Łukasz Dwornik / Archiwum
Łukasz Dwornik / Archiwum

 

Wracając do międzywojennej historii Polski przypomnę sytuację polityczną w latach 1918-1926, kiedy wiele ważnych aspektów zasługuje na uwagę. Atmosfera wokół wewnętrznych sporów politycznych pomiędzy różnymi nurtami była wtedy niezwykle napięta. Różne koncepcje, wodzowie i ich ambicje prowadziły nie tylko do politycznych pyskówek, ale także do zbrojnych akcji, a w konsekwencji również do ofiar. Ruchy socjalistyczne, chłopskie, chadeckie, narodowe były w nieustannym konflikcie na scenie parlamentarnej. Ich przywódcy mieli niejednokrotnie skrajnie odmienne wizje Polski. Do dzisiaj toczą się spory,  kto i dlaczego miał wówczas więcej racji. Świadomie pominąłem ruchy o zabarwieniu komunistycznym i marksistowskim, bo te o wolną, niezależną i niepodległą  Polskę raczej nie walczyły.

 

W niedawnym prezydenckim Orędziu, wygłoszonym podczas posiedzenia Zgromadzenia Narodowego z okazji 150. rocznicy urodzin marszałka Józefa Piłsudskiego, Prezydent RP Andrzej Duda spiął  pozytywną klamrą scenę polityczną sprzed 1926 r. Wskazując na takich przywódców jak: Józef Piłsudski, Roman Dmowski, Ignacy Daszyński, Ignacy Jan Paderewski, Wojciech Korfanty, Wincenty Witos, którzy toczyli wówczas między sobą polityczne wojenki, określił następująco:  "Choć dzieliło ich niemal wszystko, zwłaszcza w sferze polityki, to łączyła fundamentalna idea – wolne polskie Państwo". Wolne polskie Państwo stało się właśnie tym wspólnym mianownikiem. Być może jedynym, ale jednak wspólnym.

 

Łukasz Dwornik, radny Prawa i Sprawiedliwości z Rybnika, felietonista Tygodnika Regionalnego Nowiny

 

Komentarze

Dodaj komentarz