Synoptycy straszyli od rana gradobiciem. Po południu pobrzmiewały odgłosy burzy. Skończyło się na strachu. Żorzanie znowu nie zawiedli. Późnym wieczorem w piątek kilka tysięcy ludzi przeszło z pochodniami uliczkami starówki na rynek.
Przedtem wielu z nich modliło się na mszy w kościele farnym pw. św. św. Apostołów Filipa i Jakuba. Od pamiętnego pożaru 11 maja 1702 roku, który strawił znaczną część miasta, intencja taka sama: Uchowaj Boże przed kataklizmem. Wierni dziękują również za brak klęsk żywiołowych, a zwłaszcza pożarów.
W unikalnej procesji (jedynej takiej w Europie, a może i na świecie) idą wszystkie pokolenia, mieszkańcy i goście, którzy specjalnie przyjeżdżają do Żor na Święto Ogniowe. W tłumie maszerują harcerze, są bracia kurkowi oraz poczty sztandarowe licznych organizacji.
Najświętszy Sakrament (centrum procesji) niósł pod baldachimem ksiądz prałat Stanisław Gańczorz, proboszcz parafii farnej i dziekan żorski. Figurkę Świętego Krzysztofa na ramionach motocykliści z katolickiego bractwa św. Krzysztofa.
Potem na rynku można było zobaczyć efektowne multimedialne widowisko. Po raz pierwszy do Żor zawitało video mapping 3D!
Połączono go z laserowym show.
Uroczystościom już po raz szósty towarzyszyły sportowe emocje, związane z Żorskim Biegiem Ogniowym. Setki biegaczy przemierzyły trasę o długości 5 km, prowadzącą ulicami starówki.
Komentarze