Teraz rozpoczyna się walka o cel główny, jaki zarząd postawił przed zespołem z Rybnika kilka miesięcy temu: awans do PGE Ekstraligi / Arkadiusz Siwek
Teraz rozpoczyna się walka o cel główny, jaki zarząd postawił przed zespołem z Rybnika kilka miesięcy temu: awans do PGE Ekstraligi / Arkadiusz Siwek

Plan minimum na ten sezon, panie prezesie, został wykonany! Taki meldunek mogliby złożyć Krzysztofowi Mrozkowi, prezesowi KS ROW Rybnik, żużlowcy miejscowej drużyny. Po niedzielnej wygranej nad zespołem Lokomotivu Daugavpils rybniczanie mają już zapewnione miejsce w play-offach i tym samym plan minimum na obecny sezon wykonali. Teraz rozpoczyna się walka o cel główny, jaki zarząd postawił przed zespołem z Rybnika kilka miesięcy temu: awans do PGE Ekstraligi.

- Rzeczywiście taki meldunek możemy złożyć, chociaż teraz dopiero tak naprawdę zaczyna się zabawa - mówi Kacper Woryna, kapitan ROW-u Rybnik. - Cieszy mnie to, że widać, iż forma prawie każdego z naszych zawodników idzie do góry. Ta zwyżka przyszła w idealnym momencie. Mi osobiście ten mecz z Daugavpils nie wyszedł tak jak chciałem, bo na początku okrutnie się męczyłem. Na szczęście udało się wygrać za trzy punkty - dodaje Kacper.

Niedzielne spotkanie znów rozgrywane było w tropikalnych warunkach, ale zawodnicy z Rybnika, w pełni skoncentrowani, upału i żaru lejącego się z nieba chyba nie zauważali. Od początku spotkania jechali pewnie, skutecznie i, co najważniejsze, z biegu na bieg coraz bardziej powiększali swoją przewagę. Od początku zawodów rewelacyjnie spisywała się para Andrzej Lebiediew - Mateusz Szczepaniak. W czasie całych zawodów aż trzykrotnie wygrywali oni z rywalami podwójnie. Kibiców szczególnie cieszyło przełamanie "Szczepana", który w końcu znalazł dobre ustawiania na tor przy Gliwickiej 72.

Zgromadzonej licznie na stadionie w Rybniku publiczności Mateusz szczególnie zaimponował w biegu 10., kiedy na pierwszym łuku wykorzystał niewielką lukę i dosłownie wcisnął się pomiędzy dwójką rywali. - Mieliśmy ostatnio trochę przerwy w meczach ligowych i ten czas wykorzystałem na intensywną pracę. Dobre zawody zaliczyłem już w Indywidualnych Mistrzostwach Polski, ale potem w starciu z Orłem znowu wyszedł mi tak naprawdę tylko jeden bieg. Nie mogłem być zadowolony z tamtego występu, ale cieszyłem się, że trener i prezes we mnie uwierzyli i dali mi kolejną szansę w meczu z Łotyszami. W moim teamie zapanował spokój, mogłem spokojnie potrenować, wszystko sprawdzić i to przyniosło efekt w czasie kolejnego spotkania. Dobrze rozumiem się z Andrzejem Lebiediewem na torze. W końcu jest niezły wynik, ale trzeba być spokojnym, bo to pierwszy taki mój występ ligowy w tym roku. Nie ma co się podniecać i trzeba pracować dalej – mówił zaraz po spotkaniu Mateusz Szczepaniak.

Dla obu drużyn było to szalenie ważne spotkanie. Stawką były bowiem nie tylko trzy punkty do ligowej tabeli, ale także ewentualne ustawienie się przed dalszą fazą sezonu i uniknięcie w play-offach zespołu Speed Car Motoru Lublin. I choć wielu kibiców w czasie spotkania analizowało tabelę i możliwe scenariusze w ostatnich spotkaniach tegorocznego sezonu zasadniczego, to zawodnicy po spotkaniu przyznali, że na takie kalkulacje, jeśli chce się awansować do Ekstraligi, nie ma miejsca. - Nie ma co liczyć punktów, zastanawiać się na kogo chcielibyśmy trafić. Trzeba łoić wszystkich po kolei, jak leci - podkreślał po spotkaniu Woryna.
Zawodnikom z Rybnika do rozegrania pozostało już tylko jedno spotkanie sezonu zasadniczego. W najbliższą niedzielę, 26 sierpnia, rybniczanie pojadą do Piły i zmierzą się z tamtejszą Polonią.

 

Barbara Kubica-Kasperzec

Komentarze

Dodaj komentarz