terminie do 31 lipca 2019 r. Odnosząc się do schodów prowadzących na plac zabaw remont zostanie przeprowadzony do końca sierpnia – zapewnia wicedyrektor.

 

Przycinka drzew polegająca na redukcji koron drzew zostanie przeprowadzona przez firmę specjalistyczną po sezonie ochronnym. Jednocześnie informuję, że w listopadzie 2018 roku zostały wycięte przez firmę specjalistyczną 2 drzewa gatunku topola zlokalizowane obok budynków Plac Żołnierza 1 i Patriotów 1 na podstawie decyzji na wycinkę.

 

W ramach corocznego budżetu obywatelskiego organizowanego przez Miasto Rybnik mieszkańcy mają możliwość składania swoich pomysłów np. odnośnie doposażenie placu zabaw w nowe urządzenia zabawowe w formie projektu do Urzędu Miasta Rybnika.

 

Huśtawka z uwagi na zgłoszony przez lokatorów zły stan techniczny i obawa o bezpieczeństwo swoich dzieci została zdemontowana przez pracowników ZGM. 

 

Wykonanie dokumentacji oraz remont ściany oporowej obok budynku Plac Żołnierza 2 zostanie ujęte w planie remontów na rok 2020.

 

Ireneusz Stajer
Plac Żołnierza wygląda już lepiej. Po interwencji „Nowin” w urzędzie miasta oraz Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej skoszono i wywieziono trawę i przycięto żywopłoty. To jednak kropla w morzu potrzeb. Bo zaszłości na tym boguszowickim osiedlu są porażające. Jak mówią mieszkańcy, przez wiele lat nic tu nie robiono, a jeśli już to byle jak.

W czwartek (25 czerwca) efekty prac sprawdził Andrzej Waliszewski, wicedyrektor ZGM. Towarzyszyli mu dwaj pracownicy Administracji Domów Miejskich numer 2, odpowiedzialnej za utrzymanie w czystości Placu Żołnierza. Musieli wysłuchać wielu cierpkich słów od boguszowiczan. Ludzie z trzech budynków wyszli bowiem do wiceszefa ZGM, który chętnie odpowiadał na pytania.

- Chcemy czystości i bezpieczeństwa dla naszych dzieci i nas samych. Płacimy czynsz jak inni rybniczanie. Niestety, traktuje się nas gorzej. Interweniowałam w zeszłym roku z powodu zalewanej piwnicy, to usłyszałam, że mam dzwonić do ZGM-u w Rybniku. Po takiej rozmowie w człowieka może wstąpić cholera. Ileż można? - pyta Teresa Przeliorz.

- Każda interwencja w naszym ADM-ie kończy się odmową. Słyszymy, że nie ma pieniędzy albo czasu na naprawę – przyznaje Wiesława Tworzydło. - Przez pięć lat moje mieszkanie w bloku numer 2 na ostatnim piętrze zalewała deszczówka, bo spadły dachówki. ADM nie umiał załatać dziury. Poszłam do ZGM-u i na drugi dzień znalazła się papa – dopowiada pani Wiesława.

Wychodzą szczury

Anna Janowska oraz inne panie pokazują wzdłuż budynku numer 3 dziury w chodniku i pod ławkami. - Nie dość, że można w nich złamać nogę, to wychodzą jeszcze z nich szczury. Kobieta z dziećmi nie siądzie na takiej ławce. Zadowolone są jedynie koty, które polują na te gryzonie – stwierdzają boguszowiczanki. Pracownicy ADM już trzy razy próbowali zaradzić problemowi, ale bezskutecznie. - Największą z dziur zasypali dwoma taczkami piasku. Jestem babą, ale wiem, że należało zalać to betonem – uśmiecha się pani Anna. - Dachówki też źle położyli, spadły przy pierwszym większym wietrze – słyszymy.

Lista pretensji jest bardzo długa. Bo i spraw do załatwienia mnóstwo. Trzeba powiedzieć uczciwie, że okolice Placu Żołnierza to jedno z najbardziej zaniedbanych miejsc w Rybniku.

