Hasła takie jak "NIE dla kopalni", "Zielony Rybnik", czy nawet "BAPRO WY...LAĆ" pojawiły się na transparentach rybniczan, którzy we wtorek 25 czerwca postanowili zaprotestować przeciwko planowanemu wydobyciu węgla ze złoża Paruszowiec.
Mieszkańcy zebrali się przy tężni na Paruszowcu - w miejscu odpoczynku, wytchnienia i korzystania z świeżego powietrza, by dyskutować o sprawie, która nurtuje ich od 2016 roku, gdy na jaw wyszły plany budowy nowej kopalni w Rybniku.
- Młodzi ludzie nie chcą tutaj dłużej przebywać. Jeśli powstanie kopalnia, trzeba będzie stąd uciekać, ratować się - mówiła młodzież zgromadzona na proteście.
Rybniczanie nie kryli oburzenia wobec planów spółki BAPRO, która ubiega się o koncesję na wydobycie złoża w tym miejscu. - Rybnik to piękne miejsce. Wspaniałe w lato, zimą już niestety nie, bo jesteśmy na niechlubnie wysokiej pozycji w rankingu miast najbardziej zanieczyszczonych smogiem w Europie. Jeśli pozwolimy na to, by powstała tu kolejna kopalnia, doprowadzimy do katastrofy - mówili wzburzeni mieszkańcy dzielnicy.
- Cały świat odchodzi od wydobycia węgla. Wszyscy już wiedzą, że kopalnie węglowe nie mają przyszłości, więc dlaczego u nas się tego nie widzi? Chcemy budować kopalnię, a to głupota i cwaniactwo. Teraz mamy wtorek, jest przed południem, więc na protest mogli przyjść tylko starsi ludzie i dzieci, bo wszyscy inni są w pracy. Ale to dopiero trening przed prawdziwym protestem, a powinniśmy zorganizować taki, który poruszy cały Rybnik, wraz z marszem ciągnącym się tutaj aż z Bazyliki! - wygłosił płomienną mowę były prezydent Rybnika, Józef Makosz, zasługując na gromkie oklaski tłumu. Dodał również, że on wraz z tysiącami innych rybniczan głosował na obecnego prezydenta miasta, który powinien wesprzeć protestujących. - Kuczera! Mam nadzieję, że pomożesz! - krzyczał u wtóru oklasków.
- My nie wydawaliśmy żadnej zgody na budowę kopalni - mówił jeden z mieszkańców dzielnicy. - Zresztą nikt by się na to nie zgodził, wiedząc, co kopalnia zrobi ze środowiskiem - dodawali inni, wyliczając wiele negatywnych reperkusji funkcjonowania kolejnej kopalni, takich jak uszkodzenie nawierzchni, linii kolejowej oraz naturalnego środowiska.
- Żyjemy na Śląsku i dobrze wiemy, jakie efekty wywiera na nas bliskość kopalni. Gdy usłyszałam, że to ma być "kopalnia ekologiczna", prawie spadłam z krzesła. Nie ma czegoś takiego jak ekologiczna kopalnia! - mówiła jedna z protestujących kobiet.
Komentarze