Grupa działaczy twierdzi, że zakład szykowano do przejęcia przez kapitał zachodni. JSW stanowczo przeciwstawia się wszystkim zarzutom i tłumaczy swoje decyzje wyłącznie dbałością o dobro spółki.
Komitet Obywatelski Obrony Polskich Zasobów Naturalnych zaznacza, że walczy o uratowanie kopalni Krupiński. – Na jej bazie chcemy stworzyć spółdzielnię pracowniczą. Mamy podejrzenia, że zakład szykowano do przejęcia przez kapitał zachodni. W pewnym momencie Krupiński przestał bowiem fedrować w kierunku południowym, a zaczął wybierać gorszy węgiel w części północnej. Chciano w ten sposób wykazać, że kopalnia jest nierentowna – mówi Zbigniew Martyniak z komitetu.
Żyła złota?
– Tymczasem Krupiński może być żyłą złota. Przygotujemy odpowiedni biznesplan – zapowiada Krzysztof Tytko, lider komitetu, ekspert górniczy, były dyrektor kopalni Czeczot. Dodaje, że był prezesem trzech spółek giełdowych, szefem firmy joint venture w Chinach oraz wizytował kopalnie na całym świecie, więc zna temat od podszewki. – Nasz trzyosobowy zespół ekspertów przejrzał wszystkie raporty JSW oraz prospekt emisyjny. Dotarliśmy nawet do informacji poufnych. Krupiński ma złoże 405/1 o miąższości 4,5-11 m i takiej kaloryczności węgla koksowego, że gdyby uruchomić jego wydobycie, kopalnia generowałaby duży zysk. To zakład perspektywiczny, ale przy odpowiednim zarządzaniu – twierdzi Tytko.
Dodaje, że kopalnia jest nierentowna, bo fedrowano kiepskie pokłady zawierające nawet 60 procent kamienia. – Tymczasem złoże węgla koksowego, zawarte już w pierwotnej koncesji, potwierdzają odwierty geologiczne. Uważamy, że było to działanie celowe, by najbardziej perspektywiczną kopalnię JSW przekazać do SRK i czekać na inwestora strategicznego – wskazuje Tytko. Jego zdaniem, w tej sytuacji wielomilionowe doinwestowanie kopalni było marnotrawstwem. – Zwiększono moc wentylatorów, zmodernizowano zakład przeróbczy. W kopalni były dwie ściany w pełnym biegu, a kolejne dwie prawie że uzbrojono i mogły ruszyć lada dzień. Po co, skoro zakład spisano na straty? – pyta Krzysztof Tytko. Komitet informuje, że dzięki akcji mającej na celu uratowanie kopalni Krupińskim zainteresowało się już czterech inwestorów, w tym dwóch z kapitałem polskim.
Tylko plotki
– Sposób i kolejność eksploatacji złoża kopalni Krupiński nigdy w żaden sposób nie były związane z projektem innej firmy – dementuje stanowczo Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik prasowa JSW. Jak dodaje, wiele lat temu podpisano tylko list intencyjny ze spółką Silesian Coal pana Markowskiego w sprawie ewentualnej współpracy. Jednakże w maju 2015 roku zarząd ówczesnego prezesa Szlęka wypowiedział ten list. W międzyczasie Silesian Coal swoją drogą wysłała do JSW pismo, w którym przypomina, że w związku z różnymi plotkami nigdy nie była i nie jest zainteresowana kupnem Krupińskiego, natomiast chciałaby korzystać z części infrastruktury. JSW odmówiła.
– Co do zmiany kierunku fedrowania, to taki zarzut nie znajduje potwierdzenia w żadnej dokumentacji. Z analizy dostępnych materiałów wynika, że przyczyną "pójścia" z eksploatacją na północ były wyłącznie warunki górniczo-geologiczne, przede wszystkim trudności występujące na południu obszaru górniczego w latach 80., a więc w początkowej fazie uruchamiania eksploatacji – podkreśla pani rzecznik. Jak dodaje, główną przyczyną tego, że do tej pory nie udało się uruchomić w Krupińskim eksploatacji węgla koksowego są podjęte w latach 80. decyzje o takiej, a nie innej strukturze udostępnienia złoża.
Trudne warunki
Zakład należy do najmłodszych w kraju. Z założenia był projektowany jako głęboka kopalnia węgla typu koksowego, jednakże – w związku załamaniem się gospodarki centralnie planowanej i brakiem pieniędzy skoncentrowano się na węglu energetycznym. Występowanie tak dużej ilości kamienia wynika ze specyfiki warunków górniczo-geologicznych złoża. – Poczynione w Krupińskim inwestycje, na przykład w zakład przeróbczy czy modernizację wentylatorów, zaplanowane zostały wiele lat temu i podyktowane potrzebami technicznymi zgłaszanymi wielokrotnie zarządowi JSW przez dyrekcję. Prace te zatrzymano wraz z podjęciem decyzji o wygaszeniu eksploatacji – wyjaśnia Jabłońska-Bajer.
Jak dodaje, główną przeszkodą w sięgnięciu po zasoby węgla typu 35 w Krupiński jest konieczność poniesienia dodatkowych istotnych nakładów, na które spółki obecnie nie stać. Jak tłumaczy rzeczniczka, wielkość zasobów operatywnych szacowana jest na około 14.3 mln ton, miąższość pokładów niewielka i waha się w granicach od 1,1do 1,5 m. – Co bardzo istotne, rejon, o którym mowa, jest zbadany robotami górniczymi jedynie na mniejszej głębokości. Charakteryzuje się trudnymi warunkami geologiczno-górniczymi, dużym nachyleniem i bardzo rozwiniętą tektoniką – wylicza pani rzecznik.
Bez perspektyw
Jak wiemy, decyzję o przeniesieniu Krupińskiego do SRK podjęło nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy JSW. Przez ostatnie 10 lat JSW dołożyła do Krupińskiego około miliarda złotych. W spółce tłumaczą, że analizowano wiele wariantów dla tej kopalni. Żaden nie gwarantował trwałej poprawy wyników. Zarząd w miejscu kopalni planuje stworzenie dużego centrum logistycznego dla całej grupy kapitałowej oraz centrum zagospodarowania metanu. 31 marca JSW przekaże zakład do SRK i nie będzie już jego właścicielem.
O współpracy z Niemcami |
Oficjalne stanowisko JSW: Co do domniemanej współpracy JSW z firmą HMS Bergbau reprezentowaną przez pana dr Markowskiego, to chcielibyśmy jeszcze raz przypomnieć, iż oficjalnie HMS Bergbau ani też żadna inna spółka z nią powiązana nigdy nie złożyła oferty bądź zapytania w kwestii możliwości przejęcia jakiejkolwiek części aktywów KWK Krupiński. JSW SA posiada pismo od firmy HMS Bergbau z14 kwietnia 2015 r., w którym czytamy: "...HMS Bergbau AG z siedzibą w Berlinie, który realizuje poprzez spółką celową Silesian Coal Sp. z o.o. z siedzibą w Katowicach projekt w obszarze "Orzesze", nigdy nie planował, nie zamierza obecnie, ani nie planuje w przyszłości nabywać Kopalni Węgla Kamiennego "Krupiński"...". |
Komentarze