Każdy z nas może pomóc Julkowi / Materiały prasowe
Każdy z nas może pomóc Julkowi / Materiały prasowe

W niedzielę o godzinie 14.30 na stadionie przy Gliwickiej rozpoczną się wielkie żużlowe emocje. - Nasza drużyna będzie walczyć o ligowe punkty z Lokomotiv Daygavpils. Jednak tego dnia ważny będzie nie tylko sport, będziemy się starali namówić Was do pomocy Julkowi Kruszyńskiemu, dzieciakowi, który urodził się z zespołem niedorozwoju lewego serca. Ma już za sobą dwie operacje, ale potrzebna jest jeszcze trzecia. Ta może odbyć się w jednej z niemieckich klinik, a jej koszt muszą ponieść rodzice. Jest on ogromny, bo wynosi 40 000 euro – mówią działacze klubu.

W trakcie niedzielnego meczu spotkacie na trybunach wolontariuszy, którzy wręczą Wam ulotki. Z nich dowiecie się, jak w prosty sposób pomóc dzieciakowi, który tak jak rodzice jest wiernym kibicem rybnickiej drużyny. - Będziemy też zachęcać Was do wysyłania wiadomości SMS, które wspomogą konto Julka w opiekującej się nim fundacji Się Pomaga – słyszymy w klubie.

Wierzymy, że po niedzielnym meczu Julek będzie jeszcze bliżej operacji, która może uratować mu życie! - Nas na tym meczu nie będzie, ponieważ zabraliśmy nasze dzieci na krótkie wakacje do rodziny. Bardzo dziękujemy za każdy grosz, który przybliża nas do celu, operacji naszego ukochanego synka – mówi Anna Kruszyńska, mama chłopca.

Julek urodził się z bardzo rzadką wadą, ma tylko jedną połowę serca. - Dowiedziałam się, że mój synek może umrzeć zaraz po urodzeniu; że w jego piersi bije tylko połowa serduszka; że mój starszy syn może stracić brata, chociaż ten jeszcze się nie urodził. Wtedy świat się zawalił, jakby ktoś z życia nagle wyssał całą radość, cały sens… Ale matka ma w sobie ogromną siłę - właśnie wtedy się o tym przekonałam. Mój Julian dzisiaj żyje, choć jego serce jest jak bomba z opóźnionym zapłonem. Muszę go uratować, zanim wybuchnie, zabierając nam wszystko… Bardzo proszę, pomóżcie mojemu synkowi! - mówi mama chłopca.

Julek w październiku skończy dwa lata i wtedy też powinien przejść trzecią i miejmy nadzieję ostatnią, operację serca. Ale w Polsce nie ma na to szans - u nas operują w pierwszej kolejności dzieci w krytycznym stanie, najczęściej po ukończeniu 3. roku życia. Serce Julka nie może czekać… Żeby dziecko miało największą szansę na przeżycie z wadą serca HLHS, wszystkie trzy etapy operacji powinny zakończyć się maksymalnie do ukończenia dwa i pół roku. Prof. Malec, jeden z najlepszych kardiochirurgów na świecie, zgodził się leczyć chłopca.

- Jednak ta operacja jest bardzo droga, nie stać nas na nią… Życie Julka jest dla nas najważniejsze, dlatego dzisiaj prosimy o pomoc - dajcie naszemu syneczkowi największą szansę na życie z połową serduszka… - proszą rodzice.

Komentarze

Dodaj komentarz