Ruchome ławki

Kolejną „ciekawostką” na naszej drodze, podczas obchodu z wicedyrektorem ZGM są ławki. Wymieniono pojedyncze deski, których nie przykręcono i nie pomalowano. - Proszę zobaczyć. – jedna z mieszkanek jedną ręką podnosi deskę. Druga, stara deska jest pomalowana, ale za to w części spróchniała, i też powinna być zastąpiona nową. Za chwilę ktoś je zabierze i rozpali nimi w nimi w piecu... - Tak wyglądają niemal wszystkie ławki na naszym osiedlu. Żadna deska nie jest przytwierdzona – mówią ludzie.

Na pobliskiej ulicy Żurawia 5 są koślawe płytki chodnikowe, ponoć nie wymieniane od lat... 70. ubiegłego wieku. - To niebezpieczne szczególnie dla dzieci, które wybiegają z klatki schodowej – twierdzą mieszkańcy. W blokach brakuje zjazdów i wjazdów dla rodziców ze swoimi pociechami w wózkach, nie mówiąc już o udogodnieniach dla niepełnosprawnych. - Na dziurawym chodniku, przy samych drzwiach wejściowych ostatnio gruchnęła moja wnuczka. Mocno się poturbowała, a podanie o remont chodnika złożyliśmy pięć lat temu – mówi przejęta babcia.

- Chciałabym, żeby pracownicy ADM-u dobrze wykonywali swoją pracę. W zeszłym roku skosili pół hortensji, którą sama posadziłam, zresztą jak szereg innych kwiatów. Skargę pozostawiono bez odpowiedzi – zaznacza Teresa Przeliorz. Przez lata nie doczekała się także z innymi mieszkańcami montażu domofonów czy malowania klatek schodowych.

Sami pomalowali klatkę schodową

- Jakieś pięć – sześć lat temu sami pomalowaliśmy klatkę schodową. Za własne pieniądze kupiliśmy farby, bo ówczesny szef ekipy remontowej w ADM-ie mimo wielokrotnych próśb odmówił – podkreśla Agnieszka Sowa z bloku numer 1. Dlaczego wzięła pędzel do rąk oraz inni lokatorzy? - W klatce schodowej szykowało się wesele. Mieli zjechać się ludzie z całej Polski. Było nam po prostu wstyd, że tak tu wygląda – wyłuszcza pani Agnieszka.

Zgromadzeni na placu boguszowiczanie pokazują, jak z ławek i huśtawek odpada farba. - Nie potrafią nawet pomalować. Uzupełnili piaskownicę, ale plac nie jest zabezpieczony i psy robią kupy do piasku. Jak mają się w tym czymś bawić dzieci... – denerwuje się jedna z pań.

Niebezpieczna huśtawka

Najciekawsze jest to, że nadzór budowlany dopuścił do użytkowania huśtawkę, choć od razu widać kilka felerów. Andrzej Waliszewski kiwa głową. - No tak, brakuje zabezpieczenia – przyznaje. Nie ma blokady na krzesełku dla młodszych dzieci. Mało tego, z ziemi wystaje fragment betonowej ławy.

- Jakby dziecko spadło i uderzyło w to głową, jest po nim – martwią się rodzice. Podczas deszczu w głębokiej niecce zbiera się woda. Dopóki nie wsiąknie do ziemi, nie można korzystać z urządzenia. - Była jeszcze jedna huśtawka, ale się zepsuła. Została zabrana do remontu i już nie wróciła na plac zabaw – dodaje jedna z pań.

Mieszkańcy chcą także jak najszybszego zabezpieczenia murka oporowego. - Chodzą tamtędy do i ze szkoły dzieci. Jak to młodzi, dla zabawy wchodzą na murek i ktoś może z niego spaść. Kiedyś obiecano nam, że zostanie ogrodzony i nie dotrzymano słowa – poskarżyli się boguszowiczenie.

