Smutne mam refleksje po tym święcie. Nie wykorzystaliśmy tej wyjątkowej okazji do nauki. Proces odzyskania niepodległości powinien być dla nas lekcją. Sprawa Polski nie zajmowała mocarstw w trakcie wojny, podobnie jak nasze święto nie skupiło uwagi współczesnego świata. Jednak współpraca różnych sił politycznych przyniosła sukces. Pozytywistyczna praca. Socjalista (Piłsudski) i narodowiec (Dmowski) dokonali tego razem, wpisując się w interesy dużych graczy. Dało się! Słyszeliście jakieś przemówienie o współpracy? Słyszeliście jakieś przemówienie o tym, że jesteśmy częścią losów Europy, że jesteśmy od pomyślności Europy zależni? Ja słyszałem. Na naszym rynku. Całe miasto świętowało godnie i pięknie. Spokojnie i tłumnie. Rybnik w 1918 roku nie był częścią powstającego państwa Polskiego. Rybnik, którego mieszkańcy wybrali prezydenta z partii "POpaprańców". Rybnik, którego mieszkańcy to gorszy sort, co dziadków miał w Wehrmachcie, a w spisie powszechnym zauważa swoją śląskość. Rybnik jako przykład. Zaś ci "prawdziwi patrioci" na ulicach Wrocławia, warszawskie elity maszerujące w jednym ciągu z narodowcami i (nielicznymi) faszystami przekonali mnie tylko, że przyszłość nie musi być równie godna i spokojna. Panowie tak chętnie przywoływali II RP, jako wzór. Taki wzór co zaczął dobrze i dał kobietom prawa wyborcze. Potem jednak nastały indywidualne ambicje liderów, autorytaryzm, nietolerancja religijna i narodowa. Rząd, który romansował z tymi sąsiadami co silni i narodowi. I wszyscy wiemy jak się skończyło. Akcentowana na wszystkie sposoby niepodległość, niezależność i niezawisłość zlewa się w moich uszach w jedno wielkie NIE.
Nie tędy droga do pomyślności obywateli tego kraju, nie damy rady płynąć sami pod prąd. Nie jesteśmy pępkiem świata.
Piotr Masłowski, zastępca prezydenta miasta Rybnika, felietonista Tygodnika Regionalnego Nowiny
Komentarze