Z samochody został wypalony wrak / Policja Rybnik, Ireneusz Stajer
Z samochody został wypalony wrak / Policja Rybnik, Ireneusz Stajer

Spośród służb, pierwsi na miejsce pożaru hondy civic przybyli policjanci. Według świadków, na końcu przyjechali strażacy. -Po 15 do 20 minut od pojawienia się ognia – mówią mieszkańcy pobliskich domów, którzy widzieli pożar z okien lub wysokości chodnika. Wielu z nich słyszało wybuch. Po wczorajszym pożarze, na przyblokowym parkingu została czarna plama oraz nadpalony motocykl, który raczej nie posłuży już właścicielowi.

-Ze wstępnych ustaleń wynika, że do pożaru doszło nagle, kiedy dziecko akurat znajdowało się samo w pojeździe. 41-letni ojciec wyszedł na chwilę z samochodu, a gdy zauważył płonące auto pobiegł ratować syna. Zdeterminowany mężczyzna nie zważając na potężny ogień wyciągnął 3-latka z samochodu i udzielił mu pomocy. Policjanci zabezpieczyli wrak pojazdu. W najbliższym czasie śledczy wykonają czynności, które pomogą w ustaleniu przyczyn i okoliczności tego dramatycznego zdarzenia – informuje sierżant sztabowy Dariusz Jaroszewski z rybnickiej policji.

Trzylatek i jego tata nie są z Rybnika. W Boguszowicach byli przejazdem.

Jako pierwsi udzielili pomocy dziecku Damian Grabiński i Rafał Paszenda, którzy akurat szli ulicą. -Zobaczyliśmy, jak zaczyna płonąć samochód. Ze sklepu wybiega ojciec dziecka, który zostawił je na chwilę w aucie, by kupić chleb. Wyciąga synka z samochodu. Ma poparzone ręce. Chłopczyk jest w bardzo złym stanie. Ściągamy z niego ubranie. Dzwonię pod numer 112. Dyspozytor prosi, by do przyjazdu karetki, polewać dziecko wodą. Kolega biegnie po wodę do sklepu. Robimy tak, jak mówi dyspozytor. Przedtem szybko zabieramy dziecko na pobocze. Minute później auto wybucha – relacjonuje Damian Grabiński, pracujący jako piekarz w piekarni Emilli Kristof.

Jak dodaje, widział, że płonął fotelik, w który siedział maluch. Ludzie mówią, że mógł zapalić się gaz albo, że dziecko mogło bawić się zapałkami. Damian i Rafał nie czują się bohaterami. - Zachowaliśmy się tak, jak trzeba. W takiej sytuacji musieliśmy pomóc – zaznacza Grabiński.
Wojciech Rduch z rybnickiej straży pożarnej mówi, że zachowano wszystkie procedury. - Po zgłoszeniu pożaru samochodu, natychmiast zaalarmowano zastęp PSP i OSP Boguszowice. Działaliśmy bez żadnej zwłoki – zapewnia.
Na miejscu strażacy zastali samochód cały w płomieniach. Podali dwa prądy wody i ugasili pożar. Z auta został wypalony wrak.

Więcej w środowym wydaniu „Nowin”.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt
2

Komentarze

  • max tragiczna lekcja 21 sierpnia 2018 11:42To kolejna bardzo smutna i niestety tragiczna nauczka dla wszystkich rodziców. NIE MOŻNA zostawiać dziecka nawet na chwilę w samochodzie! Po pierwsze, panują upały. Po drugie, dzieciak zawsze może z samochodu wyjść, uruchomić pojazd... Po trzecie... może dojść do awarii, jak w tym przypadku i nieszczęście gotowe :(
  • max tragiczna lekcja 21 sierpnia 2018 09:14To kolejna bardzo smutna i niestety tragiczna nauczka dla wszystkich rodziców. NIE MOŻNA zostawiać dziecka nawet na chwilę w samochodzie! Po pierwsze, panują upały. Po drugie, dzieciak zawsze może z samochodu wyjść, uruchomić pojazd... Po trzecie... może dojść do awarii, jak w tym przypadku i nieszczęście gotowe :(

Dodaj komentarz