- Ogłosiliśmy przetarg, ale brakuje wykonawców. Po którymś już tam nierozstrzygniętym konkursie przepisy zezwalają na wybór firmy z wolnej ręki. Murek bezwzględnie zabezpieczymy. Podobnie zrobimy z huśtawkami, wszystkimi dziurami, ławkami, no i naprawimy schody do placu zabaw, który będzie ogrodzony i doposażony, ale nie mogę obiecać, że jeszcze w tym roku - poinformował wicedyrektor ZGM-u.

Pekin zapomniany

Przy okazji znajdujemy obok kontenerów na śmieci nielegalnie wyrzucone odpady poremontowe. - Taką usługę trzeba dodatkowo opłacić – przypomina Andrzej Waliszewski. Ludzie mówią, że w tym samym dniu rano śmieciarka przyjechała po wielkie gabaryty, więc można było zabrać i to, albo powiadomić o znalezisku odpowiednie służby. Okazało się, że śmieci nie zostawił lokator, lecz firma, która na zlecenie miasta ocieplała jeden z bloków przy ulicy Żurawia. Odpady zabrano już na składowisko.

- W centrum Rybnika buduje się ścieżki rowerowe, a w Boguszowicach na osiedlu zwanym Pekinem brakuje pieniędzy na podstawowe remonty. Smród, brud i ubóstwo – oznajmia Teresa Przeliorz. Zdaniem mieszkańców, za taki stan odpowiadają wszystkie kolejne ekipy rządzące miastem.

Problemem są również wysokie drzewa. Gałęzie, prawie że wchodzą przez okna do mieszkań przy bloku numer 1. Według harmonogramu trawa i żywopłoty są koszone i przycinane trzy razy do roku. Drzewa można radykalnie przyciąć na wiosnę i jesień, biorąc jednak pod uwagę potrzeby lęgowe ptaków. - Chcielibyśmy, by żywopłotami i trawą zajmowano się nie trzy razy do roku, a w razie potrzeby. Jak urosną, trzeba zaraz kosić i przycinać – uważa Teresa Przeliorz. - Pani propozycja jest bardzo sensowna – stwierdził wiceszef ZGM. - Gdyby nie przyjechał pan redaktor z „Nowin”, to nie byłoby skoszone jeszcze dziś – mówili ludzie.

Trudno zrobić wszystko od razu

Jak dodał Andrzej Waliszewski, nowy zarząd i dyrektorzy pracują od niedawna. Nie da wszystkiego zrobić naraz. - Na zebraniu w ADM 2 obwieściłem, że całe to osiedle będzie poddane termomodernizacji. Piece węglowe zostaną wymienione na ogrzewanie ekologiczne. W tym samym czasie będą malowane klatki schodowe, założone domofony oraz inne rzeczy. Trudno, żeby najpierw malować ściany, które potem trzeba będzie kuć pod nowe instalacje. To byłoby marnowanie pieniędzy i niegospodarność. Nie róbmy tego w kawałkach, musimy działać systemowo – tłumaczy zastępca dyrektora.

Dzięki pozyskaniu unijnego dofinansowania, prace już trwają w innych boguszowickich budynkach komunalnych. - Do zrobienia mamy w dzielnicy jeszcze ponad 60 domów, w tym Państwa domy. Co roku robimy około 10 bloków, więc całe przedsięwzięcie potrwa jeszcze sześć – siedem lat – wylicza Andrzej Waliszewski.

Po termomodernizacji, obejmującej m.in. ocieplenie budynków oraz wymianę stolarki okiennej i drzwiowej, miasto przystąpi do rewitalizacji otoczenia. Powstaną nowe chodniki i mała architektura, zostaną uporządkowane wedle nowoczesnego projektu tereny zielone. - Nie mamy tyle pieniędzy, żeby to zrobić naraz. Póki co bardzo ważna jest nasza współpraca, na co liczę. Zgłaszajcie wszystkie problemy. Za mną stoją moi pracownicy, którzy na pewno nie są zadowoleni z tego, co usłyszeli... Jeżeli będziecie odsyłani z niczym, dzwońcie do mnie – prosi wicedyrektor.

Do tematu wrócimy w środowych „Nowinach”.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz