Zbiorowe zdjęcie uczestnikw wczasw ze skatem / Archiwum
Zbiorowe zdjęcie uczestnikw wczasw ze skatem / Archiwum

 

Jak ktoś gra dobrze, to bardzo polecam, a jak ktoś gra słabiej, to też polecam – tak o wczasach ze skatem mówi Władysław Maziarczyk, były mistrz Polski.

 

Różnica jest taka, że ten pierwszy może wygrać, a ten drugi raczej nie, ale obaj sobie pograją. Do tego nie brakuje i innych atrakcji, bo można pojeździć na rowerze, pospacerować, poplażować, a jesienią nazbierać grzybów, więc łączy się przyjemne z pożytecznym – tak o wczasach ze skatem mówi Władysław Maziarczyk, zawodnik Strażaka Głożyny. To on wygrał ostatnią edycję wypoczynku nad morzem połączonego z łamaniem głowy przy zielonym stoliku, który organizuje pszowska firma Ania.

Obecnie to już bardzo popularna forma spędzania urlopu (wczasy ze skatem odbywają się m.in. w Wydminach czy w Jastrzębiej Górze), ale niegdyś taka możliwość istniała tylko w Dźwirzynie. Na pomysł wpadł szef Ani Józef Cegiełka, bo sam jest zapalonym szkaciorzem, zawodnikiem Herkulesa Rydułtowy, czyli sekcji zrzeszonej w okręgu Śląsk Południe. Z tego też powodu zdarzają się turnusy zdominowane przez graczy z naszego regionu, aczkolwiek teraz (a była to 32. edycja wczasów, które przypomnijmy, mają odsłonę wiosenną i jesienną) była reprezentacja kilku okręgów, nie brakowało niezrzeszonych, przyjechało też siedmiu Niemców.

Rywalizacja miała więc wymiar międzynarodowy, co nadało jej kolorytu i rangi, ale też zmusiło organizatorów do poczynienia odpowiednich kroków. – Niemcy nie znali polskiego, a niektórzy nasi gracze nie potrafią licytować w języku niemieckim, co mogło rodzić pewne kłopoty w rajcowaniu i rozgrywce. Z tego powodu przygotowaliśmy ściągawki z wymową niemiecką kolejnych wartości gier, ale problemów w zasadzie nie było. Mieliśmy za to rekordową liczbę zawodników. Do tej pory nigdy nie było ich więcej jak 36, a tym razem przy stolikach zasiadało aż 50, w tym jedna kobieta. Z tego najbardziej się cieszymy, choć trzeba też wspomnieć o fantastycznej atmosferze, bez której trudno przecież o dobry wypoczynek – wylicza Józef Cegiełka.

Szkaciorze na wczasach rywalizowali o tytuł najlepszego gracza turnusu (liczyła się tu suma punktów uzyskanych w siedmiu odsłonach turnieju zasadniczego), o puchar prezesa Ani oraz o puchar prezesa okręgu Śląsk Południe. Władysław Maziarczyk, który jest byłym mistrzem Polski i ma w dorobku ponad 250 pucharów z przeróżnych imprez skatowych, wygrał turniej główny, uzyskując 17326 pkt i zostawiając w pokonanym polu również byłego mistrza Polski Józefa Myrczika z Szombierek Bytom, który zgromadził 16537 oczek. Dodajmy, że rywalizacja między obu panami toczyła się do ostatniego rozdania, a Władysław Maziarczyk do kolekcji dołożył jeszcze puchar prezesa Ani, zdobywając go z wynikiem 3281 pkt. Puchar prezesa Okręgu Śląsk Południe wywalczył Stefan Chlebik (Herkules Rydułtowy, 2425 pkt), który w klasyfikacji generalnej znalazł się na dziewiątym miejscu z dorobkiem 14658 pkt.

– Jako ciekawostkę podam, że rozegrano dwa granovery, jednego, z czterema, wylicytował Marian Kasparek z Górek Śląskich, niestety przegrał. Słabo jak na swoje umiejętności wypadł Józef Armatys ze Skata Racibórz, trzeci były mistrz Polski, który zajął szóste miejsce z wynikiem 15109 pkt. Zawodnicy niemieccy nie prezentowali zbyt wielkiej klasy ani formy i zdecydowanie zostali ograni przez naszych, a z racji tego, że było tak wielu graczy z różnych stron, można było sformować po kilka reprezentacji z okręgów Zabrze, Tychy, Opole czy Katowice. W ogóle ta edycja wczasów tak się udała, że nie mamy już miejsc na turnus wrześniowy, ponadto dużo osób zapisało się na przyszłoroczny turnus wiosenny – podsumowuje Józef Cegiełka.

Władysław Maziarczyk w nagrodę za wygranie turnieju głównego pojedzie za darmo na przyszłoroczne wczasy wiosenne. Jeszcze nie wie, czy wybierze się sam, czy z kimś z rodziny. Wcześniej bywał już w Dźwirzynie z żoną, wnukami, kilka razy wygrywał, akurat teraz pojechał sam i zdobył dwie nagrody, ale tak się złożyło. – Ja od kilku lat funduję puchar i na turnus wiosenny, i jesienny, choć na jesienny już niestety nie jeżdżę. Z powodu braku czasu – podsumowuje prezes okręgu Śląsk Południe Alojzy Huwer.

Więcej w kąciku skatowym w "Nowinach".

Komentarze

Dodaj komentarz