Czy kilku idiotów z wodzisławskiego lasu, oddających hołd totalnemu oprawcy i zbrodniczemu systemowi daje komukolwiek prawo do formułowania tezy o "odrodzeniu nazizmu"? Jak sięgam pamięcią, a trochę lat już mam, od początku lat 90-tych (poprzez SLD, AWS, PO, PiS itp. ) marginalnie pojawiał się ten problem, na szczęście wyznawcy "nazizmu" i innych zbrodniczych ideologii nie posiadali jakiejkolwiek reprezentacji i są do dzisiaj ideologiczną niszą. W przeciwieństwie do naszych zachodnich sąsiadów, gdzie tuż po zjednoczeniu, we wschodnich landach zaczęły się tworzyć ruchy o wyraźnym zabarwieniu nazistowskim. Dzisiejsze statystyki w tym zakresie są dla Niemiec bezlitosne. Bezwzględnie zachodzi konieczność zwalczania i karania za takie zachowania, przede wszystkim we własnym kraju – co zresztą jest konsekwentnie czynione - ale formułowanie przez posła na Sejm RP wniosku, że w Polsce "odradza się nazizm", to już nie tylko totalna, ale też odhumanizowana propaganda. Cel partyjny wziął górę nad zdrowym rozsądkiem. Negatywne konsekwencje takiej postawy są niezaprzeczalne. Najważniejszą będzie to, że kłamliwa teza, jakoby za przyzwoleniem władzy odradzał się w Polsce "nazizm", wciągnie jej autorów na stronę tych, którzy zrzucają na Polskę współodpowiedzialność za zbrodnie z czasów II wojny światowej. Nie można pozwolić, by dla politycznego interesu, formułując publiczne wypowiedzi, obciążano demokratycznie wybraną władzę – obojętnie, z której politycznej flanki – odpowiedzialnością za nazistowski mundur.
Z całym dla posła szacunkiem, ale proszę się opamiętać. Nawet, jeśli się nie rozumie zagrożeń z takiej postawy płynących.
Łukasz Dwornik, radny Prawa i Sprawiedliwości z Rybnika, felietonista Tygodnika Regionalnego Nowiny
Komentarze