Na prowadzeniu Kacper Woryna / ARC
Na prowadzeniu Kacper Woryna / ARC

 

Komplet 11 000 widzów oklaskiwał wygraną żużlowców ROW nad Get Well Toruń 49:41. Dramaturgia spotkania była niezwykła...

 

Zaczęło się od mocnego uderzenia zespołu z Torunia, ale końcówka należała już do rybniczan i to oni cieszyli się z kolejnego ligowego zwycięstwa. Nie udało się co prawda zrealizować planu maksimum, jakim był bonus, ale jak przyznał trener Mirosław Korbel, przed zawodami zwycięstwo za dwa punkty brał w ciemno. Bardzo udany debiut w barwach rybnickiej drużyny zaliczył Brady Kurtz, Australijczyk zdobył 11 punktów z jednym bonusem. W toruńskim zespole najlepiej radził sobie Chris Holder, ale dotkliwy okazał się brak Pawła Przedpełskiego, który w swoim drugim starcie upadł na wyjściu z łuku i stadion opuścił w karetce.

Na otwarcie bieg wygrał Fredrik Lindgren. Szwed dzień wcześniej bardzo dobrze spisał się w Grand Prix Szwecji, gdzie zajął 3. miejsce, a swoją dobrą formę potwierdził w Rybniku. Plan wykonał także Kacper Woryna, który bez większych problemów wygrał wyścig juniorski. Kolejne biegi dość nieoczekiwanie należały jednak do gości. Najpierw mistrzowsko rozprowadził bieg z Grzegorzem Walaskiem. Na dokładkę w biegu kolejnym zaskoczył Igor Kopeć-Sobczyński, który wspólnie z Chrisem Holderem objechał Kurtza i Roberta Chmiela. Get Well wysunał się na 6-punktowe prowadzenie, co zmusiło sztab szkoleniowy ROW-u na błyskawiczne rezerwy taktyczne.

Te jednak zdawały się na niewiele. W biegu 5. ROW wychodził na prowadzenie, ale na przeciwległej prostej poważnie wyglądający wypadek zaliczył Przedpełski. Winny upadku Lindgren został wykluczony, a żużlowiec z Torunia został przewieziony do szpitala. Na szczęście dla rybniczan w powtórce doskonale spisał się Tobiasz Musielak przywożąc remis. Zresztą wychowanek Unii Leszno w całym meczu jechał znakomicie i był jednym z liderów ROW-u. Kolejne trzy biegi nie przyniosły rozstrzygnięć. Trójki zdobywali Australijczycy z obu zespół. Wpierw Kurtz, później po trójce zgarnęli Chris i Jack Holder. Druga faza zawodów to przebudzenie debiutującego w barwach ROW-u Kurtza. Trener Korbel dał mu szansę, desygnując żużlowca z Antypodów jako rezerwa taktyczna w 9. gonitwie. Decyzja o zmianie okazała się słuszna, dodatkowo na dystansie jeden punkt z rywalami wywalczył Lindgren. ROW zaczął odbrabiać straty.

Szczelnie wypełniony kibicami stadion przy ul. Gliwickiej 72 ożył w biegu 12. Z przodu gnał szybki Kacper Woryna, a za jego plecami fenomenalną szarżę wykonał Kurtz. Kangur z ostatniego miejsca na przeciwległej prostej wcisnął się między parę rywali i śmiałym atakiem wyszedł na drugą pozycję. Anioły straciły tym samym swoją przewagę, a na wskutek kontuzji Przedpełskiego w biegu 13. musieli walczyć dwoma juniorami. Taką okazję doskonale wykorzystali 12-krotni Mistrzowie i pokonali młodzieżowców z Torunia 5:1.

Get Well był już pewny zdobycia punktu bonusowego, ale zwycięstwo w meczu wybił im z głowy duet Woryna / Lindgren. Rybniczanin od startu prowadził w 14. wyścigu, a z przeciwnikami postanowił zabawić się Szwed, który dwa punkty wywalczył po pasjonującej walce na dystansie. Wygraną w całym meczu przypieczętował Musielak, a ostatnie miejsce Kurtza w finałowym biegu i tak nie przyćmiło jego świetnego występu.

Wynik spotkania wciąż nie dał odpowiedzi na to, kto opuści PGE Ekstraligę w tym roku. W następnej kolejce Toruń pojedzie u siebie o życie z GKM-em Grudziądz. ROW uda się natomiast do Leszna, gdzie postara się powtórzyć przynajmniej zeszłoroczny wynik, czyli remis.

 W niedzielę nasi żużlowcy jadą na mecz do Leszna, a w Toruniu spotkanie dwóch drużyn walczących o utrzymanie w PGE Ekstralidze: Get Well podejmuje GKM Grudziądz. Ważny w kontekście przyszłości ROW Rybnik w PGE Ekstralidze będzie też czwartek – w Warszawie zbierze się komisja dyscyplinarna POLADY, która rozpatrzy sprawę zawieszonego za doping Grigorija Łaguty.

Komentarze

Dodaj komentarz