Rozpalanie pochodni / Dominik Gajda
Rozpalanie pochodni / Dominik Gajda

Synoptycy straszyli od rana gradobiciem. Po południu pobrzmiewały odgłosy burzy. Skończyło się na strachu. Żorzanie znowu nie zawiedli. Późnym wieczorem w piątek kilka tysięcy ludzi przeszło z pochodniami uliczkami starówki na rynek.

Przedtem wielu z nich modliło się na mszy w kościele farnym pw. św. św. Apostołów Filipa i Jakuba. Od pamiętnego pożaru 11 maja 1702 roku, który strawił znaczną część miasta, intencja taka sama: Uchowaj Boże przed kataklizmem. Wierni dziękują również za brak klęsk żywiołowych, a zwłaszcza pożarów.

W unikalnej procesji (jedynej takiej w Europie, a może i na świecie) idą wszystkie pokolenia, mieszkańcy i goście, którzy specjalnie przyjeżdżają do Żor na Święto Ogniowe. W tłumie maszerują harcerze, są bracia kurkowi oraz poczty sztandarowe licznych organizacji.

Najświętszy Sakrament (centrum procesji) niósł pod baldachimem ksiądz prałat Stanisław Gańczorz, proboszcz parafii farnej i dziekan żorski. Figurkę Świętego Krzysztofa na ramionach motocykliści z katolickiego bractwa św. Krzysztofa.

Potem na rynku można było zobaczyć efektowne multimedialne widowisko. Po raz pierwszy do Żor zawitało video mapping 3D!
Połączono go z laserowym show.

Uroczystościom już po raz szósty towarzyszyły sportowe emocje, związane z Żorskim Biegiem Ogniowym. Setki biegaczy przemierzyły trasę o długości 5 km, prowadzącą ulicami starówki.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz