Archiwum / Marek Krząkała
Archiwum / Marek Krząkała

Kiedy przed długim weekendem majowym dotarły do mnie informacje o możliwości likwidacji Ośrodka Zamiejscowego Sądu Okręgowego w Rybniku, z trudem im dowierzałem. Choć w sejmowych kuluarach już od jakiegoś czasu mówi się o kolejnej pseudoreformie, tym razem sądownictwa w Polsce nie sądziłem, że sprawa dotknie także naszego ośrodka.

 

W końcu to jeden z najnowocześniejszych budynków sądu w Polsce z odpowiednim zapleczem pomieszczeń biurowych, sal rozpraw, archiwum, systemami bezpieczeństwa, a przede wszystkim dobrą kadrą. Kiedy został oficjalnie otwarty w 2011 roku ówczesny minister sprawiedliwości mówił o twórczej roli miasta, wzroście rangi Rybnika i regionu w województwie śląskim, ale też o możliwości przekształcenia i utworzenia z czasem niezależnego Sądu Okręgowego z siedzibą w Rybniku (dzisiaj formalnie to filia Sądu Okręgowego w Gliwicach). Warto dodać, że nasz sąd kosztował podatnika 38 mln zł, a dodatkowo samorząd rybnicki przekazał 4 mln zł. Likwidacja musiałaby zostać uznana za ewidentne marnotrawienie pieniędzy publicznych, na co nie może być naszej zgody.

 

Każdy mieszkaniec naszego regionu, który chociaż raz musiał załatwiać jakiekolwiek sprawy w sądzie wie, jakim ułatwieniem jest możliwość załatwienia wszystkiego na miejscu. Nie trzeba wówczas jeździć do oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów Gliwic i czekać tam wiele tygodni, czasem miesięcy na rozprawy. A warto przypomnieć, że rybnicki sąd obsługuje także miasta i powiaty Jastrzębie-Zdrój, Racibórz, Wodzisław Śląski i Żory. Nikt nie ma wątpliwości, że w przypadku przeniesienia rozpatrywania spraw do Gliwic czas oczekiwania na rozprawy zdecydowanie się wydłuży.

 

Jeśli pod lakonicznym komunikatem Ministerstwa Sprawiedliwości, że przeprowadza obecnie wstępną analizę struktury sądów powszechnych i funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości kryje się likwidacja rybnickiego ośrodka, to będzie to nic innego jak działanie na szkodę mieszkańców i naruszanie konstytucyjnej zasady dostępności do sądów powszechnych. Mam jednak wciąż nadzieję, że w Warszawie ktoś pójdzie po rozum do głowy i korzyści płynące dla mieszkańców będą ważniejsze niż tylko interes obecnej władzy. W przeciwnym razie staniemy się sądowym zaściankiem. Czy tego chcemy?

 

 

2

Komentarze

  • kargul Sąd sądem, ale... 22 maja 2017 08:37Panie Marku, kiedy sądy były wasze i obsadzaliście sądowniczą wierchuszkę swoimi ludźmi, to wszystko było OK. Teraz ktoś próbuje rozbić tą klikę i jest afera. Wygląda na to ze wyznaje pan filozofię babki Pawlakowej
  • jerry PiSlam 19 maja 2017 10:40Wyznawcy Jarosława nie cofną się przed niczym. Swoją drogą po raz pierwszy mamy sytuację, że politycy do facto przejmują sądownictwo. Co będzie dalej? Karzą wszystkim wpiąć w klatę podobiznę Jarosława?

Dodaj komentarz