"Rekonstrukcje przeszłości. Ślązacy pod Grunwaldem" - wystawa w Muzeum Górnośląskim / Muzeum Górnośląskie w Bytomiu

W XVI i XVII wieku Via Regia na odcinku Śląsk – Kraków praktycznie przestała istnieć. Z dokumentów krakowskich wynika, że w całym tym okresie do Krakowa przyjechał tylko jeden wóz z Opola (z sierpami).

JAN LUBOS

Jagiełło po śmierci Jadwigi Andegaweńskiej w 1399 roku nie miał praw dynastycznych do korony polskiej, dlatego prowadził politykę bardziej w interesie ojczystego Księstwa Litewskiego niż Polski. Dopiero chęć zdobycia korony dla synów z czwartego małżeństwa spowodowały (po 1422 roku) liczne jego ustępstwa na rzecz szlachty polskiej i propolskie działania. Znakomita organizacja państwowa i dokonania cywilizacyjne Zakonu nad Bałtykiem zostały w Polsce Jagiellonów zakwestionowane przede wszystkim ze względów politycznych. Kolejny jej etap to XIX -wieczne nacjonalizmy i wpisująca się w polską mitologię narodową powieść Sienkiewicza, bardzo trwale deformująca polską wizję Zakonu Niemieckiego (jednak nawet u Sienkiewicza widać niezłe stosunki zakonników z Piastami mazowieckimi, było nie było mającymi najdłuższą wspólną granicę z państwem Zakonu).

Narodowości pod Grunwaldem

Apogeum konfliktu Władysława Jagiełły z Zakonem Niemieckim to oczywiście Bitwa pod Grunwaldem. Ślązacy walczyli w niej po obu stronach. Nieliczni (za Codex epistolaris Vitoldi: jedynie 34 rycerzy) po stronie wojsk Jagiełły, wśród których najznaczniejszym był Krystyn Starszy z Koziegłów w księstwie siewierskim. Jedną z najliczniejszych po stronie Zakonu chorągwią oleśnicką, dowodził Konrad VII Biały, młodziutki, wówczas prawdopodobnie zaledwie 16 letni, książę oleśnicki. Ślązacy zgrupowani byli jeszcze w trzech innych chorągwiach.

Według badań źródłowych szwedzkiego mediawisty, Svena Ekdahla, wybitnego znawcy tematyki wojen Zakonu z Polską i Litwą (na rynku polskim dostępna jest jego praca "Grunwald 1410. Studia nad tradycją i źródłami", wydana w 2010 roku przez Avalon), w bitwie po stronie Zakonu uczestniczyli przedstawiciele aż stu śląskich rodów rycerskich, w sumie 214 rycerzy, z których każdy przyprowadził mniejszy lub większy oddział zaciężny i którzy stanowili – obok szlachty pomorskiej – najliczniejszą grupę. Spośród górnośląskich rycerzy największy oddział przyprowadził Dietrich z Kotulina: 57 kopijników (w oryginalnym dokumencie – księga płac żołdu Zakonu Niemieckiego - czytamy dosłownie: 57 kopijników i 2 strzelców. Wiadomo jednak, że typową, prawie zawsze stosowaną formacją był układ kopijnik w towarzystwie 2 strzelców, dlatego cały oddział pana na Kotulinie liczył prawdopodobnie co najmniej 171 osób). Inni rycerze, których z całą pewnością można zidentyfikować jako Górnoślązacy to np. Heyncze, Czenko, Gonczel, Pryczlaw, Hermann i Wenczlaw Borsnicz (ród władający Kopicami), Hanusz Tader (ród wielokrotnie występujący na dokumentach bytomskich), Heyncze, Hannusz i Jorge Stosch (Stoś – ród mający dobra m. in. na pograniczu raciborsko-opawskim), Hannusz, Heynemann i Heyncze Twardawa, Henryk z Krapkowic.

Między prawdą a propagandą

Skalę przekłamań propagandowych w polskiej literaturze historycznej najlepiej zobrazują liczby. Według badań Ekhdala, w bitwie wzięło udział około 15 tysięcy osób po stronie Zakonu Niemieckiego, siły litewsko-polsko-rusińsko-tatarskie liczyły w przybliżeniu 30 tysięcy osób. Tymczasem Długosz napisał, a za nim do dziś powtarzają niektórzy polscy historycy: "Legło w tej bitwie pięćdziesiąt tysięcy nieprzyjaciół, a czterdzieści tysięcy pojmano jeńcem"... Z kolei absurdalność XIX i XX-wiecznej propagandy, przedstawiającej zmagania grunwaldzkie jako starcie narodów polskiego i niemieckiego, śmieszy w kontekście składu etnicznego obu armii. Wojska Zakonu Niemieckiego w większości składały się z rycerstwa pomorskiego, śląskiego, łużyckiego i grupy rycerzy mazowieckich. Skład armii Jagiełły to w większości Litwini i spora grupa Tatarów z mniejszościowym udziałem polsko-rusińsko-czeskim. W bitwie pod Grunwaldem brało udział 250 rycerzy Zakonu Niemieckiego i tylko nieco mniejsza liczba rycerzy śląskich.

