Reakcja sąsiadów, a także szybkie i zdecydowane działanie służb być może zapobiegły rodzinnej tragedii / Policja
Reakcja sąsiadów, a także szybkie i zdecydowane działanie służb być może zapobiegły rodzinnej tragedii / Policja

Policjanci interweniowali w związku ze zgłoszeniem dotyczącym kilkuletniej dziewczynki siedzącej na zewnętrznym parapecie okna. Kiedy funkcjonariusze weszli do mieszkania, okazało się, że jej opiekunowie spali. Reakcja sąsiadów, a także szybkie i zdecydowane działanie służb być może zapobiegły rodzinnej tragedii.


W niedzielę w południe policjanci jastrzębskiej patrolówki otrzymali informację o małym dziecku, siedzącym na zewnętrznym parapecie okna na drugim piętrze. Mundurowi pojechali na ulicę Wyspiańskiego. Na miejscu pojawił się również zastęp straży pożarnej. Funkcjonariusze potwierdzili zgłoszenie – z jednego z okien mieszkania w bloku wychylała się mała dziewczynka. By zapobiec urazom dziecka przy jego ewentualnym upadku, strażacy rozłożyli pod oknem skokochron. Policjanci w tym czasie poszli do mieszkania. Mimo pukania, nikt nie otworzył im drzwi.

Podjęto decyzję o wejściu do środka przez otwarte okno. Strażak, który dostał się na drugie piętro za pomocą specjalistycznego sprzętu, zdjął dziewczynkę z okna. Okazało się, że w mieszkaniu byli zarówno rodzice, jak i dziadek 3-latki oraz jej niespełna roczna siostra. Opiekunowie dzieci spali. Wszystko wskazuje na to, że dziewczynka sama otworzyła okno i wydostała się na zewnątrz. Policjanci wyjaśniają szczegółowe okoliczności sprawy.

Komentarze

Dodaj komentarz