Andrzej Zygmunt: Rodzice! Nauczyciele! Współpracujcie ze sobą i szanujcie się nawzajem!

 

Moi kochani Rodzice! Dwoma rękami podpiszę się pod ewentualnymi pretensjami związanymi z niesolidnym prowadzeniem zajęć WF przez nauczyciela, który bez rozgrzewki, bez ćwiczeń ogólnorozwojowych rzuci piłki i krzyknie: Grajcie! Będę krytykował dyrektorów szkół, którzy nie zapewniają odpowiedniej temperatury na sali czy nie umożliwią kąpieli po zajęciach. Tego możecie się domagać i tego wymagajcie od szkoły!

 

Drodzy Rodzice! Rozmawiajcie ze swoimi dziećmi o tym, co dzieje się na lekcjach WF. Wytłumaczcie im, że zarówno ćwiczenia mięśni brzucha i grzbietu, ich wzmacnianie, mogą w starszym wieku pomóc uniknąć bólów kręgosłupa. Przypominajcie, że dobrym nauczycielem jest ten, który uczy i wymaga!

 

Wprawdzie moim głównym zajęciem zawodowym była praca w Milicji i Policji, ale w latach 1981-2001 prowadziłem lekcje WF m.in. w Technikum Górniczym. Na każdej lekcji uczniowie wykonywali tzw. brzuszki i pompki - nie przypominam sobie, żeby rodzice się na to skarżyli. Dlaczego? Pewnie dlatego, że wytłumaczyłem im wpływ tych prostych ćwiczeń na ogólny rozwój ich dzieci. Od ponad 50 lat prowadzę zajęcia jako trener koszykówki i także nie przypominam sobie żadnych skarg rodziców. Piszę o tym w moich wspomnieniach w rozdziale "Rodzice! Moi wspaniali partnerzy". Ale prawdą też jest, że rodzic - pieniacz w zasadzie niewiele miał wtedy do powiedzenia.

 

W całkiem innym położeniu są dziś nauczyciele, którzy muszą bardzo często znosić nieprzyjemności zarówno ze strony ucznia, jak i jego rodziców. W większości spornych spraw na linii rodzic - nauczyciel, jak to się mówi, "prawda leży po środku". Jednak właśnie po środku znajduje się rzecz najważniejsza - dobro dziecka. Dlatego apeluję, jak w tytule mojego felietonu: Współpracujcie ze sobą! Bo nadrzędną sprawą nad sporami i racjami jest wszechstronny i harmonijny rozwój dziecka!

 

Każdy z nas chodził do szkoły i miał do czynienia z różnymi nauczycielami. Ja chodziłem do popularnych Powstańców, gdzie bardzo lubiany polonista pan Dublewski nazywał mnie "zasranym sportowcem". Ale wcale się nie obrażałem, bo on po prostu był taki rubaszny. Była też jednak nauczycielka matematyki, która zwyczajnie nie lubiła dzieci. I tacy nauczyciele mogą się trafić - męczy ich praca, więc swoje frustracje wyładowują na młodzieży. Całe szczęście takich przypadków jak ten drugi jest niewiele...

 

Z drugiej strony są rodzice. Często zapatrzeni w swoje pociechy do tego stopnia, że tracą obiektywizm i z uporem godnym lepszej sprawy walczą w obronie "skrzywdzonego dziecka". Wiem, że to bardzo trudne, ale do konfliktu na linii nauczyciel - rodzic trzeba podchodzić z wielkim dystansem i właśnie dla dobra dziecka trzeba podjąć współpracę i ewentualne problemy rozwiązać. Zdaję sobie sprawę jak trudny to temat. Samokrytycznie przyznaję, że na wywiadówki moich dzieci chodziła moja śp. żona Urszula, lecz nigdy też nie mieliśmy spięć na linii rodzic - szkoła.

 

Obecną szkołę czeka kilka trudnych lat. Sam byłem zwolennikiem 8-klasowej szkoły podstawowej, lecz miałem też nadzieję, że reforma obejmie także prowadzenie lekcji WF w klasach 1-3. Niestety tak się nie stało, ale to już temat na inny felieton...

 

Ostatnio obchodziłem 95-lecie I LO im. Powstańców Śląskich w Rybniku. W jednym z komentarzy na facebooku napisałem: "Mam nadzieję, że na 100-lecie moja szkoła doczeka się pięknej, pełnowymiarowej hali sportowej". I tego tematu nie odpuszczę!

 

Andrzej Zygmunt, ceniony trener nazywany ojcem rybnickiej koszykówki, felietonista Tygodnika Regionalnego Nowiny

 

 

3

Komentarze

  • Marcin Panie Andrzeju 26 stycznia 2018 11:43Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za ciekawy artykuł!
  • mars ??? 26 stycznia 2018 11:42A dlaczego ma się nie spodziewać wielu komentarzy?
  • Grzegorz 26 stycznia 2018 06:14Proszę się zatem nie spodziewać wielu komentarzy. A co do treści: takie mamy czasy( ja za obgryzanie skórek przy paznokciach dostałem drewnianym piórnikiem i Rodzicom się nie przyznałem), taki mamy klimat, taką mamy pseudodemokrację i jest to co jest....a zmiany w systemie edukacji muszą zacząć się w RODZINIE!!!

Dodaj komentarz