Mieszkańcy mają prawo do spokoju, a parafie są zobowiązane do przestrzegania prawa i w tym obszarze – mówią ostrożnie w rybnickim magistracie. Efekt jest taki, że kościoły są karane za... wzywanie wiernych na modlitwę.
Na razie ofiarą przepisów stali się werbiści, którzy prowadzę parafię pw. Królowej Apostołów przy ulicy Kościuszki w Rybniku. Ojciec Jan Pilek, proboszcz, został ukarany za nadmierny hałas. Zapłacił 200 złotych grzywny i pokrył koszty sądowe. Parafia ograniczyła liczbę działających dzwonów do jednego, a czas bicia z trzech do minuty. Kapłan zwrócił się do specjalistycznej firmy, by zmierzyła aktualny poziom hałasu. Wyszło, że wszystko jest w normie. Ojciec Jan myślał, że problem rozwiązany. Ale się pomylił.
Teczka proboszcza
– Tym razem mam już zapłacić 400 złotych. Napisałem sprzeciw, muszę poszukać adwokata, bo boję się, że to się nie skończy. Byłem zobaczyć w sądzie moją teczkę, są tam skargi jednego człowieka i dwie opinie – rozkłada ręce ojciec Jan Pilek. Okazuje się, że bicie dzwonów przeszkadza jednemu młodemu człowiekowi. Ksiądz mówi, że mężczyzna twierdzi, iż dzwony budzą go co niedzielę o godzinie 6.30. Gdy tylko je usłyszy, wydzwania na obydwa parafialne telefony z żądaniem, by pozwolić ludziom spać, bo nie może odpocząć.
– Zasypuje nasze skrzynki mejlowe, musieliśmy zablokować jego wiadomości. Niektóre były obraźliwe. Pisał na przykład, że zamiast kościoła miała stać Biedronka, że lepiej menelom dać złotówkę – mówi ojciec Pilek. ktoś poradził mu, by zgrał te wszystkie maile, bo to mobbing. Ma na pendrajwie ze sto informacji. – Ja tam się nie obrażam, nie mam korony na głowie, ona mi nie spadnie – stwierdza proboszcz Pilek.
Nie dogadał się
Próbował się dogadać. Mówił: "Pan Jezus cię wzywa na modlitwę, wstań", ale bez efektu. Nic nie wskórali też parafianie, którzy stoją murem za proboszczem. – Ma jedną śpiewkę, że jest zmęczony, ma prawo do odpoczynku. Nie wiem, skąd w tym młodym chłopaku tyle zawziętości. Przecież jak ktoś jest zmęczony, to śpi, a nie wydzwania do kogoś przez godzinę – uważa proboszcz. Mówi, że jak nie będzie innego wyjścia, to dzwony wyłączy. – Będziemy jedyną parafią w Rybniku, w której nie będzie słychać bicia dzwonów – mówi ze smutkiem.
Okazuje się, że podobny problem, choć nie na taką skalę, miał ksiądz Krzysztof Muras, który opiekuje się kościółkiem na terenie szpitala psychiatrycznego i jest jednocześnie kapelanem. Doszedł do porozumienia z osobą, której przeszkadzało bicie dzwonów. – Zrezygnowaliśmy z kurantów o godzinie 6 rano. Melodia pieśni "Kiedy ranne wstają zorze" trwała 23 sekundy. Witała tych, którzy przychodzili na rano do pracy, żegnała schodzących z dyżuru. Mieli okazję zaczynać i kończyć pracę z Panem Bogiem – mówi kapelan.
Problem narasta
Teraz dzwony biją na każdą mszę i na Apel Jasnogórski. A o godzinie 18 rozbrzmiewa sygnał z pieśni o Chrystusie Królu. To też pora szpitalnej zmiany, jedni schodzą z dyżurów, drudzy zaczynają 12-godzinną pracę. Skargi się skończyły. – To problem przepisów, które trzeba zmienić, by kościoły były traktowane jak miejsca kultu, a nie obiekty przemysłowe. Bo ludzie są tacy, jacy są, jedni przyjaźni bardziej, inni mniej – zauważa ksiądz Muras. Skargi były też na bazylikę, ale proboszcz nie chce o tym mówić. Nie chce rozgłosu.
Agnieszka Skupień, rzeczniczka rybnickiego magistratu, przyznaje: do urzędu miasta coraz częściej zgłaszają się ludzie uskarżający się na hałas dzwonów kościelnych. Co się wtedy dzieje? – Na początku proponujemy załatwienie sprawy bezpośrednio z proboszczem, nie zawsze udaje się nakłonić takie osoby do załatwienia sprawy między stronami. Na wniosek mieszkańca urząd rozpoznaje temat. Najczęściej rozpoczyna się od badań poziomu hałasu – wyjaśnia Agnieszka Skupień. – Nie jest prawdą, że prezydent czy urząd miasta nakłada mandaty na parafie, w których dzwony zdaniem ludzi za bardzo hasłują – zastrzega.
Przybywa skarg
Mieszkańcy, którym przeszkadzają dzwony, dzwonią do straży miejskiej. – Zgłoszenia dotyczące zbyt głośnych dzwonów wpływają do nas od lipca 2016 roku. Dotychczas przyjęliśmy ich 28. Były to zarówno zgłoszenia mejlowe, jak i telefoniczne – mówi Dawid Błatoń, rzecznik prasowy formacji. Zgłaszającą była jedna osoba, której przeszkadzały właśnie dzwony w parafii pw. Królowej Apostołów. – Ta osoba złożyła zeznania do protokołu, więc byliśmy zobligowani do przekazania sprawy do rozpatrzenia przez sąd. Żaden mandat w tej sprawie nie został na nikogo nałożony – dodaje Dawid Błatoń.
– Trudno jakoś ocenić tę sytuację, mieszkańcy mają prawo do spokoju, a parafie są zobowiązane do przestrzegania prawa również w tym obszarze. Faktem jest, że dźwięki dzwonów kościelnych od wieków towarzyszyły przestrzeni miast i wsi, będąc nieodłącznie elementem związanym z polską tradycją. W ostatnim czasie staliśmy się bardziej wyczuleni na własne dobro i dochodzimy swoich praw – komentuje Agnieszka Skupień.
Co na to prawo |
Agnieszka Skupień, rzecznik prasowa rybnickiego magistratu: Kościoły, zgodnie z ustawą prawo ochrony środowiska z 27 kwietnia 2001 roku, traktowane są jako zakłady ze względu na zawartą w niej definicję słów "zakład" i "instalacja". W myśl artykułu 115 w przypadku przekroczenia norm poziomu hałasu magistrat ma obowiązek wszcząć z urzędu postępowanie administracyjne i wydać decyzję. W trakcie postępowania daje czas na dostosowanie dźwięku dzwonów do norm. Zdarza się, że wystarcza drobna regulacja. Nieraz jednak parafia nie odpowiada albo wręcz chce wydania decyzji o dopuszczalnym poziomie hałasu, najprawdopodobniej po to, by w razie kolejnej podobnej sprawy temat był załatwiony. |
55 na tyle decybeli za dnia określono w ustawie dopuszczalny poziom hałasu w centrach miast liczących powyżej 100 tysięcy mieszkańców. Nocą jest to o 45 decybeli mniej
Komentarze