Skazani z Raciborza słuchają zespołu Chwila Nieuwagi / Tomasz Brzozowski
Skazani z Raciborza słuchają zespołu Chwila Nieuwagi / Tomasz Brzozowski

Nasi muzycy zagrali w dwóch zakładach karnych. - Bo trzeba uchylić to okno normalnego świata, by pokazać, że warto coś zmienić, że jest gdzie wracać - mówią Martyna i Andrzej Czechowie.

Rybnicki zespół Chwila Nieuwagi zagrał w dwóch zakładach karnych, w Szerokiej i w Raciborzu. Wcześniej w Jastrzębiu grał m.in. Dżem!

- My też nie wiemy, nie wiemy czy można skutecznie resocjalizować więźniów i nie wiemy jak to powinno się robić, ale wiemy jaką moc ma muzyka i wierzymy, że może zdziałać wiele. Mimo, że gryps jest nam obcy, to mamy przecież wspólny język, którym możemy się porozumieć – mówią Martyna i Andrzej Czechowie z Chwili Nieuwagi.

Najpierw odwiedzili więzienie w Szerokiej, to zakład typu półotwartego. - Te mury, zasieki, ciężkie bramy, wieżyczki, oschłe powitania na bramie, kontrola pełna, nawet sprawdzanie sprzętu. To robi wrażenie nawet na twardzielach. Po tym gdy zostanie odebrany telefon, a pierwsze kraty się zamykają, robi się lekko duszno. Potem kolejne kraty i następne, aż wreszcie można wejść na świetlicę – opisują.

Kiedy przychodzą osadzeni, jest... dziwnie. - Ale koncert łamie wszystkie bariery między nami – mówią.

Prosto z Szerokiej pojechali do więzienia o zaostrzonym rygorze w Raciborzu. - Gdy wyjeżdżamy z Szerokiej mamy wrażenie, że już coś wiemy o więzieniach, ale strażnicy tylko gorzko się uśmiechają, gdy mówimy gdzie się wybieramy. Jeżeli pierwszy zakład robi wrażenie, to wiezienie w Raciborzu po prostu przytłacza – mówią.

Ilość krat jest niepoliczalna. Słońce ledwo dociera przez siatki na parter skrzyżowania, bo więzienie jest na planie krzyża. Widać antresole trzech pięter i wejścia do cel. W nich skazani spędzają 23 godziny na dobę. Nie ma stołówek, siłowni, wspólnych rozmów. - Raczej dziwne, że w ogóle można stąd kiedykolwiek wyjść. Widzieliście filmy o więzieniach w Stanach - to niestety tak wygląda tylko, że nie ma gwiazdorów Hollywood. Są więźniowie skazani za najcięższe przestępstwa – opowiadają Czechowie.

W Szerokiej straż więzienna była między osadzonymi na koncercie, w Raciborzu więźniowie przychodzą z wychowawcą sami. Nie mogą mieć już swoich ubrań, są w zielonych uniformach. - Bariera między nami jest jeszcze większa, a świadomość, że przeważają tutaj najcięższe zbrodnie, biega nam po głowach. Osadzeni witają się z nami osobiście, a nasze emocje rosną z każdą nową postacią – przyznają artyści.

Więźniowie przyjmują ich bardzo ciepło. Panowie długo się z nimi żegnają, niektórzy bardzo wzruszeni. - Myślimy, że trzeba uchylić to okno normalnego świata, by pokazać, że warto coś zmienić, że jest gdzie wracać. Jak mówił dyrektor więzienia w Raciborzu: trzeba karmić dobrego wilka, by był silniejszy niż ten zły wilk, którego też w sobie mamy. Właśnie tam trzeba dobra i piękna jak najwięcej – podsumowują muzycy.

Galeria

Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz