Poznajcie nasze mistrzynie z TS ROW Rybnik

W niczym nie przypominają wielkich, potężnych chłopów. Poruszają się z lekkością, gracją. Lubią pomalować oczy, usta, paznokcie, czasem wrzucą na nogi szpilki. I w żaden sposób nie kłóci się to z faktem, że niektóre z nich potrafią umieścić piłkę tuż pod poprzeczką niczym Robert Lewandowski, albo "podkręcić" jak Beckham. Piłkarki TS ROW Rybnik - bo o nich mowa - od kilku dni są na ustach całego miasta. Śliczne, urocze, uśmiechnięte dziewczyny osiągnęły to, co nigdy nie udało się żadnej męskiej drużynie piłkarskiej z Rybnika. Wywalczyły niedawno tytuł Mistrzyń Polski w futsalu. - Byłam w szoku, kiedy po wywalczeniu tytułu, około północy wróciliśmy do Rybnika, a na parkingu czekało na nas kilkadziesiąt osób. Było śpiewanie, odpalili race. Do dzisiaj nie mogę wyjść z podziwu, jakich mamy kibiców - mówi Daria Pluta, jedna z zawodniczek. - W poniedziałek rano poszłam do szkoły, w której uczę wychowania fizycznego, w koszulce z napisem "Mistrz Polski". Już od drzwi wszystkie dzieciaki mi gratulowały, bo okazało się, że dyrektorka szkoły w której pracuję już zdążyła wrzucić newsa na stronę internetową - dodaje Magdalena Wojcik.
To prawdziwa weteranka kobiecej piłki nożnej. Na boisku spędziła wiele godzin, rozegrała setki meczów. I wciąż z kopania piłki ma niesamowitą frajdę. - Zaczynałam razem z siostrą jako nastolatka. Najpierw kopałam w Głogówku, gdzie spędziłam wiele pięknych lat, teraz prezes klubu ściągnął mnie do Rybnika. Myślałam nawet o tym, żeby się przenieść do Rybnika na stale, ale w rodzinnym Kędzierzynie-Koźlu trzyma mnie jeszcze praca. Jestem wychowawczynią jednej z klas i z moją szkołą trudno byłoby mi się rozstać - mówi nam Magda.

34-latka jest kapitanem rybnickiej drużyny. To ona musi dbać o odpowiedni klimat w drużynie, sprawić, by młode dziewczyny, które zasilają szeregi ROW-u, dobrze się tu czuły. - Dziewczyny, które z nami grają, są w wieku moich uczennic, ale żadna z nich nie mówi do mnie przez "pani". Stanowimy drużynę i tak się zachowujemy. Wiadomo, że czasem młodsze koleżanki przychodzą do mnie po poradę, czy to sportową, czy prywatną, ale o dystansie w kontaktach nie może być mowy - dodaje.
Magda to wulkan energii. W czasie treningów wesoło dokazuje, stroi sobie żarty. Ale na boisku zostawia serducho. - Mój tata chciał, żebym grała na pianinie. Ja, choć skończyłam szkołę muzyczną, to wiem, że to nie jest dla mnie. I choć lubię czasem wskoczyć w sukienkę, szpileczki, to raczej granie w białej bluzeczce na klawiszach nie jest dla mnie - śmieje się pani kapitan.

Agata Sobkiewicz tak bardzo pokochała Rybnik, że z miłości do tego miasta i do piłki porzuciła rodzinny Prudnik. - Nie miałam żadnych oporów, żeby się przenieść. Jestem zachwycona Rybnikiem, uwielbiam ludzi, którzy tu mieszkają. Mam już nawet swoje ulubione miejsce, czyli rybnicki rynek - zdradza nam.
Agata ma na swoim koncie występy na ekstraligowych boiskach. - Zamieniłam ekstraligę na III ligę, ale nie żałuję. Wiedziałam, że tu powstaje klub, który chce coś osiągnąć. Mamy plan na awanse i chcę w tym dziewczynom pomóc - mówi Agata. W piłkę zaczynała kopać, podpatrując starszych braci. - Byłam chłopczycą i trochę nie miałam innego wyjścia, jak tylko grać. Bracia na początku nie chcieli mnie ze sobą zabierać, ale potem, dali się przekonać - zdradza nam. I na szczęście Agata nie musiała braciom podkradać korków do gry. - Miałam swoje, bo rodzice na rozumieli moją pasję. Do dziś bardzo mi kibicują. A na mecze przyjeżdża nawet mój dziadek, który jest już dość mocno schorowany - opowiada Agata.

