Piotr Masłowski / Archiwum
Piotr Masłowski / Archiwum

 

U mnie teraz jest sobotni wieczór. Siedzę przy stole w kuchni i piszę. Za plecami krząta się ona i przygotowuje ciasto. Jest ciepło, pachnąco, cudownie. Mógłbym siedzieć gdziekolwiek indziej w pustym mieszkaniu, ale właśnie tak jest dobrze, kiedy ona jest blisko. Taki ma być rodzinny dom, tak go sobie wyobrażam.

 

A teraz napiszę coś mało świątecznego. Ten magiczny czas minie. Dzieci wrócą do siebie, wyjadą na studia, lub gdzieś tam daleko, gdzie toczy się ich życie. Wielu z was znowu zostanie z poczuciem, że gniazdo zostaje puste. I właśnie do was, szczególnie do tych którzy poczuli teraz ukłucie w sercu, kieruję te słowa. Około 400 dzieci z Rybnika przebywa w różnych formach opieki, poza domami rodzinnymi. Dużo, prawda? Dzieje się tak ponieważ są sierotami, ich rodzice wyjechali za granicę lub mają rodziny nie radzące sobie z ich wychowaniem. Czasami trafiają pod opiekę innych, z powodu uzależnienia rodziców od alkoholu, narkotyków czy hazardu. Część dzieci z czasem wróci do mamy i taty, kiedy ci wyjdą na prostą. Młodsi mają szansę na adopcję. Starsi - chociaż serce pęka - mają trudniej. Pewna grupa z nich będzie tułała się od placówki do placówki i nigdy nie pozna życia w rodzinie i nie nabędzie wzorców funkcjonowania w domu.

 

Może w ten świąteczny czas warto pomyśleć o tym, żeby pomóc najsłabszym? I zostać rodziną zastępczą! Bardzo ich w mieście potrzebujemy. Jest ich 170. Wykonują doskonałą robotę, uczą dzieci co to miłość, ale także co to domowe obowiązki. Niestety z różnych powodów zaczyna ich ubywać. Przy świątecznym stole pomyślcie o tym. Minął już wasz czas w tym biegu pokoleń czy jednak podejmiecie pałeczkę w tej sztafecie? Na zainteresowanych tematem czeka Ośrodek Rodzinnej Pieczy Zastępczej, póki co mieszczący się w niepozornym budyneczku pomiędzy blokami na Floriańskiej.

 

Piotr Masłowski, zastępca prezydenta miasta Rybnika, felietonista Tygodnika Regionalnego Nowiny

 

Komentarze

Dodaj komentarz