Piotr Okuniewicz wciąż czeka na pierwszego gola w barwach ROW-u / Materiały prasowe
Piotr Okuniewicz wciąż czeka na pierwszego gola w barwach ROW-u / Materiały prasowe

Rybniczanie liczyli, że w spotkaniu ze spadkowiczem z I ligi uda im się w końcu zdobyć komplet punktów. Wszak był to już ósma kolejka drugoligowej rywalizacji, a podopieczni trenerów Rolanda Buchały i Dariusza Sieklińskiego do tej pory wygrali tylko raz.

Goście chyba zdawali sobie z tego sprawę. Nic dziwnego, że pierwszym kwadransie Pogoń nie rzuciła się do huraganowych ataków. ROW dłużej utrzymywał się przy piłce, ale w jego grze brakowało najważniejszego. W 16. minucie doszło do kluczowego wydarzenia dla losów meczu. Armin Pjetrović został nabity w rękę we własnej szesnastce, a sędzia wskazał na wapno. Chwilę później Jan Janik potwierdził, że słusznie uchodzi za specjalistę od rzutów karnych. To trzeci gol zdobyty przez tego zawodnika w trzech ostatnich meczach.

Pogoń ruszyła do odrabiania strat, ale nie była w stanie uczynić tego w pierwszej połowie. Najlepszą, choć mocno przypadkową okazję, zmarnował Kamil Walków.

W drugiej połowie goście mieli problem ze sforsowaniem rybnickiej defensywy. ROW bronił się umiejętnie. Pod bramką Kacpra Rosy rzadko dochodziło do niebezpiecznych spięć. Swoich szans piłkarze z Siedlec szukali w strzałach z dystansu bądź po stałych fragmentach gry. Bramkarz rybnickiej drużyny spisywał się bez zarzutu. Do czasu. W czwartej minucie doliczonego czasu gry rezerwowy Adam Mójta zacentrował w pole karne, Rosa niepewnie piąstkował, a na miano bohatera zasłużył Andrzej Rybski. To po jego strzale piłka po głowie Adriana Paluchowskiego wpadła do siatki gospodarzy.

- Mamy pecha. Po raz trzeci nie dowozimy prowadzenia do końca meczu. Nigdy nie straciłem gola w 93. minucie. Teraz niestety doświadczyłem, jak fatalne to uczucie. Jest mi przykro, bo zawodnicy realizują założenia taktyczne i dają z siebie wszystko. Liczyłem, że po dwóch remisach w końcu uda się wygrać. Niestety nie wygrywamy kolejnego meczu - mówił po meczu trener Buchała.

Arkadiusz Kuta

Komentarze

Dodaj komentarz