Mieczysław Kościuk / ARC
Mieczysław Kościuk / ARC

 

Rozmowa z Mieczysławem Kościukiem, przewodniczącym Solidarności w kopalni Krupiński


 

Z końcem marca Krupiński ma trafić do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Do innych zakładów JSW przeniesiono już 305 pracowników. Czy wierzy pan jeszcze, że kopalnię da się uratować?

Dyrektor opracował nową koncepcję funkcjonowania, którą osobiście zawiozłem ministrowi energii. Nie ukrywam, że to efekt naszego spotkania z prezesem Jarosławem Kaczyńskim. Przedstawiliśmy mu sytuację w JSW. Po spotkaniu Kaczyński zasugerował rządowi, że należy pochylić się nad tym projektem, bo jest ważny ze względów społecznych i godny uwagi. Należy powołać zespół ekspertów do jego oceny. Do tego czasu należy przerwać alokację załogi. Minister ma sporządzić raport końcowy.

 

Na czym polega rozwiązanie zaproponowane przez dyrektora?

Już sam tytuł mówi dużo: "Koncepcja funkcjonowania kopalni Krupiński w ramach przyznanej koncesji w 2013 roku do 2030 roku". Chodzi o przeprofilowanie produkcji. Dotychczas fedrowano głównie najgorszy węgiel energetyczny i słabszy koksowy. Tymczasem mamy "za miedzą" (500 metrów od szybów) żyłę złota – złoże węgla koksowego i o niego toczy się walka. Tym bardziej że ceny za ten surowiec na rynkach światowych osiągnęły rekordowy pułap. Zasoby Krupińskiego liczą ponad 90 mln ton węgla koksowego, co starczyłoby na kilkadziesiąt lat pracy i oznacza zatrudnienie dla kilku pokoleń górników.

 

Może jednak nie opłaca się ich fedrować, na przykład ze względów geologicznych?

Wykazaliśmy, że spośród wszystkich kopalni JSW właśnie Krupiński może najniższym koszem (ok. 300 mln zł) dotrzeć do pokładów węgla koksowego, i to w ciągu dwóch lat. Pozostałe zakłady dopiero za pięć lat i za dużo większe pieniądze. Przygotowanie pola górniczego Bzie-Dębina dla kopalni Zofiówka pochłonęło już 800 mln zł, a całkowity koszt wyniesie 1,5 mld zł. Znam temat bardzo dobrze, pracuję w Krupińskim już 38 lat.

 

JSW uznała jednak kopalnię za nierentowną, dlaczego?

Wszyscy wiedzą o złożu 405/1 węgla koksowego i miąższości do 11 metrów, tylko nie minister energii Tchórzewski, który zgodził się na przekazanie kopalni do SRK. Z eksploatacją można byłoby ruszyć w 2019 roku, a już w 2020 Krupiński osiągnąłby zysk. I to jest szansą, ale i paradoksalnie problemem naszej kopalni. Wiedzą o tym Niemcy, reprezentowani przez spółkę pana Markowskiego, starając się o koncesję na te pokłady, które ma dziś kopalnia Krupiński. Nie ukrywa, że swego czasu podpisał porozumienie z poprzednim zarządem JSW na korzystanie z infrastruktury naszego zakładu. Chce budować kopalnię bez kopalni. W tym celu potrzebuje stacji wentylatorów, dróg, chodników i przekopów, którymi transportuje się urobek do zakładu przeróbczego Krupińskiego, zbudowanego do przeróbki węgla koksowego.

 

Doszukuje się pan tu drugiego dna?

Na przeszkodzie dalszemu funkcjonowaniu Krupińskiego stoi interes niemiecki, który chce wejść w miejsce likwidowanego zakładu. To złoże naprawdę jest potężne. Moglibyśmy tu prowadzić równocześnie dwie ściany o wydobyciu 5 tys. ton węgla koksowego w każdej z nich, bez przerostów skalnych.

 

Co dalej?

Poinformowałem załogę o przerwaniu alokacji, bo jest nielegalna. Na 30 dni przed przekazaniem kopalni do SRK zarząd musi podpisać stosowne porozumienie z organizacjami związkowym w sprawie przeniesienia pracowników, gwarancji zatrudnienia itp. Dziś spółka robi to nielegalnie, namawiając ludzi do dobrowolnego przejścia do innych zakładów. Jeśli ktoś podpisze taką zgodę, wyklucza się z układu zbiorowego pracy. Nie jest objęty ochroną, którą zawiera porozumienie z 2011 roku o gwarancji zatrudnienia do 2021 roku. W tym temacie wszczęliśmy spór zbiorowy z zarządem spółki. Jeżeli nie znajdzie się rozwiązanie, rozpoczniemy akcję protestacyjno-strajkową. I nie będzie to strajk ostrzegawczy.

Rozmawiał: Ireneusz Stajer

 

 

PS: Co na to wszystko minister energii? Czekamy na odpowiedź? Do tematu wrócimy.

Komentarze

Dodaj komentarz