O Irku, co zbłąkanym pieskom nowy dom znajduje

To były górnik. Jeden z tych, którzy wraz z chwilą likwidacji kopalni Dębieńsko w Czerwionce-Leszczynach zdecydowali się wziąć odprawę i poszukać nowego zajęcia w innej branży. No i swoją życiową misję i powołanie po kilku latach poszukiwań znalazł. Dziś ratuje pieski, o których zapomnieli ich właściciele, kotki potrącone przez samochód, a czasem nawet i żółwie, które powoli bo powoli, ale uciekły ze swoich posesji. Ireneusz Piontek, na co dzień pracownik Zarządu Dróg i Służb Komunalnych w Czerwionce-Leszczynach, otrzymał właśnie tytuł Wolontariusza Roku w swojej gminie.
- Oj, przeszedłem z kopalni do tego, czym się dziś zajmuję, rzeczywiście długą drogę. Ale wie pani co? Ja dopiero teraz, przy tej robocie, odnalazłem siebie - mówi nam pan Irek.
To wyjątkowo skromny człowiek. Pracuje zawodowo jako stróż w jednostce gminnej, po robocie lubi czasem upichcić coś na działce albo przyciąć żywopłot. Ale telefonu nie wyłącza nigdy. Bo, a nóż, ktoś zadzwoni i powie: znalazłem chorego pieska, co mam z nim zrobić?
O tym, że będzie aktywnie działał na rzecz opieki nad zwierzętami, o tym, że przyjdzie mu się czołgać by wejść po altankę i wyciągać dzikie kotki, przed laty nie myślał w ogóle. - W 2001 roku rozpocząłem pracę w Zarządzie Dróg. To był okres, kiedy wchodzi w życie przepisy narzucające gminom podpisywanie umów ze schroniskami. Mowa była o tym, że każda gmina ma mieć punkt, gdzie w razie czego można zabezpieczyć jakiegoś znalezionego pieska na przykład na weekend, żeby potem w poniedziałek można go było przewieźć do schroniska. W tej naszej siedzibie mieliśmy więc pręt wbity w ziemię, do którego takiego zabłąkanego pieska przywiązać. Oczywiście tylko w czasie pogody, bo w razie deszczu i tak razem ze innymi pracownikami chowaliśmy go gdzieś do budynku - wspomina pan Irek.
Dość szybko zapadła jednak decyzja, iż dla przyprowadzanych do wolontariusza piesków trzeba zbudować jakąś budę, kojec. Najpierw powstał jeden - prowizoryczny z dachem ze starych drzwi. - Piesków nam przybywało. Jedne robiły podkopy i z tego kojca nam uciekały, prowizorka nie wyglądała też zresztą zbyt reprezentacyjnie, więc mój dyrektor podjął decyzję o tym, że kupimy trzy ładne, duże kojce i ustawimy je w naszej bazie - uśmiecha się pan Irek.
Dziś, nie jest już nawet w stanie doliczyć się, ile piesków przez te kojce się przewinęło. - Ponad 80 procent z tych, które do mnie trafiają, to pieski które zgubiły się. I po nie najczęściej zgłaszają się właściciele. Dla pozostałych szukam nowych nowych. I prawie zawsze udaje się je znaleźć. Nie jestem w stanie doliczyć się ilu pieskom znalazłem nowy dom - mówi wolontariusz roku.
Telefon Ireneusza Piontka włączony jest przez całą dobę. I dzwoni w zasadzie bez przerwy. Bo on nie tylko szuka domu dla zwierzaków zagubionych czy porzuconych, ale także tych zabranych właścicielom interwencyjnie. - Jakiś czas temu rozpocząłem współpracę z Fundacją Jestem głosem tych, co nie mówią. Teraz zostałem tam wiceprezesem. I to z tego tytułu mam większość telefonów. Ludzie dzwonią, że znaleźli kotka, pieska, że ktoś nie dba o swojego czworonoga. Dzwonią dosłownie z wszystkim. Żona się czasem śmieje, że chociaż w czasie urlopu, albo jak odsypiam nocną zmianę w pracy, to mógłbym go wyłączać - śmieje się leszczynianin. Ale żona pana Irka podziela jego miłość do zbłąkanych piesków. I często w pracy mu pomaga. To ona swoją łagodnością potrafi ugłaskać niejednego pieska, który po latach niewoli zerwał się z łańcucha i warczeniem reaguje na każdego człowieka. Małżeństwo Piontków zasłynęło w regionie między innymi w czasie akcji łapania psiej rodziny składającej się z trzech kundelków i potężnego bernardyna. Jeden z psiaków potrzebował opieki weterynarza. - Cała czwórka trafiła do nowych domów. A Bibi, bernardyn, do wspaniałych ludzi z Żywca. Niedawno nowa właścicielka tego psa mnie odwiedziła. Ma się dobrze, ma wspaniały dom, jest zadbany. Taki widok to najlepsza nagroda za moją pracę - przekonuje pan Ireneusz.
xxx
W czasie Gali Wolontariatu tytuły Wolontariuszy Roku odebrali: Jakub Rybok - Stowarzyszenie Redukowania Bierności, Maria Jasiek - Hufiec ZHP, Beata Strzelczyk - OSP Książenice, Urszula Menżyk - Luxtorpeda, Natalia Cichy - Stowarzyszenie Kendżi, Bożena Mielnik - WTZ, Henryk Krotofil - koło PTTK Ramża, Ewa Kluczniok - Stowarzyszenie Dzwon, Mirosław Cybula - Korpus Artylerii Najemnej, Grzegorz Brząkalik - KS Decor Bełk, Beata Bujoczek - Fundacja GaSzo, Katarzyna Laska - Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Wsi Bełk, Alicja Pilch, Karolina Różanowska, Kornelia Szczęsny - SP im. Broniewskiego w Leszczynach, Karolina Kubies - ZS w Czerwionce-Leszczynach, Roksana Przybysz - SP Książenice, Ewelina Wawrzynek - ZSS w Czerwionce-Leszczynach oraz Dorota Kamińska - ZGM.

Komentarze

Dodaj komentarz