Na świętochłowickim osiedlu, gdzie wychowywała się Daria Pluta, w drużynie z Rybnika grająca na pozycji środkowego obrońcy, nie było nawet porządnego boiska. Ot, kawałek betonu i dwie butelki, które wyznaczały bramki. - Jak nie było butelek w zasięgu wzroku, to rzucaliśmy bluzy i tak kopaliśmy. Koledzy z podwórka zawsze mi krzyczeli: Daria choć kopać, bo nam jednego brakuje. No i kopałam. To kumple na początku podpowiadali: podaj tak albo inaczej. A potem przyszedł taki moment, że mnie wołali do gry, bo zwyczajnie kiedy mnie nie było, to nie umieli meczu wygrać - śmieje się Daria. Szczupła, 21-latka grę w ROW-ie łączy z pracą zawodową. Ale czasu wystarcza jej na tyle, że cztery razy w tygodniu punktualnie stawia się w Rybniku na treningu i na meczach. - Na razie wciąż marzę o powołaniu do kobiecej kadry Polski, ale kiedyś... może kurierem zostanę. Mój tata się kierowcą tirów i smykałkę do prowadzenia dużych aut mam chyba po nim - zdradza Daria.


Marzenia o grze w piłkarskiej reprezentacji Polski spełnia już zaledwie 16-letnia Ania Konkol. To rybniczanka, wychowana u podnóża niedobczyckiej hałdy. Pierwsze szlify zbierała na boisku miejscowego Rymera. Śliczna, uśmiechnięta z długimi włosami spiętymi w kucyk. - Grałam z chłopakami i powiem szczerze, że na początku dużo osób mnie lekceważyło. Trenerzy przeciwników krzyczeli: grajcie na dziewczynę, jest słaba. A potem? Było już raczej słychać: uważajcie na dziewczynę - śmieje się Ania. To jedna z tych młodych, rybnickich piłkarek, które stanowić mają o sile TS ROW Rybnik. Ta mieszanka doświadczonych piłkarek z młodymi wilkami, ma być siłą rybnickiego teamu w czasie ligowych rozgrywek. - Na początku mówiłam, że piłka nożna to dla mnie przygoda, ale dziś nie wyobrażam sobie bez niej życia. Teraz moje życie wygląda tak: szkoła, trening, szkoła, trening i mecz... - zdradza nam nastolatka. - Nie mam czasu na spotkania z koleżankami na kawkę czy lody. Na szczęście mam wielu przyjaciół, którzy tak jak ja kochają sport i zamiast na lodach spotykamy się na boisku. Potrenujemy, a przy okazji pogadamy - mówi Ania. W domu może liczyć na wielkie wsparcie swoich najwierniejszych kibiców - rodziców. - Na początku moja mama nie wiedziała, co to jest spalony. A teraz jeździ na każdy mecz. Nie kupuje mi jednak korków czy getrów. Takie rzeczy "ogarniam" z tatą - dodaje rybniczanka. I choć z kadry Śląska lotem błyskawicy nasza utalentowana zawodniczka awansowała do seniorskiej reprezentacji, to wciąż uwielbia pokopać piłkę z własnym ojcem, na placu. - Zimą jak wracam ze szkoły i jest zbyt ciemno, by grać, to tata oświetla pole światłami z samochodu i idziemy sobie razem pokopać - śmieje się. - Piłka nożna na tyle zawładnęła moim życiem, że nie wyobrażam sobie teraz, by mogło jej zabraknąć. Nawet oglądając jakiś mecz w telewizji, myślę sobie: wow, następnym razem zrobię tak jak Messi.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz