Jak wrcić do biura? / Elżbieta Grymel
Jak wrcić do biura? / Elżbieta Grymel

Niestety, w tej okolicy dość często wyłączano prąd. Wtedy dyżurujący elektryk musiał uruchomić agregat prądotwórczy, który znajdował się niedaleko od biura, w budynku gospodarczym położonym na końcu ogrodu.
Ponieważ Andrzej był nowym pracownikiem, szef często zlecał mu nocki nielubiane przez starszych stażem kolegów. Sytuacja taka trochę nawet dziwiła go, bo nocą pracy było niewiele, a nawet można było sobie uciąć krótką drzemkę w wygodnym biurowym fotelu, bo jakiekolwiek zmiany w dostawie energii elektrycznej ogłaszane były ostrym dzwonkiem i nic ważnego nie można było przeoczyć. Zapytał o to kiedyś jednego ze starszych pracowników, ale ten wykręcił się od odpowiedzi mówiąc:
– Co cię chopie byda straszył, som się przekonosz, jak bydzie ku tymu czas...
Andrzej więcej nie pytał i prawdę mówiąc wcale nie przejął się taką odpowiedzią. Bo choć pracował od trzech miesięcy, nie miał ani jednej nocnej awarii. Jednak tamtego wieczoru zaczęło się od tego, że zaraz po godzinie 22.00 zamrugała lampka wskaźnika i trzykrotnie zadziałał alarm, ale po dwóch minutach wszystko wróciło do normy. Dzwonek odezwał się po raz drugi koło godziny pierwszej w nocy. W całym budynku zapanowały „egipskie” ciemności. Andrzej po omacku znalazł latarkę, która zawsze leżała na biurku, i zapalił ją. Wziął też ze sobą sporą, stojącą latarnię, którą zamierzał umieścić obok drzwi do biura. Tak na wszelki wypadek, gdyby miał jakiś problem z powrotem, bo mimochodem przypomniały mu się słowa starszego kolegi i prawdę mówiąc trochę go strach obleciał!
Idąc w kierunku budynku z agregatem prądotwórczym, kilka razy obejrzał się za siebie, ale w końcu uspokoił się, bo latarnia, którą umieścił koło drzwi, wciąż była widoczna. Wszedł do małego budyneczku, połączył co trzeba i agregat zadziałał. Sprawdził jeszcze poziom paliwa i wyszedł na zewnątrz, zamykając za sobą drzwi. Wtedy poczuł, że bardzo chce mu się siusiu, skręcił więc za róg budynku, gdzie rosły trzy wysokie tuje. Po chwili odwrócił się i zamierzał udać się z powrotem do biura, ale wtedy ku swemu przerażeniu stwierdził, że nie wie gdzie się znajduje. Nie widział ani ścieżki, ani latarni, którą zostawił pod drzwiami. Opanował się jednak i już na zimno wykombinował, że musi obrócić się w kierunku przeciwnym, żeby wrócić pod drzwi agregatorowni, ale niestety i ten manewr się nie powiódł, więc strach powrócił.
Andrzej kręcił się więc na oślep i w kółko, coraz to natrafiając na jakieś przeszkody, a to na płot, potem na krzaki, a nawet jakiś słup stanął mu na drodze, chociaż wcześniej go tam nie było albo Andrzej go nie zauważył! Po takiej kilkuminutowej szarpaninie postanowił, że usiądzie na ziemi i poczeka do świtu i tak też zrobił. Czas mu się nie dłużył, bo odmówił wtedy wszystkie modlitwy za zmarłych i wszystkie litanie, jakie pamiętał! A pamiętał ich sporo, bo jako dziecko służył często do mszy. Kiedy wzeszło słońce, Andrzej stwierdził, że siedzi obok ścieżki do biura, a przy drzwiach stoi latarnia, którą w nocy zapalił. Nikomu jednak o swojej nocnej przygodzie nie opowiedział, tylko od razu złożył wymówienie z pracy, bo nie chciał pracować w miejscu, gdzie straszy!

2

Komentarze

  • Grymlino Do chopa ze ŻOROW. 14 maja 2018 13:21Dziekuję za komentarz. Co o Biesie słyszałam, to już napisałam poprzednio, widocznie jest więcej takich miejsc, gdzie straszy. Co do drugiej sprawy, to prosiłam już Redakcję, o umieszczenie części pierwszej opowieści "Jak baba Madlena z diabłem tańcowała", bo jest duże zainteresowanie wśród uczniów szkół podstawowych.Dostałam w tej sprawie kilka telefonów na numer domowy. Dziękuję też za dobre, życzliwe słowo. Pozdrawiam wszystkich Czytelników.
  • Chop ze Żorow tyn artykuł 13 maja 2018 13:46Paniczko Grymlino, niy było to aby na Biesie? Tam tyż fazany hodowali, a ludzie do dzisioj godajom, że tam straszy.Nejści Wy żeście tyż ło tym coś pisali, podwiel dobrze pamiyntom? Drugo sprawa: dejcie do internetu ta piyrszo czynś tyj bojki ło Madlynie a dioble, bo mi sam baby a dziecka gowa suszom a nad uszami brniom! Pozdrowiom Wos. a piszcie tak dalij.

Dodaj komentarz