Joanna Kryszczyszyn opowiedziała o swoim ojcu - Alojzym Legutce ps. Arion / Tomasz Świstowski
Joanna Kryszczyszyn opowiedziała o swoim ojcu - Alojzym Legutce ps. Arion / Tomasz Świstowski

Pułkownik Tadeusz Dłużyński przybliżył historię walki i postacie dowódców Żołnierzy Wyklętych, takich jak Zygmunt Szendzielarz ps. Łupaszka, Marian Bernaciak ps. Orlik, Stanisław Kasznica ps. Stanisław Wąsacz czy Danuta Siedzikówna ps. Inka. Symbolem niezłomności stał się Witold Pilecki. – Zgłosił się na ochotnika, dał się złapać, żeby przekazać światu wiadomości o tym, co się dzieje w obozie Auschwitz. W obozie niemieckim, co podkreślam, zorganizowanym przez Niemców na polskiej okupowanej ziemi. On powiedział tak: Auschwitz to była igraszka w porównaniu z katorgą, jaką przechodzili na ul. Rakowieckiej w więzieniach ubeckich. O tym w tej chwili już się mówi, ale do niedawna nie wolno było! – mówił prelegent.

Gdzie są ofiary, muszą być i kaci, wspomniano więc i Helenę Wolińską (właściwie Fajgę Mindlę Danielak). – To były rzeczy, o których nam nie było wiadomo i wierzyć się nie chce… Mógł to robić Polak Polakowi? Nie proszę państwa! To byli Ros… wrogowie, sowieci w polskich mundurach, przebrani w polskie mundury – mówił pułkownik i dodał: - Komuna twierdziła, że to była wojna domowa. Nieprawda – wojna domowa jest wtedy, kiedy naród jest podzielony i walczy jedna strona przeciwko drugiej, a tutaj tak nie było. Naród był zjednoczony i walczył przeciwko okupacji sowieckiej. To była wojna w obronie ojczyzny! Z takim samym okupantem, jakim był wcześniej okupant niemiecki.

Pułkownik podkreślił także konieczność budowania pamięci o tych wydarzeniach mówiąc: - Każdy okres w naszej historii, każda wojna, zmaganie naszego narodu w walce o niepodległość pozostało w literaturze i pieśni. Tylko niestety my tego nie potrafimy przekazać innym, świat o tym nie wie!

Przypomniano także Ślązaków, którzy walczyli w szeregach Wyklętych. Dyrektor muzeum Bogdan Kloch podkreślił, że historia Żołnierzy Wyklętych to ważna część historii Śląska: - Jest to bodajże jedno z nielicznych spotkań, które na naszym terenie odbywamy, dotykających tematu, który w jakiś sposób zahacza o pierwsze lata powojenne i losy podziemia, rozwiązanej Armii Krajowej. Po 45 roku mamy przecież tutaj cały dramat Pawła Cierpioła i jego grupy, która została przewentylowana przez komunistyczne służby bezpieczeństwa i de facto doprowadzona do likwidacji.

Mówiąc o śląskich Żołnierzach Wyklętych, prelegent przypomniał rybniczanina Alojzego Legutkę ps. Arion, który był członkiem Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej i został zdradziecko pojmany pod Nowym Sączem w 1949 roku. Karę śmierci zamieniono mu na ciężkie dożywotnie więzienie, z którego wyszedł na mocy amnestii. Na spotkaniu obecne były jego córki, w tym była wiceprezydent Rybnika Joanna Kryszczyszyn, która również zabrała głos: - Mogę przekazać to, co ojciec mówił o naszych dziwnych losach. My nie do końca w tamtych czasach mieliśmy możliwość decydowania, czy wracamy do ojczyzny z Armią Andersa czy z Polską Ludową. Naprawdę to były wyjątkowe czasy - poznałam dwóch braci z Zamysłowa: po robotach w Niemczech jeden trafił do jednego wojska, a drugi do drugiego wojska. Te nasze losy i te wybory nie do końca były naszymi świadomymi wyborami – mówiła i dodała: - Ojca pamiętamy jako wyjątkowo pogodnego człowieka. W domu nie mówiło się o historii, kiedy byliśmy dziećmi. To był czas, kiedy rodzice bali się, że młoda osoba powie coś, za co pójdzie siedzieć. Historię poznawałyśmy jako dorosłe kobiety, kiedy dopiero zaczęto mieć odwagę mówić i wychowywać nas w duchu patriotyzmu. Jestem przykładem pokolenia wyjątkowo zagmatwanego w tę historię: my jako dzieci uczeni byliśmy wierszyków o Rosji, śpiewaliśmy piosenki po rosyjsku, byliśmy zapisywani do różnych organizacji proradzieckich. A dopiero potem rodzice powoli, w zaciszach domowych, kiedy człowiek miał już tę świadomość, że nie powie czegoś, czego nie powinien powiedzieć,  mówili nam o przeszłości.

1

Komentarze

  • harcownik44 żołnierze wyklęci...w Rybniku 06 kwietnia 2017 01:45Ze tego co wiym to w polsce wyklynci to som yno Ślonzoki- odmawio nom sie prawa do godki i łonaczynio naszych obyczajow. Smyślo jakiś bojki o jakiś wieży spadochronowej i tymu podobne pitolyni i bojania. Wciepuje sie nom jakiś wyklyntych co to dycki jawiyły sie jako chachory i bandziory zwykłe- ksywa łupaszka godo ło nim wszystko) Widza "dojno zmiana" przikicała tysz do Rybnika. LUDZISKA nima Wos gańba ło to? Pon Boczek Wos rychtyk odeszoł? Yno tera sie nie tropcie tym, dlo Nos tysz zaśwyci jeszcze słońce. Polokom winszuja dobrego i coby obczajyli że niy som sami na tym świecia. Uszanuj inszego a i Ciebie bydom szanować.

Dodaj komentarz