Maria Warchoł-Sobiesiak jest związana z rybnicką szkołą muzyczną od 1952 roku, najpierw jako uczennica, potem pedagog. Od 20 lat kieruje sekcją fortepianu w rybnickiej szkole. Przez kilkanaście lat pisała recenzje z koncertów rybnickiej filharmonii w „Nowinach”.
- Jestem wzruszona, ale nie da się inaczej. To wzruszenie towarzyszy mi od momentu, gdy dowiedziałam się o tym zaszczycie. Lampka górnicza to symbol ziemi, ciężkiej pracy górniczej, ale w tym przypadku uosabia też kulturę, sztukę, duchowość, która daje o sobie znać na tej ziemi. Lampka jest też symbolem światła, które przekazywane przez poprzednich laureatów wzbogaciło mnie. Wielu z nich już nie żyje, ale wszystkim składam serdeczne podziękowania – powiedziała.
Lampkę zadedykowała swojemu ojcu. - To, że stoję przed państwem, zawdzięczam człowiekowi, który w pewnym momencie związał swój los z tą ziemią. Przybył z ziemi radomskiej, żeby służyć miastu, które urzekło go jeszcze wtedy świeżym powietrzem i zielenią. Był to mój ojciec, przedwojenny absolwent Politechniki Warszawskiej. Całą wiedzę, którą posiadł jako magister inżynier elektryk, oddał w potrzebie odradzającego się po wojnie przemysłu węglowego. Pracował w jednej z kopalń, potem w Rybnickim Zjednoczeniu Przemysłu Węglowego. Przez wiele lat kształcił i wychowywał przyszłą brać górniczą, ucząc w techniku górniczym i mechanicznym. Uczył nie tylko górników, mojego ojca z dużą estymą wspominał m.in. Tadeusz Kijonka. Nie otrzymywał nigdy żadnych zaszczytów, nagród, ale służył swojej ojczyźnie i wszystkim, których spotykał na swojej drodze. Dlatego w tym dniu to światło lampki górniczej dedykuję Tobie, tato kochany – zakończyła wzruszona pani Maria.
Zaraz potem rozpoczął się koncert z okazji jubileuszu 90. urodzin Lidii Grychtołówny. W pierwszej części koncertu towarzyszyła jej Filharmonia Rybnicka pod dyrekcją Tadeusza Strugały. Na zakończenie dyrygent powiedział: - Chciałbym wrócić do czasów dawniejszych. 85 lat temu maleńka dziewczynka siadła przy fortepianie w tym mieście i proszę posłuchać, co zagrała – powiedział dyrygent. I w tym momencie popłynęły dźwięki „Pożegnania ojczyzny”. Wzruszona Grychtołówna zagrała z orkiestrą fragment melodii. Owacjom nie było końca...
Po 15-minutowej przerwie jubilatka wróciła na scenę. W tym czasie założyła inną suknię. I dała godzinny, solowy recital. Prosiła, by nie przerywać oklaskami, by zachować je na koniec. Już po swoim występie mówiła: - Byłam kilka dni temu na rynku w cukierni i z zachwytem oglądałam, jak pięknie ten rynek wygląda. Nigdy taki nie był, nawet przed wojną. To miasto jest tak zadbane... I jeszcze chciałam dodać, że kultura w Rybniku jest przez duże „k”. Jestem dumna, że stąd się wywodzę i tu będzie moje ostatnie miejsce – powiedziała pianistka.
Potem były długie życzenia. - Honorowa obywatelko miasta Rybnika – zwrócił się do Lidii Grychtołówny prezydent miasta Piotr Kuczera. - Na jubileuszu należy złożyć życzenia i obdarować. Dzisiaj te role się odwróciły. To my czujemy się obdarowani. Usłyszeliśmy nie tyle muzykę, co czyjeś życie poprzez muzykę. Tego życia i tej muzyki nie da się rozdzielić, to zostanie zapisane w historii tego miasta, w historii tych murów i również w naszych życiorysach – powiedział prezydent Rybnika.
- Dzisiejszy koncert był jednym z tych, z których nie chce się wychodzić, który mógłby trwać i trwać. Niezwykła szlachetność materii dźwiękowej, subtelnie prowadzone frazy dostarczyły nam wszystkim wyjątkowych, niezapomnianych wrażeń i wzruszeń artystycznych – mówił prof. Jacek Glenc, prorektor Akademii Muzycznej w Katowicach, wręczając pani Lidii album nutowy, zawierający wybór jego kompozycji fortepianowych.
Norbert Prudel, prezes Towarzystwa Muzycznego im. Braci Szafranków, razem z Antonim Smołką, dyrektorem rybnickiej Filharmonii, dziękowali za życzliwość i przyjaźń. - Życzymy zdrowia na dalsze lata. Niech ten dzisiejszy wieczór jest krokiem do dalszej drogi koncertowej, która będzie przebiegać jak najdłużej w różnych salach Polski, świata, a zwłaszcza naszego Rybnika – mówili panowie.
Michał Wojaczek, dyrektor rybnickiego teatru, wręczając kwiaty, powiedział tylko: - Mimo że parę lat minęło jak pani gra na fortepianie, wygląda pani przecudownie. Jest pani piękną kobietą i wielką damą.
Komentarze