Wbrew polskiej literaturze historycznej, wojska Jagiełły i Witolda przez współczesnych im były postrzegane jako pogańskie, wspomagane polskimi siłami, co podkreślił na przykład Sobór w Konstancy potępiając Polskę. Późniejsza sekularyzacja Zakonu Niemieckiego w Prusach i zhołdowanie ziem pruskich Królestwu Polskiemu przyczyniło się do ożywienia dróg handlowych wiodących z Polski do Gdańska. Umożliwiło to Polsce zintensyfikowanie trwającej już od początku XIV wieku wojny handlowej ze Śląskiem.

Polsko – śląska wojna handlowa

W powszechnej świadomości, w podręcznikach i licznych publikacjach prasowych, dominuje przekonanie, że wielką rolę w rozwoju gospodarczym ziem śląskich i małopolskich zawsze i ciągle odgrywał handel wzdłuż starożytnej drogi handlowej Wrocław –Kraków. Przekonanie silniejsze, gdy pamięta się o związkach Krakowa ze Śląskiem.

Miasto Kraków zostało założone przez zasadźców wrocławskich i nyskich w 1257 roku, na terenie wcześniej istniejących, chaotycznie rozmieszczonych osad podgrodzia wawelskiego. Wytyczony przez nich rynek i cały układ staromiejski przetrwał do dziś. Tak zwany "bunt krakowskiego wójta Alberta" – zbrojne wystąpienie pamiętających krótki okres prosperity 1300 – 1304 pod rządami Wacława II i dlatego wolących związek Małopolski ze Śląskiem i Czechami, a nie z Polską, mieszczan krakowskich (popartych przez biskupa krakowskiego i kilka innym miast małopolskich) w 1311 roku przeciwko władzy Władysława Łokietka, był wyborem oczywistym, jeśli się pamięta, że częstokroć najbogatsi kupcy krakowscy byli jednocześnie patrycjuszami we Wrocławiu czy Nysie. Na przykład słynny krakowski Mikołaj Wierzynek to w rzeczywistości wrocławski patrycjusz Nicolai Wirsing, posiadacz okazałej rezydencji we Wrocławiu, właściciel trzech wrocławskich młynów.

Śląsk na głównym szlaku

Ukształtowana we wczesnym średniowieczu, ponadregionalna trasa handlowa, wiodła z półwyspu Iberyjskiego przez Kolonię, Frankfurt, Lipsk, Wrocław, Opole i Kraków, w Przemyślu rozgałęziając się na dwie drogi: w kierunku Kaukazu i Konstantynopola. W dokumencie Henryka Dostojnego (margrabia Marchii Miśnieńskiej i Łużyc) z 1252 roku nazwana została Strata Regia, czyli Drogą Królewską. Trakt nazywany był Drogą Królewską lub Via Regia – Drogą Wysoką ze względu na to, że przebiegając przez terytoria różnych państw podlegał bezpośrednio ich władcom i obowiązywało na nim szczególne prawo i opieka królewska. W XI i XII wieku Wrocław i Opole, główne miasta tranzytowe Via Regii na terenie Śląska, bogaciły się i rozrastały bardzo szybko. Jeszcze w drugiej połowie XIII wieku Opole rosło szybciej od "stołecznego" Raciborza Władysława I, leżącego na odgałęzieniu trasy wiodącej na Morawy (na Śląsku Via Regia przebiegała dwoma trasami: Sławków – Bytom – Opole – Wrocław i nieco rzadziej uczęszczana Sławków – Siewierz – Wożniki – Kluczbork – Wrocław mająca odgałęzienie na Poznań).

Analizując dokumenty z okresu XIV – XVII wieku, w szczególności korespondencję kupców wrocławskich i Stanów Śląskich z polskimi i czeskimi królami (dostępną na przykład w opracowaniu polskiego historyka z połowy XIX wieku A. Mosbacha), ustawy Stanów Śląskich, Sejmu Górnośląskiego, a także uchwały Sejmików polskich, czy zachowane dokumenty handlowe niektórych polskich miast, widzimy jednak, że z upływem czasu handel na tej trasie zamierał, a w końcowym okresie praktycznie go nie było.

