Kopalnia Jankowice / Archiwum
Kopalnia Jankowice / Archiwum

21-letni mężczyzna zginął w nocy z piątku na sobotę w kopalni Jankowice w Rybniku.

Do tragedii doszło około godziny 1.15 na głębokości 650 metrów pod ziemią. Pracownik rozpoczął zmianę w piątek o godz. 18.30. Po północy obsługiwał taśmociąg transportujący węgiel. W pewnym momencie urwał się z nim kontakt. Wysłano innych pracowników, mieli sprawdzić co się dzieje.

Jak informuje Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy Polskiej Grupy Górniczej, do której należy kopalnia, koledzy odnaleźli go pomiędzy dolną taśmą a korpusem przenośnika. Maszyna cały czas pracowała. 21-latek został wyciągnięty na powierzchnię. Niestety, reanimacja nie przyniosła skutku. O godzinie 2.20 lekarz stwierdził zgon.

Młody mężczyzna pracował w kopalni od niedawna jako ślusarz. Pochodził z Żor, był piłkarzem LKS Rój. „Wesoły uśmiechnięty, nieraz uparty lecz potrafił znaleźć wspólny kompromis, nigdy nie mówił nie na wszystko i dla wszystkich znalazł czas, spotkać się porozmawiać wyjść do pubu pojechać na nie zaplanowany weekend, pozytywnie nastawiony do życia zaradny, uczciwy, koleżeński, przyjacielski... można było zawsze liczyć na jego pomoc. Nigdy nie odmówił zawsze pomógł w dobrych i złych chwilach można było liczyć na niego i mam nadzieję że ciągle będziemy mogli liczyć, mimo to że fizycznie nie lecz duchem tak. Bądź z nami nie odchodź, ostatni raz jak się spotkaliśmy powiedziałeś do następnego razu, będziemy pod telefonem teraz to ty czekaj na nas.... Łączymy się w bólu w smutku w żalu z pogrążona rodzinom składamy najszczersze kondolencje wyrazy współczucia” - tak żegna zmarłego kierownik klubu.

Okoliczności tragedii bada Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku.

Komentarze

Dodaj komentarz