W sobotni wieczór dostanie się w pobliże placu Jana Pawła II przed bazyliką św. Antoniego graniczyło z cudem. Były tam setki, jeśli nie tysiące widzów! Wszystko za sprawą "Wodowiska" zorganizowanego przez Centrum Movytza z Rybnika
Na pomysł zorganizowania "Wodowisko wpadł Wojciech Chowaniec z Centrum Sztuki i Rekreacji Movytza w Rybniku. Fabuła jest rodzajem sennej baśni. Zaczyna się całkiem realistycznie: pewien hydraulik próbuje naprawić wannę! Po chwili jednak zaczynają się dziać nieprzewidziane wypadki: woda jakby ożywa i zaczyna grać z bohaterem! W końcu zostaje on wciągnięty do wodnego świata przez tajemnicze istoty i ich przywódczynię. To właśnie taniec z nią staje się główną osią przedstawienia! - Bardziej na pytanie czym jest Wodowisko może odpowiedzieć to, że to jest projekt społeczny. Mnie najbardziej interesuje w tym spektaklu to, że spotykam się z dużą ilością ludzi. Jest tutaj 26 wykonawców – amatorów i pasjonatów – którzy występują na scenie. Niektórzy pierwszy raz, niektórzy po raz kolejny. Chodzi o to, że ci ludzie zostali wybrani metodą castingową i zaangażowali swój czas i swoje chęci w to, żeby w ogóle w tym wystąpić. Dali mi glejt zaufania, żebym mógł dla nich zrobić spektakl. To jest coś pięknego w ogóle! – mówi Wojciech Chowaniec. Spośród wykonawców 5 osób to profesjonalni tancerze, a reszta to pasjonaci z Rybnika i okolicy.
Twórcy spektaklu chcieli wykorzystać wspaniałe możliwości, jakie daje im przestrzeń obok rybnickiej Bazyliki. - Multimedialna fontanna jest integralną częścią tego spektaklu. Tak naprawdę jest też w ogóle inspiracją, dzięki której ten spektakl powstał! Zamarzyło mi się, żeby zrobić spektakl na fontannie z wodą! Chciałem połączyć ruch tancerza – ruchowca, jego fizyczne ciało, z wodą fontanny, którą my możemy sterować. To jest bajka, którą my możemy stworzyć. Obrazy wodne plus ciało tancerza to jest totalny kosmos, którego już nawet ja nie ogarniam! – śmieje się Wojciech Chowaniec.
Treningi były bardzo wyczerpujące, ale nie mogło być inaczej, skoro do wykonania był taki ogrom prac. Z rozmów z wykonawcami wynika jednak, że nikt nie żałuje poświęconego czasu i energii! – Trafiłam na casting dzięki moim dwóm koleżankom, które mnie zachęciły do tego przedsięwzięcia. Opowiedziały mi trochę o tym miejscu i wydarzeniu. Treningi dla osób dyspozycyjnych były rano przez trzy godziny. Natomiast wieczorem wszyscy zbieraliśmy się od 17 do 21 i wspólnie ćwiczyliśmy. Na nich każdy mógł się jakoś wykazać i dodać jakąś część do tego wydarzenia. Mogliśmy wykazać własną inwencję, dodać jakieś ruchy. Jest więc tutaj cząstka nas i wszyscy jesteśmy w ten sposób obecni w tym przedstawieniu! Były też choreografie ustawione. Wszyscy bardzo się w to zaangażowali i była niesamowita atmosfera! Aż chciało się pracować… chociaż przez te upały było bardzo ciepło! – mówi Asia Białecka. Nadia Grychtoł do wzięcia udziału w castingu została zachęcona przez swoich instruktorów: - Zaproponowali, że robią casting i mogę przyjść, bo to jest dobra okazja, żeby się sprawdzić i spróbować takiej nowej formy, jaką jest spektakl. Spodobał mi się ten pomysł. Chciałam pokazać się szerszej publiczności i sprawdzić, czy moje umiejętności są na odpowiednio wysokim poziomie, żeby wziąć udział. Udało się, przeszłam casting i teraz tutaj tańczę! – tłumaczy.
Nieliczna grupa widzów była związana ze środowiskiem teatralnym i tanecznym. - Jesteśmy wszystkie z jednej grupy i nasz znajomy nas zaprosił. Przyszłyśmy oglądać naszego wspaniałego i utalentowanego Tomasza Tuszyńskiego, który jest jednocześnie naszym reżyserem w grupie teatralnej Cordis – mówią Nicole Adamczyk, Dominika Pełzak i Emilia Konsek. Większość widzów jednak nie ma na co dzień nic wspólnego z tańcem i po prostu chciała przeżyć coś magicznego. – Usłyszałam od znajomej, że będzie takie widowisko i zachęciło mnie to – tłumaczy Joanna Malec. – Nastawiam się na to, że będą tańczyły dziewczyny, będzie dużo wody, jakieś kolory… sama jeszcze nie wiem, co to będzie, ale na pewno będzie bardzo fajnie – dodaje Justyna Witkowska. Podczas pokazu widzowie oniemieli z wrażenia, choć czasem po prostu nie mogli powstrzymać się od braw dla tak wspaniałego występu! – Było super! Naprawdę świetne te pokazy! – mówiła Zuzanna Krajcarz. – Super! Naprawdę nieźle – dodał Łukasz Czech. Irena Soppa mówiła jednak, że brakowało jej większej ilości kolorów: - Chciałam porównać, bo w Ameryce widziałam podobne przedstawienie. Było za mało chyba koloru i gry świateł. Były punkty ciemne, także tancerze tańczyli fajnie, ale za mało ich było widać. Wiem jednak, że to się dopiero w Polsce rozwija i jak na początek to bardzo fajnie! – mówiła.
Organizatorzy nie ukrywali, że chcieli nie tylko dać ludziom radość widowiska, ale też zachęcić ich samych do spróbowania swoich sił w tańcu: - Myślę, że to widowisko może zachęcić niektórych do ruchu. Jeśli będą poszukiwali takich alternatywnych form ruchu, to serdecznie zapraszamy do naszego Centrum Sztuki i Rekreacji Movytza. Tam staramy się ambitnie ruszać, uczyć się zdrowego ruchu. Korzystamy z tańca współczesnego, ale także z różnych innych form. Dlatego myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie! Warto spróbować swoich sił! – mówi Anna Kasprzak-Chowaniec i dodaje: - Chciałabym porywać ludzi i pokazywać im, co jest fascynującego w teatrze tańca, tańcu współczesnym i w ogóle w tym rodzaju poruszania. Od zawsze to robię, więc chcę zarażać innych! – mówi.
Okazuje się, że nie byłoby przedstawienia, gdyby nie miłość! – Jestem ze Szczecina, ale mam stąd żonę i za żoną przyjechałem! Bardzo ją kocham! Już tutaj zostanę na całe życie, to miasto ma ogromny potencjał i chcę go wykorzystać! W pełni! W pełni! W pełni! – zapewnia Wojciech Chowaniec.
Komentarze