Utrudnienia dla kupców

W XIV wieku kupcy śląscy coraz częściej zamiast prostej drogi na Kraków podążali drogą okrężną. Początkowo przez Krzepice (okolice Częstochowy), potem przez Wieluń, w XV wieku nawet absurdalnie okrężną drogą przez Kalisz. Uzasadnienie, które na ogół podają polscy historycy: brak bezpieczeństwa szlaku krakowskiego, jest podwójnie słabe. Po pierwsze wskazuje na niechęć lub niemożność zapewnienia tego bezpieczeństwa przez króla polskiego – Via Regia na terenie Polski była w jego gestii. Po drugie, jak wynika z zachowanych pism kupców wrocławskich, na wszystkich okrężnych szlakach napaści rozbójnicze, czy nawet zajęcia przemocą przewożonych towarów przez szlachtę polską, były na porządku dziennym.

Główną, zniechęcającą do korzystania z traktu królewskiego w Polsce przyczyną było nadanie wielu polskim miastom położonych na nim prawa składu. Był to przywilej, nakładający na przejeżdżających kupców obowiązek wyłożenia do sprzedaży wszystkich przewożonych towarów na określony czas, na ogół na trzy dni. Uszczuplało to ilość towaru wiezionego na konkretne zamówienie, wydłużało, w ekstremalnych przypadkach kilkakrotnie, czas podróży oraz zwielokrotniało jej koszty. Z punktu widzenia kupców były to dodatkowe i bardziej uciążliwe, nieformalne punkty poboru opłat celnych za przewożone towary, nic więc dziwnego, że zaczęto podróżować drogami omijającymi je. Proceder był tak powszechny, że 17 lipca 1417 roku Władysław Jagiełło wysłał pismo do rady miasta Wrocławia pismo napominające kupców, aby "jadąc (...) w interesach kupieckich, nie mijali zwyczajnych gościńców, przemykając się innymi drogami". Na zjeździe powszechnym w Sieradzu w 1432 roku. po raz pierwszy Polska wprowadziła embargo na eksport (głównie artykułów spożywczych) na Śląsk, prawdopodobnie wzmocniony potem zakazem handlu kupców śląskich w całej Polsce, bo 13 maja 1441 roku, król Polski i Węgier, Władysław Warneńczyk, zezwala im z "towarami i wołami jeździć po Polsce, Litwie, i Węgrzech, także handlować nimi". Spokojne handlowanie nie trwało najwyraźniej długo, bo już 15 lat później król czeski interweniuje u Kazimierza Jagiellończyka w sprawie przywrócenia pozwolenia na handel kupców wrocławskich w Polsce.

Czasowe embarga nakładane było potem kolejno prawie przez wszystkich polskich królów, czasami zastępowane zakazem wjazdu do Polski śląskich kupców, zamykaniem dróg, lub nakazem sprzedaży wszystkich wiezionych towarów w pierwszych wyznaczonych polskich miastach (na przykład Kraków, Sieradz, Leszno).

Ostatni wóz z Opola

Zakazy na ogół były luzowane w związku z wojennymi niepokojami na pozostałych polskich granicach, wskutek konieczności zakupu produkowanego we Wrocławiu prochu lub świdnickich armat. Z końcem XV wieku, król polski, Jan Olbracht, wyznaczył konkretne trasy handlowe, z których, pod karą zajęcia towarów, nie wolno było śląskim (i pruskim) kupcom zjechać, przy okazji, jako centralny punkt na trasie handlowej z Prus na Śląsk, wyznaczony został Kalisz z absurdalnie długim, siedmiodniowym prawem składu. W XVI i XVII wieku Via Regia na odcinku Śląsk – Kraków praktycznie przestała istnieć. Z dokumentów krakowskich wynika, że w całym tym okresie do Krakowa przyjechał tylko jeden wóz z Opola (z sierpami).

3

Komentarze

  • silesiano arcyciekawy artykuł! 16 października 2020 09:30super ciekawy artykuł, to bardzo ciekawe, że historia Śląska pisana przez Polaków czy Niemców zawiera tyle przemilczeń. Aż kupił bym jakąś książkę Pan Lubosa, dobrze się to czyta
  • Dede Do kodu 15 lipca 2018 23:46Przecież autor na początku napisał ilu śląskich rycerzy walczyło po polskiej stronie. To nie autor jest antypolski to historia tych ziem taka jest.
  • nie lubię KODu do autora 06 lutego 2018 15:25tylko, że ktoś tak "anypolski", jak rysuje się z tego artykułu zapomina, powiedzieć, że Ślązacy walczyli pod Grunwaldem również po polsko-litewskiej stronie.

Dodaj komentarz